Uratowany z objęć "Siostry Śmierci"W ostatnią niedzielę marca (piątą niedzielę Wielkiego Postu) zastępowałem w San Diego, Kalifornia, ks. Stanisława Kowalskiego TChr. na tamtejszej placówce polonijnej (Polska Misja Rzymsko-Katolicka św. Maksymiliana Kolbe). Wśród tamtejszej wspólnoty spotkałem Pana Zbigniewa Saniuka, który opowiedział mi bardzo ciekawą historię ze swego życia, która moim zdaniem zasługuje na opublikowanie. Pan Zbigniew urodził się w 1942 r. w Dziektarzewie k. Płońska. Obecnie rodzina Saniuk mieszka w Kalifornii.Był 1943 łub 44 r., kiedy rodzina Saniuków mieszkała w Płocku i należała do parafii katedralnej. Mały Zbigniew mógł mieć roczek lub dwa, kiedy zachorował na tzw. cholerynkę. Był to odpowiednik groźnej choroby cholera. Lekarze położyli już krzyżyk nad dzieckiem i odesłali do domu, dając instrukcje, jak obchodzić się z chorym w tych ostatnich momentach życia. Łatwo wyobrazić sobie sytuację, jaka zapanowała w domu Saniuków. Pozostała jeszcze ostatnia deska ratunku - zanoszona modlitwa do Boskiego Lekarza. Pani Marianna, matka dziecka, codziennie chodziła do katedry i w żarliwej modlitwie polecała sprawę Bogu. Któregoś dnia spotkała tam kapłana Fronczaka, któremu zwierzyła się ze swojego zmartwienia. Ksiądz Fronczak doradzał jej, aby śmiertelnie chore dziecko ofiarować Bogu poprzez złożenie ślubu w trzecim zakonie św. Franciszka. Dodam na marginesie, że tego rodzaju ceremonia ma miejsce w świątyni, podczas Mszy Św., w której uczestniczyć powinna najbliższa rodzina. Podczas Mszy św. kandydat powinien leżeć krzyżem pod ołtarzem, na ołtarzu przygotowany jest habit franciszkański z paskiem. Ceremonia obłóczyn ma miejsce po Komunii św. W wypadku małego Zbyszka było to niemożliwe, jako że miał niespełna dwa latka, a stan jego był bardzo ciężki. Był on już w takim stanie, że nie przyjmował pokarmu ani napojów. Kandydat ślubem zobowiązywał się do wypełnienia jednego z trzech warunków: odbycie pielgrzymki do Częstochowy, obchodzenie na kolanach przez pewien okres stacji Drogi Krzyżowej, albo zachowanie ścisłego postu w pierwszy dzień Bożego Narodzenia i Wielkanocy.
Ktoś tego rodzaju historię może potraktować z przymrużeniem oka, może powiedzieć, że to czysty przypadek, zbieg okoliczności itp. To po prostu cud, którego nie da się zaprzeczyć. ks. Lucjan Kamieński salezjanin Los Angeles, 15.04.1998
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |