List kobiety do mężczyznyOd wieków uważasz, że, wszystko, co robisz dla mnie, służy rzekomo mojemu dobru, chciałabym jednak, żebyś nieco zrewidował swoje poglądy, nawet za cenę utraty dobrego samopoczucia.Wielowiekowa tradycja, utrwalona w społeczeństwie rządzonym przez ciebie, jasno wyznaczyła nasze funkcje: tobie wolno wszystko, a mnie - prawie nic. W dawnych wiekach nie mogłam uczestniczyć w poważnych rozmowach (zawsze uważałeś, że moja inteligencja nie przewyższa poziomu z dowcipów o blondynkach i nic nie zrozumiem z twoich męskich dyskusji) ani w ucztach (Etruskowie, którzy byli wyjątkami, budzili oburzenie u poważnych Rzymian). Nie mogłam nawet samotnie wyjść z domu, gdyż uznano by to za nie przyzwoitość, a gdy już pojawiłam się poza domem, w wielu kulturach musiałam zakrywać włosy czy twarz by nie wystawiać na próbę twojej rzekomo bardzo silnej woli. Jeśli ja zdradziłam ciebie, byłam karana nawet śmiercią, lecz jeśli to ty dopuściłeś się zdrady, przymykano oko: no cóż zdarza się... to oczywiście jej wina, mogła go nie kusić. Czyżby Stwórca zapomniał obdarzyć cię wolną wolą i umiejętnością mówienia "nie"?! Ale powiesz, że na szczęście czasy się zmieniły... na szczęście dla ciebie, rzecz jasna! Dawniej kobieta, nawet jeśli chciała, nie mogła robić kariery zawodowej, gdyż cała troska o utrzymanie rodziny spoczywała na twoich barkach, podczas gdy ona miała dbać o dom i dzieci. Niestety, w moim obozie pojawiły się głosy, Iż to jawna niesprawiedliwość, a ty natychmiast głośno przyklasnąłeś tym światłym poglądom, Teraz wreszcie jestem wolna: śniadanie. - naczynia - dzieci do szkoły - bieg do pracy - praca - zebranie u szefa - bieg do domu - po drodze zakupy - obiad - naczynia - pranie - sprzątanie - cerowanie - kolacja - naczynia - pomoc dzieciom w odrobieniu zadania - przygotowanie druków do pracy na jutro - sen - śniadanie Itd. Och, wreszcie mam to, o czym marzyły moje poprzedniczki mogę się rozwijać, jestem swobodna I niezależna! ty wracasz spokojnie po ośmiu godzinach pracy, oczekując, że podsunę cl pod nos ciepły obiad, a potem będziesz mógł oglądać mecz, bo przecież jesteś zmęczony. Ach, jeszcze jedno: mam prawo wyborcze, nie tylko czynne, ale i bierne! Jeśli zostanę wybrana, do powyższej listy należy jeszcze dopisać wyjazdy - zjazdy - zebrania - posiedzenia. Czy dziwisz się jeszcze, że najważniejsze miejsca u władzy zajmują zawsze osoby z twojego obozu (wyjątek potwierdza regułę)? Byt nawet taki kraj (a może są jeszcze takie kraje, o których nie wiem?), gdzie uznano, że kobieta do szczęścia potrzebuje możliwości pracy we wszelkich zawodach, jakie wykonują mężczyźni. Muskularne kołchoźnice kierowały traktorami, rękoma jakże innymi od wypielęgnowanych rąk towarzyszy pierwszych sekretarzy! Kobieta - murarz i jej mąż - baletmistrz... sam przyznasz, że chyba coś nam się pomieszało... Zauważyłeś zapewne, że pewne zawody zdominowały kobiety: nauczyciel, lekarz... Czy wiesz, jak niektórzy psychologowie tłumacza tę feminizację? Twierdzą, że są to zawody wymagające wielkiej odporności psychicznej, a pod tym względem - wybacz! - biję cię na głowę! Laborantki, cucące mężczyzn omdlałych podczas krwawej jatki pobierania krwi do analiz, nie mogą zrozumieć, jak przodkowie tych bohaterów przelewali krew za ojczyznę! Może lepiej ja pójdę do wojska? Już widać takie tendencje! Tylko kto zajmie się dziećmi? Kto ugotuje obiad? Może spróbujesz? Podobno to ty jesteś najlepszym kucharzem! Światłe osoby z mojego obozu wpadły na genialny pomysł, jak uwolnić mnie od części trudów codziennego życia. Stwierdziły - mówiąc brutalnie - że "mam prawo do swojego brzucha" czyli mam prawo decydować o życiu lub śmierci maleństwa, które w sobie noszę. Czy spodziewałeś się kiedyś takiego prezentu? Hulaj dusza, wystarczy trochę pieniędzy, by uwolnić się od wszelkiej odpowiedzialności za poczęte życie i zapomnieć o wszystkim. Ty zapomnisz, ale ja nie będę mogła do końca życia uwolnić się od koszmarnych snów i dręczącego poczucia winy, Ty masz czyste ręce..., jak umyte ręce Piłata. Wiesz, coraz częściej dochodzę do wniosku, że gdy mówi się wszędzie, że ja czegoś potrzebuję, to znaczy, że dla ciebie byłoby wygodniej, gdybym to miała. Aha, ostatnio pojawiły się głosy, że powinnam mieć możliwość przyjęcia święceń kapłańskich. Powiedz mi tak szczerze, na ucho: co ty na tym zyskasz? Pozdrawiam cię. Kobieta Kwartalnik Katolicki
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |