Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Przestałam, płakać

Zacznę od tego, że pochodzę ze wsi, z Rzeszowszczyzny. Było nas w domu sześcioro rodzeństwa, warunki trudne, ale kochaliśmy się. Rodzina żyła w zgodzie. Nasz ojciec - to człowiek słowny i stanowczy, u niego "tak" znaczyło "tak". Opuściłam wieś, żeby uczyć się dalej. W mieście ukończyłam technikum i dostałam pracę w pobliskiej miejscowości.

Było to prawie trzydzieści lat temu. Teraz tu parkingi i markety, ale, kiedy się wprowadziłam, byt tylko las, rzeka, cisza i spokój. Czułam się wspaniale. Codziennie chodziłam po pieczywo do miejscowej piekarni i tam poznałam przystojnego chłopaka. Zakochałam się z wzajemnością i niedługo został moim mężem. Koleżanki mówiły, że wziął mnie na świeże bułeczki. Po roku urodziła się córka. Bylibyśmy dotąd szczęśliwi (bo uczucie wzajemne nie zanikło), gdyby mąż nie pił. Z początku ukrywał nałóg, ale potem już nie dało się ukryć. Mimo że cały czas pracował, z pieniędzmi bywało różnie. Często przepił albo zgubił, albo mu ukradli. Nie mogłam się z tym pogodzić. W domu moich rodziców nikt nie pił wódki, a słowo ojca liczyło się zawsze. I tak życie coraz bardziej traciło dla mnie sens. Po czternastu ciężkich latach postanowiłam odejść, choć mieliśmy już troje dzieci. Rodzeństwo obiecało pomóc. "Ratuj siebie i dzieci" - mówili. I kiedy już byłam zdecydowana, okazało się, że znów jestem w ciąży. Był to solidny wstrząs. Lekarz stanowczo radził aborcję ze względu na zagrożenie mojego życia. Lepiej ratować siebie i te dzieci, które już są - mówił. Nie widziałam wyjścia z sytuacji.

Modliłam się. Zamówiłam Mszę w intencji życia mojego i dziecka. Uspokoiłam się. Swój stan odebrałam jako sygnał, że muszę zostać. W tym czasie w naszym kościele powstała wspólnota neokatechumenalna. Bardzo mi pomogła. Wyszłam z domu do ludzi ze swoimi problemami i czułam, że oni mnie rozumieją. Jestem już wśród nich czternaście lat i zawsze czuję tu oparcie. Chyba też potrafię doradzić i pomóc innym. W mojej pracy stale spotykam się z ludźmi. Kobiety opowiadają mi o swoich zmartwieniach, najczęściej podobnych do moich. Jeździłam też do Warszawy na spotkania grupy Al-Anon i tam wiele dowiedziałam się o życiu w takich rodzinach jak moja. Przestałam płakać. Dawniej ciągle użalałam się, byłam nieszczęśliwa, pełna poczucia krzywdy. Bo przecież cała odpowiedzialność za rodzinę spoczywała na mnie. A człowiek, który odpowiada, musi też decydować, rządzić. Byłam dosyć apodyktyczna. Z natury jestem niecierpliwa, impulsywna. Jeśli coś ma być zrobione, to od razu. Z alkoholikiem tak nie można, z nim trzeba powoli, krok po kroku. Nie izolować od rodziny, a przeciwnie - wciągać w jej sprawy, gdy jest trzeźwy. Teraz siadamy razem, rozmawiamy. Mówimy do niego z sercem. On też opowiada nam, co się z nim dzieje. Chce się leczyć, ale jeszcze nie ma na to siły. Już miał załatwiony szpital, ale zrezygnował w ostatniej chwili. Kolejna porażka. Bo skoro przyrzekł, powinien dotrzymać słowa. Jakbym zapomniała, ile razy obiecywał przedtem. Do takiego człowieka trzeba wielkiej cierpliwości. Niedawno przyjechała córka z Warszawy. Kiedy tylko może, stara się nas odwiedzić. A ojciec obraził ją w pijackim porywie. Potem oczywiście żałował, przepraszał. Ma tę zaletę, że nigdy nie uderzył mnie ani dziecka, ale ubliżyć potrafi.

Myślę, że przeszło, co najgorsze. Starsze dzieci, córka i syn, mają już swoje rodziny. Doczekaliśmy się czwórki wnuków. Jedna córka studiuje. Dzieci wyszły na ludzi. Najmłodsza ma 13 lat. Jest zdrowa, udana.

Czy rozwiązałam problem swojej rodziny? Nie, ale go opanowałam. Teraz już mogę powiedzieć: przepiłeś - nie będzie. Widzę, że pani to nie przekonuje. Wiem, że do różnych redakcji przychodzą listy, w których kobiety dziwią się, jak można z alkoholikiem pójść do łóżka, rodzić kilkoro dzieci. Po ludzku biorąc, życie z takim człowiekiem nie ma sensu. Ale jest coś w moim życiu, jakaś siła, która mnie prowadzi, a której nawet nie potrafię nazwać. Wierzę, że kiedyś nasze życie się zmieni, że mąż zacznie się leczyć. W każdym razie nie zostawię go, dokąd będę żyła.

Zwierzeń Weroniki wysłuchała WIESŁAWA PAKUŁA

Prosimy Portal Fronda o nie kopiowanie tekstów



Wasze komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego artykułu - Twój komentarz może być pierwszy.



Autor

Treść

Nowości

Nowenna do Miłosierdzia Bożego - dzień 1Nowenna do Miłosierdzia Bożego - dzień 1

Pieśń o ukrzyżowaniu PanaPieśń o ukrzyżowaniu Pana

Śladami męki Jezusa na Via DolorosaŚladami męki Jezusa na Via Dolorosa

Wielki Piątek - dziań ukrzyżowaniaWielki Piątek - dziań ukrzyżowania

Wizja Ukrzyżowania według objawień Marii ValtortyWizja Ukrzyżowania według objawień Marii Valtorty

Gdyby Judasz rzucił się do stóp Matki...Gdyby Judasz rzucił się do stóp Matki...

Najbardziej popularne

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Godzina Łaski 2023Godzina Łaski 2023

Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej