Samotność nie jest przekleństwem Boga... ale inną okazją do szczęściaBardzo wcześnie wstawała. Z modlitwą na ustach zaczynała dzień, który był niczym innym jak służbą. Opiekowała się swoimi rodzicami w podeszłym wieku. Bratu prowadziła dom. Dzięki jej obecności na probostwie panował niecodzienny, serdeczny i dobry klimat.
Szczęśliwa samotnośćPo śmierci rodziców, ciężko zachorował jej brat. Pragnąc aby żył, zwróciła się w swoich modlitwach do bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Oprócz niej, wielu parafian codziennie zbierało się na modlitwie różańcowej. Prośby zostały wysłuchane. Ksiądz proboszcz wrócił do zdrowia i do parafii. Jego siostra mogła dziękować Bogu. I tak, poniekąd od nowa przygotowywała posiłki, sprzątała, prała, odbierała telefony, domofony. Zawsze w cieniu brata, oddana szarej, pokornej, ale pięknej pracy na probostwie. Pewnego dnia zaczęła poważnie chorować. Pomimo dobrej opieki, stan zdrowia pogarszał się. Gdy w sobotę rano jej brat wychodził do kościoła, by odprawić Mszę Św., pożegnała go słowami: "Do zobaczenia w niebie". Gdy wrócił, już nie żyła.Pani Anielka, bo o niej to wspomnienie, to jedna z wielu tysięcy matek, sióstr, cioć, dobrych kobiet, które z pracy na probostwach uczyniły swą samotność szczęśliwą, a życie nad wyraz pożyteczne i po prostu dobre. Prawie zawsze obecne na pierwszej rannej Mszy, przystępując do Stołu Pańskiego jednoczyły się z Chrystusem, który powiedział: "Jestem pośród was, jako ten, kto służy". Praca kobiety na probostwie jest ciągłą służbą. Służbą kapłanowi (często kilku kapłanom) na podobieństwo matki. Probostwo jest miejscem szczególnym: domem serca i domem chleba, domem wsparcia dla księdza, do którego przychodzi się służyć, a nie rządzić. To wszystko właściwie rozumiała pani Anielka. Z probostwa jej brata wychodziło się ubogaconym duchowo. I chciało się tam wracać! Dlaczego piszę ten tekst, poniekąd bardzo osobisty? Przede wszystkim dlatego, aby gorąco podziękować każdej "Anielce", która służy na probostwie. Za wszystkie przygotowane posiłki, wyprasowane koszule, umyte szklanki, za placek do kawy, guzik do sutanny, .. .a także za świadectwo wiary, życzliwą, słuszną uwagę, każdy okruch modlitwy. Nie sposób wymienić wszystkiego. Tylko Bóg, który wszystko zna i przenika, może każde dobro zauważyć i prawdziwie nagrodzić szczęściem wiekuistym. Trochę szkoda, że współcześnie - coraz trudniej spotkać kobiety gotowe z pracy na probostwie uczynić służbę, a z życia niełatwe, ale prawdziwe szczęście. Tym większa wdzięczność każdej "Anielce", która chce służyć. Także wszystkim ludziom, którzy nie wstydzą się służyć. Pamiętam z dzieciństwa wujka, który - odwiedzając mój dom rodzinny - wchodząc mówił: servus (to znaczy "sługa"). Tak przed laty witali się ludzie, chyba bardziej niż dziś rozumiejący życie jako służbę. A kobiety, które nazywano służącymi nie czuły się upokorzone ani nazwą, ani pracą. Świat się zmienia, a służyć trzeba. Ks. WOJCIECH
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |