Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Zmartwychwstanie Jezusa jest potwierdzeniem prawdy, że Bóg nas nigdy nie zawodzi

Zmartwychwstanie Jezusa jest dla chrześcijan potwierdzeniem wszystkich obietnic Bożych i źródłem nie gasnącej nigdy nadziei - mówi prof. Anna Świderkówna, znawca historii starożytnego świata, autorka popularnych książek o Biblii. I wyznaje: - Wiele razy przeżywałam swoje małe zmartwychwstania.

Bóg nas nigdy nie zawodzi

Pani profesor zapada w miękki, wygodny fotel. Wyłącza telefon. Zamyka drzwi, bo w ciszy łatwiej się skupić. I zaczyna swoją opowieść o zmartwychwstaniu: - To przejście - przez śmierć - do nowego życia. A nie, jak sądzą niektórzy, powrót do tego, co było poprzednio.

Aby potwierdzić swą tezę, przenosi się w świat biblijny, w którym czuje się chyba lepiej niż w naszym własnym. - Gdy Maria Magdalena poznała Jezusa po zmartwychwstaniu, powiedziała do Niego: "Rabbi", po czym natychmiast przypadła Mu do nóg. Myślała, że wszystko będzie jak dawniej. Tymczasem Jezus odpart jej: "Nie zatrzymuj Mnie". Jakby chciał powiedzieć: nie wyobrażaj sobie, że będzie tak samo.

Ciągle od nowa zmartwychwstawać

Utarło się przekonanie, że zmartwychwstanie bezpośrednio odnosi się do Chrystusa, a człowieka dotyczy tylko w odniesieniu do tego, co będzie się działo po śmierci. To oczywiście prawda, choć Anna Świderkówna mówi, że można "zmartwychwstawać" już tutaj, na ziemi, w naszym życiu.

Ona również przeżywała swoje prywatne "zmartwychwstania". Sprzyjało temu, jak sama twierdzi, dość nietypowe życie. Bo wychowywała się w domu spokojnie agnostycznym. Matka z urodzenia luteranka, jako młoda dziewczyna została katoliczką, nie odnalazła jednak drogi do Kościoła. Na Mszę niedzielną nigdy nie chodziła. Podobnie, jak ojciec, który zawsze utrzymywał, że jest wierzącym i praktykującym katolikiem. Babcia była najbardziej religijna w całej rodzinie, ale w szczególny sposób: wyznania protestanckiego, chętnie uczestnicząca na przykład w nabożeństwach majowych. - Gdy wybuchła wojna i Niemcy zaczęli bombardować Warszawę, babcia zarządziła w domu różaniec - wspomina pani profesor.

W życiu Świderkówny bywały chwile, że "zmartwychwstanie" pojawiało się nagle, było olśnieniem, które zapadło w pamięć na całe życie. - Jeżeli mogę coś w życiu nazwać takim właśnie zmartwychwstaniem, to na pewno pobyt w górach, na obozie studenckim na Jaszczurówce - mówi.

Było to zaraz po wojnie, w 1946 roku, po pierwszym roku filologii klasycznej na Uniwersytecie Warszawskim. Po raz pierwszy ujrzała wtedy góry i od razu się w nich zakochała. - Ale co innego było jeszcze ważniejsze. Odkryłam, że można naprawdę żyć na co dzień z Bogiem w ciągłej, żywej radości. Nawet pogoda temu sprzyjała (jeden dzień deszczu na cały sierpień). Byliśmy wszyscy szczęśliwi, że żyjemy, że przetrwaliśmy wojnę, że możemy studiować. W pewnym sensie było to dla mnie zmartwychwstanie, zaczynałam nowe życie.

Nie znaczy to, że później zawsze potrafiła być konsekwentna i wierna Bogu. Mimo to nigdy całkowicie od Niego nie odeszła, ale - jak mówi - stawiała Go niekiedy do kąta. Każde przebudzenie było jakby małym zmartwychwstaniem. Pytam panią profesor, kiedy właściwie człowiek umiera za życia. Ona spogląda na ściany pełne książek, jakby w nich miała odnaleźć odpowiedź. I wyjaśnia po chwili namysłu: - Jeśli ktoś żyje nie po Bożemu i nie po ludzku - wtedy stopniowo obumiera. Albo, gdy w życiu przyjmie postawę zamkniętą: ja nic od nikogo nie chcę i sam nikomu nic nie dam. Kardynał Ratzinger twierdzi, że taka postawa to samopotępie- nie, bo człowiek żyje tylko w relacjach z innymi. Co więcej - jest na tyle człowiekiem, na ile innych kocha. Szczelne zamknięcie się w samym sobie to po prostu śmierć. - Im głębsza jest śmierć, tym większe zmartwychwstanie - podkreśla.

Spotkać Zmartwychwstałego

Profesor Świderkówna zamyśla się. Opiera rękę o Biblię, która leży na drewnianym, podręcznym stoliku. Zna ją już pewnie na pamięć. To właśnie ta Księga jest dla niej najważniejsza. Do niej odnosi wszystko, co w życiu spotyka i o czym mówi. Zachęca więc. by właśnie z kart Pisma Świętego odczytać przeżycia uczniów Jezusa. Uwierzyli już. że to On właśnie jest oczekiwanym Mesjaszem, tym. który przywróci królestwo Izraela Potem jednak przyszła hańba krzyża - zawiedziona nadzieja. Najlepiej wyrażają to dwaj uczniowie idący do Emaus: .A. myśmy się spodziewali...". Po śmierci Jezusa nie spodziewają się już niczego.

Ale Zmartwychwstały sam przyszedł do nich. To spotkanie wszystko przemieniło. Czas podzielił się nieodwołalnie na to, co wydarzyło się przedtem i co przyszło potem. Tacy, jacy byli przedtem, nie będą już nigdy potem. Wszystko zmieniło się z chwilą, kiedy spotkali się ze Zmartwychwstałym. Odtąd żyć będą zawsze Jego obecnością, nawet wtedy, gdy nie będą Go widzieć. Wiedzieli, że jest z nimi na zawsze.

A my dzisiaj czy także możemy się z Nim spotkać?

- On sam nieustannie wychodzi nam na spotkanie, stoi u naszych drzwi i puka - mówi Świderkówna. Dodaje, że tylko od nas zależy, czy usłyszymy Go i przyjmiemy. Najczęściej zajęci czym innym nie słyszymy pukania. A po to, żeby się spotkać, trzeba chcieć Go usłyszeć.

Gdzie zatem szukać Jezusa po zmartwychwstaniu? Ewangelia podpowiada, że w pustym grobie. Tak jak kobiety, które rankiem, po szabacie poszły w miejsce, gdzie złożono ciało Jezusa. Ale Pawła na przykład pusty grób nie interesuje. Bo on spotkał się z żywym Jezusem.

Pani profesor przywołuje w pamięci swój pobyt w Ziemi Świętej i nawiedzenie Bazyliki Grobu Pańskiego w Jerozolimie:

- Wiedziałam, że nie możemy mieć absolutnej pewności, że tam jest właśnie ów pusty grób Chrystusowy. Choć wskazuje na to bardzo stara tradycja, a potwierdza sama lokalizacja. Ale kiedy znalazłam się w ciasnej grocie grobowej, przeżyłam to bardzo mocno, tym mocniej, że na takie przeżycie nie byłam przygotowana. Z trudem oderwałam się od tej kamiennej ławy, żeby ustąpić miejsca następnej osobie czekającej w kolejce.

Gdzie zatem dzisiaj można spotkać Zmartwychwstałego?

- Przede wszystkim w drugim człowieku. W tym, kto do nas przychodzi, kto czegoś od nas oczekuje, kto się narzuca, kto jest uciążliwy, nieznośny. W każdym, kto do nas przybywa, przychodzi Jezus Zmartwychwstały. Przychodzi zresztą również w każdej chwili, w jej radości, cierpieniu, obowiązkach.

Nie ma zmartwychwstania bez krzyża

Jednym z najtrudniejszych doświadczeń w życiu prof. Świderkówny był moment, gdy jej matka bardzo ciężko nagle zachorowała. - Pierwszą moją reakcją było: nie prcyjąć tej prawdy. Nie chciałam w to po prostu uwierzyć. Była właśnie po rekolekcjach, na których kierownik duchowy polecił jej rozważanie słów Dawida: "W szczerości serca mego, z radością ofiarowałem wszystko".

Smak prawdziwej radości poznaje się w cierpieniu. Nie można tak naprawdę dostąpić zmartwychwstania, gdy się nie przyjmie krzyża.
Prof. Świderkówna wspomina: - Szłam do apteki nocnej po lekarstwo dla mamy. I wtedy przypomniały mi się te słowa. Zrozumiałam, że mam oddać wszystko. I był to najcudowniejszy okres w moim życiu, choć bardzo trudny.

Nie miała czasu na nic, nawet na sen.

- Ale całe moje życie było modlitwą. Wtedy dopiero zrozumiałam słowa starej Zmartwychwstanki, która mi kiedyś powiedziała, że smak prawdziwej radości poznaje się w cierpieniu. Nie można tak naprawdę dostąpić zmartwychwstania, gdy się nie przyjmie krzyża. Bo zmartwychwstania bez krzyża nie ma.

Co jeszcze jest krzyżem w życiu Świderkówny?

- Jestem dzisiaj słabsza, niż wtedy gdy byłam młoda. Pan Bóg o tym wie. Ale pozwala mi jeszcze pisać książki - uśmiecha się pani profesor i wskazuje stojący na stole kuchennym komputer. - Jestem zadowolona z życia, i wdzięczna Bogu za to, że pokazał mi sens tego, co ze mną czynił. Że prowadził mnie przez moje drobne zmartwychwstania, przez pracę naukową, do tego, co teraz robię, do głoszenia Jego Ewangelii: pismem, słowem, wykładami.

Odniosła tu zresztą wielki sukces, studenci słuchają jej wykładów z otwartymi ustami, a jej książki z półek księgarskich znikają w zaskakującym tempie. I trafiają do wszystkich: wierzących i niewierzących. Sama zresztą do wędrówki po Biblii zaprasza każdego. Uważa, że czasem ten, kto nie wierzy w Boga, jest bliżej Niego niż praktykujący wierzący.

Bóg nas nigdy nie zawodzi

Profesor Świderkównie zawsze bardzo zależy na głębokim przeżyciu liturgii Triduum Paschalnego. Dawniej, gdy miała więcej siły, łatwiej było jej znieść wszelkie trudy. Dziś, gdy mimo niesamowitej wręcz energii i siły ducha, ma trudności z chodzeniem, szuka takiego kościoła, gdzie także w Triduum można siedzieć. I dlatego same Święta spędza najchętniej w zaprzyjaźnionym klasztorze. - Te święta są dla mnie bardzo ważne. Zmartwychwstanie Jezusa jest potwierdzeniem prawdy, że Bóg nas nigdy nie zawodzi.

Jest to przecież, jak mówi Kościół, "uroczystość nad uroczystościami". Całe nasze życie, i ziemskie, i wieczne jest zbudowane na zmartwychwstałym Chrystusie. Zmartwychwstanie jest potwierdzeniem wszystkich obietnic Bożych. Bez zmartwychwstania męka i śmierć Jezusa byłyby tylko straszliwą zbrodnią, a Jezus wielkim mędrcem, filozofem, jak Platon czy Sokrates. Ale kto byłby dziś gotów żyć i umrzeć dla Platona czy Sokratesa?

Anna Świderkówna, ur. 1925, prof. dr hab.; historyk, papirolog, filolog klasyczny, popularyzator wiedzy o kulturze starożytnej. Autorka wielu prac naukowych i książek popularyzatorskich. Ostatnio wydała kolejny, trzeci już tom poświęcony Pismu Świętemu pt. "Rozmowy o Biblii. Nowy Testament".
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej