Chrystus stał się dla mnie Osobą, której zawierzyłam na nowoBez Chrystusa nie byłoby mnie tu na ziemi wśród moich braci i sióstr. Z całą pewnością. Gdyby moi rodzice nie wierzyli głęboko Jemu i Jego Matce, to mnie samej, a może także rodzeństwa nie byłoby na świecie. Nie obawiam się tego powiedzieć. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, jestem najmłodsza z siedmiorga rodzeństwa. Rodzicom moim nie było łatwo w życiu. Dzieci było dużo, mama, oczywiście, nie mogła pracować, a tata nie zarabiał najlepiej. Niejedni mieli rodzicom za złe, że mają tyle dzieci. Dzięki Bogu, wszyscy żyjemy i jesteśmy wdzięczni rodzicom za życie, które nam dali.Wiara, jaką nam rodzice przekazali, znalazła różne odbicie w każdym z nas. Przyjęliśmy ją na różny sposób. Ja, jako najmłodsza, odebrałam tę wiarę tak, jak umiałam najlepiej. Dopiero niedawno, ostatnie dwa, trzy lata były jak gdyby zgłębianiem mojej wiary. Dotąd była ona nieco bierna; wypełniałam, co do mnie należało, chodziłam na Msze Św., przystępowałam do Komunii Św., uczęszczałam na katechizację itp. Jednak to wszystko nie miało większego znaczenia w mojej codzienności. Od niedawna wszystko się zmieniło. Chrystus stał się dla mnie Osobą, której zawierzyłam na nowo, na serio. Dzisiaj najpełniej przeżywam Go w roku liturgicznym. W okresie Bożego Narodzenia Chrystus ukazuje mi się jako Dziecko, które chciałabym wziąć w objęcia i przytulić. Jest dla mnie zarazem moim Panem i kimś najbliższym na świecie. W okresie Wielkiego Postu, szczególnie w ostatnie trzy dni Wielkiego Tygodnia, w Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielką Sobotę, łączę się z Chrystusem cierpiącym. Cierpię razem z Nim rozpamiętując Jego Mękę i Śmierć. Jawi mi się wtedy jako Bóg, któremu winnam składać hołd, cześć i uwielbienie, ponieważ to On Boską swoją Krwią wybawił mnie od wiecznego potępienia. Chrystus wiszący na krzyżu i cierpiący jest dla mnie także wzorem, który chciałabym naśladować, tzn. chciałabym umieć ludziom przebaczać tak jak On, miłować tak jak On, a nawet w razie potrzeby oddać za innych życie tak jak On. Dlatego chętnie śpiewam z innymi i sama "Mój Mistrzu..." W czasie zwykłym okresu liturgicznego Chrystus jest dla mnie Nauczycielem, Wychowawcą, Ojcem, który przywołuje mnie raz po raz do porządku, Przyjacielem, Przewodnikiem. Wszystko to odkrywam w czytaniach ewangelicznych. Naukę Chrystusa, którą On głosił prawie dwa tysiące lat temu, staram się stosować w swoim życiu - tu i teraz. Obcując ze Słowem Bożym widzę, że życie może mieć sens i wartość tylko wtedy, gdy budujemy je na nauce Jezusa Chrystusa. Dlatego chciałabym Go jak najwierniej naśladować, kierować się tymi zasadami, od których On ani na krok nie odstępował. Chciałabym każdym momentem swego życia wypełniać Jego wolę i postępować tak, jak On by postąpił na moim miejscu, bym w końcu mogła powiedzieć za św. Pawłem: "Żyję już nie ja, żyje we mnie Chrystus". Danuta S.
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2025 Pomoc Duchowa |