Skrupulanctwo - stały niepokój wpływający na normalne życieCzęsto stałe pojęcie grzechu w bardzo wrażliwym człowieku powoduje ustawiczny strach przed nim. Skrupulanctwo - stały niepokój wpływający na normalne życie - Stanisław
Zbyt wrażliwe sumienieCzy nie powinniśmy mówić o tym, co jest dobre, a co złe? Może zupełnie nie zwracać na to uwagi? Pozwolić, by każdy postępował według swego sumienia? A co będzie, jeśli Cię ktoś okradnie, bo jemu nikt nie powiedział, że to coś złego? Albo jeśli ktoś dla własnej przyjemności Cię pobije? Wiem, wiem, nie o to chodzi. Nieco przesadzam. Próbuję przedstawić sprawę w absurdalnym świetle, by w ten sposób pokazać zagrożenia wynikające z zaniedbanego sumienia. Pojęcie grzechu nie jest nam dane automatycznie. Nie rodzimy się z nim. Jest ono skutkiem wychowania. I tu, moim zdaniem, trzeba szukać przyczyn skrupulanctwa, a nie w samym pojęciu grzechu. Człowiek musi mieć jakąś hierarchię wartości, musi wiedzieć, co jest dobre, a co złe. Musi znać swoje miejsce w systemie relacji społecznych, mieć swój światopogląd. Natura nie znosi pustki, próżni. Natura ludzka też. Wyzwolenie człowieka spod linii napięć nie przynosi mu błogosławionej wolności, ale chaos i pustkę.Jest to trudna sztuka: kształtowanie sumienia. Głównie odpowiedzialna za to jest rodzina, dalej księża, katecheci, wychowawcy i wreszcie sam człowiek, szczególnie wtedy, gdy sam zaczyna decydować o swoim życiu. Kościół pokazuje nam dobrą drogę kształtowania własnego sumienia. Przez modlitwę, przyjmowanie sakramentów, zwłaszcza Sakramentu pokuty i Eucharystii, przez lekturę Pisma Świętego i książek religijnych. Ten, kto żyje w łączności ze wspólnotą Kościoła, na pewno dobrze ukształtuje swe sumienie. Znajdzie ten wymagany złoty środek w formowaniu siebie, taką ścieżkę przez życie, która mu pozwoli zachować pełną wrażliwość sumienia, a równocześnie uchroni przed lękiem. Wydaje mi się, że większość ludzi kanonizowanych, uznanych oficjalnie za świętych, to byli właśnie ludzie o niezwykle wrażliwym sumieniu. Ta wrażliwość pchała ich i mobilizowała do rozwoju, do uporczywego i pełnego determinacji szukania Boga. Uważam, że sumienie nigdy nie może być zbyt wrażliwe. Wyczuwam jednak, że chodzi Ci w liście o wrażliwość wynikającą z formalnego traktowania religii. Jeżeli wiarę naszą spróbujemy ograniczyć tylko do wypełniania przepisów, cofniemy się do postawy faryzeuszy, którą tak potępiał Jezus. Pokazywał On, że najważniejsza jest miłość. Ten, kto nią się kieruje, nie zbłądzi łatwo. A jeśli nawet popełni grzech, będzie wiedział, jak wrócić do Boga. Gdy człowiek bardzo formalnie traktuje swoją pobożność, faktycznie często doświadcza paraliżującego lęku i obawy przed jakimkolwiek działaniem. Straszliwie boi się błędu i dlatego uważa, że lepiej nie robić nic. Lecz taka postawa obca jest Ewangelii. Zachęcam Cię do ciągłego kontaktu z Jezusem na kartach Pisma Świętego. Jezus wyzwala z lęku, pokazuje drogę, napełnia serce otuchą i odwagą. Jestem oczywiście wrogiem przesadnych skrupułów, choć właśnie one czasem bardziej pomagają niż przeszkadzają w rozwoju. Pozwolę sobie tu zacytować fragment z książki znakomitego polskiego psychologa, prof. Dąbrowskiego. "Analiza biografii ludzi wybitnych, analiza ich rozwoju poprzez ciężkie doznania, konflikty wewnętrzne, cierpienie, stany agonalne, lękowe; depresje, obsesje, stany entuzjazmu - daje większą możliwość stwierdzenia, że ciężkie przeżycia psychiczne oraz większość objawów psychonerwicowych, (...) wyraża często bogaty, wszechstronny rozwój pozytywny". Gdy wrażliwość sumienia wynika z miłości, a nie ze strachu i chęci formalnej poprawności, nie zatrzymuje rozwoju, lecz prowadzi ku miłości Boga i ludzi. Czego życzę Tobie, sobie i wszystkim wrażliwym. Ks. JAN
|
[ Strona główna ] |
|