Jestem Agnieszka i mam 22 lata i nie mam przyjaciół. Studiuję, jestem wolontariuszem, chodzę na różne spotkania, obracam się w tłumie ludzi a mimo to w tym tłumie jestem samotna, nie mam z kim porozmawiam, komu się zwierzyć tak po prostu, po ludzku. Czasem chciałabym poczuć fizycznie czyjąś dłoń na ramieniu. Odkąd pamiętam miałam problemy z utrzymywaniem kontaktu z rówieśnikami - tak było w szkole podstawowej, potem liceum, teraz na studiach i mimo, że jestem osobą bardzo aktywną i obracam się wśród ludzi to nie potrafię z nikim się zaprzyjaźnić. Nie wynika to też z nieśmiałości, bo raczej nie mam oporów w kontaktach z innymi. Mój problem polega na tym, że tych znajomości nie potrafię utrzymać, ja po prostu odstraszam ludzi. Nie wiem co mam już robić, czy w ogóle to życie ma sens skoro nikomu nie jestem potrzebna... Nie napisałaś w jaki sposób "odstraszasz" ludzi. Wątpliwe czy w ogóle tak jest no bo na czym miałoby to polegać? Przecież nikogo nie przeganiasz, nie obrażasz. Może wydajesz się niedostępna, może nie podtrzymujesz rozmowy, może pierwsza się nie odzywasz lub nie proponujesz spotkań? Jeśli tak jest to inni myślą, że Ty tego nie chcesz i się nie narzucają. Powstaje też pytanie czego Ty oczekujesz od innych, jakiej relacji, jak bliskiej. Bo znajomość a nawet przyjaźń zakłada też swobodę. To nie jest tak, że koniecznie musimy widzieć się codziennie. Może tak być ale nie musi i nie można tego wymagać, bo każdy ma mnóstwo zajęć. A może ludzie spostrzegają Cię jako osobę tak zapracowaną, że myślą, że nie masz (albo naprawdę nie masz?) czasu dla nich? Może parę razy zdarzyło Ci się odmówić spotkania z tego powodu? Może zawsze się spieszysz? A może boisz się wejść w głębszą relację, może boisz się otworzyć i opowiedzieć coś o sobie? Bo żeby nawiązać relację potrzeba zaufania. To zaufanie buduje się powoli, najpierw jest zwykła znajomość, poznawanie się, odkrywanie zbieżności, zainteresowań i poglądów. Zaufać możemy komuś kto nie stawia barier, kto się nie zamyka, kto chce nas wysłuchać. Słuchasz ludzi? A może za szybko dajesz rady? A może stworzyłaś wizję siebie jako osoby samowystarczalnej, zaganianej i ukrywasz, że potrzeba aby ktoś Ciebie wysłuchał?
Zrób eksperyment. Zaproś jakąś koleżankę do kina lub na kawę. Albo nawet jakieś większe grono. Zorganizujcie jakąś wycieczkę. Po prostu zaproponuj np. zwiedzanie miasta czy wizytę w ogrodzie botanicznym. Ogłoś, że kto jest chętny to wtedy i wtedy zbiórka. Np. po Mszy św. niedzielnej kto ma ochotę to idziemy do parku a potem na herbatę. Myślę, że będą chętni, bo dużo jest osób samotnych, a na studiach, z dala od domu tej bliskości szczególnie potrzeba. Nie zniechęcaj się. Jesteś potrzebna. Jesteś, skoro działasz w wolontariacie, we wspólnotach. Tylko może jeszcze nie odkryłaś bratniej duszy. A takie dusze są i nie wiedzą, że Ty jesteś "bratnia". Wyjdź z inicjatywą. Spróbuj, odwagi!
Kasia i Tomek Redakcja portalu
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |