Człowiek, który spotkał BogaJest 8 lipca 1935 r., godz. 17.10. Jakiś młodzieniec wchodzi do kościoła przy ul. Ulm, w sercu Paryża. Nie ma zamiaru modlić się, gdyż, wychowany w pełnym ateizmie (jego ojciec jest sekretarzem partii komunistycznej), nie wierzy w Boga, celuje w ironii Woltera. Szuka po prostu przyjaciela, który gdzieś mu się zapodział.Nagle, gdy znalazł się przed Najświętszym Sakramentem, jakby niebo mu się otwarło. Pada na kolana, podnosi się, olśniewa go światło wprost nie do wytrzymania. Oczywistość! Oczywistość Boga, którego chrześcijanie nazywają "Naszym Ojcem", przenika go coraz bardziej i daje mu taką radość, jaką odczuwa topielec wyratowany w ostatniej chwili. Jest godz. 17.15. Wszedł do kościoła jako przekonany ateusz, a wychodzi zeń jako katolik, apostolski i rzymski, znający całą wiarę Kościoła. Rad by śpiewać, że "prawda jest tak piękna". Swoje piorunujące nawrócenie Andrzej Frossard (o nim tu mowa) opisał w książce pt. Bóg istnieje. spotkałem Go , która dała go poznać szerokiej publiczności. Był dzieckiem okresu Oświecenia, a za łaską Bożą stał się apostołem Światła. Należy do tych wielkich konwertytów. których Bernanos uważa za "nieco kłopotliwych", gdyż dla nich "Bóg istnieje, a wszystko inne jest hipotetyczne". A. Frossard, przyjęty do Akademii Francuskiej w 1987 r., był wiernym przyjacielem Papieża Jana Pawła II, z którym często się spotykał. Napisał około 30 książek, m.in Sztuka wierzenia, Jest inny świat. Droga krzyżowa, Nie lękajcie sic (rozmowy z Janem Pawłem II), Bronię Papieża, Stronnictwo Boga, Słuchaj Izraelu, Nie zapominajcie o miłości (o św. Maksymilianie Kolbem). Współpracował stale z dziennikami "LAurore" i "Figaro". Pisał żywo, wnikliwie, z pasją pamflecisty i finezją poety. Tuż przed śmiercią (2 II 1995) udzielił wywiadu redaktorowi miesięcznika maryjnego "Mediatrice et Reine" (luty 1995). Zaraz na wstępie wyznał: "Nie mogę powiedzieć, że mam wiarę. Wierzę w Boga tak, jak wierzę w istnienie słońca i gwiazd. On jest oczywistością. Reszta jest czymś drugorzędnym i sztucznym, ułudnym, przelotnym, choć również pewnym. Dla mnie jest najpierw rzeczywistość Boska, która jest rzeczywistością absolutną, a potem idą rzeczywistości względne - świata, kolorów, dźwięków, obrazów, istoty ludzkiej, która jest tajemnicą dla siebie". Na pytanie, czy w kościele na ul. Ulm spotkał Boga czy coś Bożego, A. Frossard odpowiedział: "Jest to sprawa złożona. Niewątpliwie chodzi o osobę, ale ona nie była widoczna jako osoba. Światło, które rozlewała, objawiało ją, lecz również zakrywało. Boga się nie widzi. Nikt Go nigdy nie widział, choć pewnego dnia wszyscy Go ujrzą. Że to była osoba, nie ulega najmniejszej wątpliwości. Jednak nie mogę powiedzieć, że widziałem jej twarz". Bóg "jest główną pewnością mego istnienia, która trwa niezmiennie od owego olśnienia, w wieku 20 lat, do dzisiaj, i to do tego stopnia, że raczej nie uznałbym własnego istnienia niż istnienia Boga. Co do siebie mam wątpliwości, ale nie co do Niego". Dalsze pytanie brzmiało: "Czy Pan był zmuszony przyjąć owo objawienie, czy uczynił to dobrowolnie?" A. Frossard odpowiedział: "Sam Bóg był moją wolnością. To przed swoim nawróceniem nie byłem wolny. On mnie uczynił wolnym, wolnym wobec całego wszechświata. Nie było mowy o tym, by odmawiać czy dyskutować. Zresztą nie było dyskusji..." "Światło Boże jest światłem pouczającym, inkandescencją (żarzeniem się) prawdy; ono naucza objawiając się. Ono nauczy was w tysięcznym ułamku sekundy, bez słowa, tego, co trzeba wiedzieć". Na pytanie, jak patrzy na Najśw. Maryję Panną, pisarz dał taką odpowiedź: "To nie jest jakieś patrzenie, ale bicie czołem. Ona jest dla mnie mądrością chrześcijańską, ponieważ przyjmuje Byt (Boga). Następnie tylko Ona wypowiedziała wraz z Bogiem słowo "Fiat" (niech się stanie), słowo, które dwa razy dało narodziny Światłu: pierwszy raz - światłu ziemskiemu, drugi raz światłu, którym jest Chrystus". Co się tyczy objawień maryjnych, Frossard uważa, że "wszystkie objawienia przyjęte przez Kościół mają charakter autentyczności nie podlegającej dyskusji". Zapytany, czym najbardziej urzeka go Jan Paweł II, odrzekł: "Wiarą. Jest ona zdumiewająca. Zadziwia on mnie swą pewnością, szaloną energią, którą szafuje, by być tym, kim jest. Ma on niewątpliwą wyższość nade mną w tym sensie, że jego wiara czyni go raczej optymistą. Widzi w świecie kiełkowania, obietnice, których ja nie rozpoznaję..." Oceniając ogólnie obecny pontyfikat, Frossard powiedział: "Światu groziło rozpadnięcie wiary, więc największym osiągnięciem Jana Pawła II jest to, że wzmocnił tkankę chrześcijańską u podstaw", schodząc bowiem do ludu, ożywił jego wiarę. Ostatnie pytanie brzmiało: "Jaki według Pana jest sens życia?" Frossard odpowiedział krótko: "Poznać Boga. Życie to On. "Życie wieczne to poznać Ciebie, który jedynie jesteś prawdziwym Bogiem". Inaczej mówiąc: wyczekiwać, że odrestauruje się nasza podstawowa tożsamość, którą Księga Rodzaju tak określa: Bóg uczynił człowieka na swój obraz i podobieństwo. Oto sens życia: odnaleźć obraz i podobieństwo Boga". We wspomnieniu pośmiertnym tygodnik "France Catholiąue" (10 II) pisał: "Nasz przyjaciel Andrzej Frossard umarł o świcie święta Ofiarowania, w dniu, kiedy Kościół, słowami starca Symeona, wyśpiewuje światło, które przyszło oświecić narody i które jest też chwałą Izraela. I Frossard, pochodzący z tego ludu, mógł wypowiedzieć swoje nunc dimittis (teraz pozwól odejść) właśnie w dniu, którego liturgia uwiecznia ów śpiew. Ale już od prawie 60 lat widział on to światło, jak o tym zaświadczył w książce, której tytuł stał się sławny". Streścił o. Jerzy Domański
Prosimy Portal Fronda o nie kopiowanie tekstów
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |