Troska o zdrowie jako obowiązek moralnyWyraz "zdrowie" można rozumieć dwojako: 1) jako stan organizmu, który może być różny (zdrowie dobre, kwitnące, lub złe, podupadłe), 2) jako stan wyłącznie i w pełni dobry - w tym sensie życzymy komuś zdrowia. W znanym wierszu Kochanowskiego: "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz" te dwa znaczenia są jakby pomieszane, ale gdy poeta nadal chwaląc dobre zdrowie kończy słowami: "Klejnocie drogi, mój dom ubogi, oddany tobie, ulubuj sobie", wiemy już, że chodzi o zdrowie w tym drugim znaczeniu - w pełni dobre. I tak też będziemy ten wyraz rozumieć.Ale na czym polega ten stan w pełni prawidłowy? Jak go określić? Dobre samopoczucie tu nie wystarcza, bo można je mieć w pewnych ciężkich chorobach nawet na parę godzin przed śmiercią, w stanach tzw. euforii. A przeciwnie - można się czuć bardzo źle i mieć różne przykre dolegliwości, gdy dokładne badania nie wykazują w ustroju żadnych chorobowych odchyleń. Tak bywa np. w stanach nerwicowych, spowodowanych zwykle stresami psychicznymi. Najkrócej więc można powiedzieć, że zdrowie to dobre samopoczucie przy w pełni prawidłowym funkcjonowaniu ustroju - tę prawidłowość oceniamy przez wszechstronne badania lekarskie. Człowiek zupełnie zdrowy jest też pogodny, zadowolony z życia, energiczny i w pełni zdolny, do pracy. Oczywiście, o ile te walory nie zostaną zniweczone przez nieszczęśliwe okoliczności zewnętrzne. W utrzymaniu bądź odzyskaniu i polepszeniu zdrowia ogromną rolę odgrywają własne starania, codzienny tryb życia i zachowanie przepisów higieny. Słowem istnieje tu wielkie pole działania dla wolnej woli człowieka. To chyba wiedzą wszyscy, choć raczej niezbyt często się podejmuje te konsekwentne starania o zdrowie. Ale chyba zbyt rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, że troska o zdrowie to nie tylko nasza prywatna sprawa, ale i obowiązek moralny. Obowiązek tak wobec Boga, jak i wobec ludzi. Stwórca daje nam życie, które jest i darem, i zadaniem. Z daru życia powinniśmy się cieszyć i za ten dar dziękować, a zadanie mamy wypełniać zgodnie z wolą Boga i z Jego zamiarami w stosunku do naszej osoby. Darem jest ciało, wspaniałe dzieło Boże, które jest zarazem "narzędziem" do wypełnienia naszych zadań i służby w ziemskim życiu. Jesteśmy więc odpowiedzialni za ten dar i jego wykorzystanie, za użytek, jaki z niego robimy. Przykazanie "nie zabijaj" zabrania człowiekowi nie tylko niszczenia ciała i życia innych ludzi, ale i zabijania siebie samego, i to nie tylko przez wyraźne samobójstwo, ale i przez przewlekłe uszkadzanie swego ciała i zdrowia, co jest równoznaczne z powolnym samobójstwem. Bóg nie pozwala nam marnować życia, sił i zdolności, czyli tych "talentów", któreśmy otrzymali. Muszą one procentować i owocować jak najobficiej. I jeśli chcemy służyć dłużej i zdziałać więcej, trzeba sobie uświadomić, że umożliwi nam to tylko dobre zdrowie. Ciężka choroba i przedwczesna śmierć wyraźnie zmniejsza te możliwości skracając okres działania. Iluż to wspaniałych, wybitnie zdolnych twórców zmarło przedwcześnie pozbawiając świat tych arcydzieł, które jeszcze mogliby stworzyć. Np. Chopin zamierzał stworzyć operę narodową polską i właśnie przeszkodziła mu w tym przedwczesna śmierć. Dotyczy to zresztą nie tylko wielkich twórców, lecz wszystkich ludzi dobrej woli, którzy - choćby w skromnym zakresie - wypełniają zlecone im przez Boga powołanie. Tu jednak pojawia się pytanie: czy taka przedwczesna śmierć i przerwanie działalności nie może być wyraźną wolą Bożą? Czy ciężka choroba nie może człowieka zmienić, ulepszyć, rozwinąć duchowo? Ależ oczywiście. Różne są drogi Bożej Opatrzności i Bożej Miłości w stosunku do człowieka. I samo zdrowie też przecież nie jest wartością najwyższą. Istnieją sytuacje, gdy nie tylko zdrowie, ale i życie musi być złożone w ofierze wartościom nadrzędnym, duchowym. Ale są to sytuacje raczej rzadkie, wyjątkowe. Często natomiast niszczymy swe zdrowie, swą pracę i swe życiowe szczęście dla powodów bardzo niskiej natury, dla wyraźnie szkodliwych przyjemności, nad których pożądaniem nie umiemy zapanować. Ileż to razy na nagrobkach czy w nekrologach czytamy: "Bóg tak chciał". "Wola Boża" - mówimy pocieszając się po śmierci bliskiej osoby. Lecz warto by oględniej używać takich wyrażeń, bardziej się nad nimi zastanawiać. Bo czy to naprawdę zawsze Bóg pragnie tych ciężkich chorób i przedwczesnych zgonów? A może zbieramy to, cośmy sami zasiali? Jeśli namiętny palacz w sile wieku umiera na zawał serca osierocając dzieci, czy to Bóg tego chciał? Czy też przeciwnie - śmierć ta była wynikiem podeptania i odrzucenia prawa Bożego, przykazania "Nie zabijaj", "Nie niszcz samego siebie!" I nie tylko samego siebie. Przecież alkohol, nikotyna i "zatrucia" pochodzące z różnych przewlekłych chorób uszkadzają również potomstwo, wywierają różnorodny zły wpływ na dzieci, które cierpią niewinnie. W książce pt. Miłość i odpowiedzialność Karol Wojtyła napisał: "Człowiek jest sprawiedliwy względem Boga-Stwórcy przez to, że uznaje porządek natury i zachowuje go w swym działaniu". Te słowa obecnego Papieża powinien dobrze rozważyć każdy, kto skłonny jest "oskarżać Boga" o zło, choroby i cierpienia panujące na świecie. Stanisław Waliszewski
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |