Lenistwo czy depresjaOd lat w niczym nie mogę liczyć na mojego męża, gdyż jeśli jakąś pracę podejmie, to ją szybko straci na swoje życzenie. Mąż tylko ogląda filmy i tłumaczy się depresją, kiedy wymagam, żeby podjął jakąś pracę. Nie wiem, na ile jest to lenistwo, pasożytowanie, a na ile prawdziwa choroba. Na ile wolno mi go stymulować, motywować, na ile zaś deprymuję go swoimi naciskami? Gdzie są granice, by żona powstrzymała się w pobudzaniu męża do działania, aby nie stać się wiecznie narzekającą babą?Jak odróżnić depresję od lenistwa? Otóż każdy z nas ma tendencje do lenistwa, niechęć do wysiłku. Jest to konsekwencja grzechu pierworodnego. Przed nim praca nie męczyła. Po upadku Adama i Ewy w pracy jest zawarty pewien element trudu, cierpienia, ekspiacji za grzech. Jednocześnie w pracy jest coś miłego, twórczego. Człowiekowi leniwemu będzie trudno podjąć pracę, ale często, kiedy już zacznie jakieś zajęcie, zainteresuje się nim i poczuje zadowolenie z tego, co robi. Kiedy natomiast ktoś jest w stanie depresji, nie wciągnie go i nie pobudzi do radości żadne zajęcie. Zrobi coś, jeśli naprawdę musi. Nie odczuje natomiast w trakcie ani po radosnego pobudzenia, że coś np. zostało sprzątnięte, załatwione. Gdzie są granice naciskania męża? Jest to zapewne indywidualne. Mężczyźni są zwykle mniej cierpliwi od kobiet. Słabiej znoszą długotrwały ból. Lubią święty spokój. Spotykamy nawet w przypowieści ewangelicznej sytuację, że uparta, wytrwale prosząca wdowa przymusiła do pomocy niesprawiedliwego i nieliczącego się z ludźmi i z Bogiem sędziego. Wytrwałe naciskanie jest skutecznym sposobem pobudzania mężczyzn do działania według woli kobiet. Chociaż, jak w każdej dziedzinie, trzeba uważać na przesadę. Trudno mi doradzać zaocznie, nie znając Państwa osobiście, lecz tylko przez e-mail. Z tego, co Pani opisuje, mogę wnioskować, że Pani postawa cierpliwej, łagodnej żony odnosi słaby skutek. Prawdopodobnie czas już na bardziej zdecydowane działania, na "twardą miłość". Myślę, że ważne jest, aby żona nie weszła w rolę matki, robiąc sobie z męża kolejne dziecko. Ma ona czasem dać odczuć mężowi, że jest partnerką i też ma swoje potrzeby. Nie powinna być zawsze zależna, wybaczająca i ciepła jak mamusia. Nawet przy normalnej, orzeczonej i leczonej depresji istnieją długie miesiące, kiedy można pracować. Gdyby mąż nie okazywał dobrej woli, warto postawić jasne warunki wspólnego bycia razem. Czy to nie jest podważanie sakramentu małżeństwa? Raczej stanowczość. ks. Marek Kruszewski
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |