Jest godzina 22.00 i gdyby nie to, że
działają i coolery i wiatraki to chyba bym
się rozpłynęła... Patrzę z niedowierzaniem
na termometr i o każdej porze dnia
pokazuje 30°C... I tak jest już o niebo
lepiej, bo jeszcze miesiąc temu temperatura
sięgała 50°C. Nadchodzi ochłodzenie
i pora deszczowa, która przynajmniej
tutaj w Chartumie wygląda dość nieregularnie
nie wiadomo, kiedy pada i czy
mało czy dużo... Przed chwilą odśpiewano
wieczorne modły z sąsiednich meczetów.
Aneta Ignatowicz pochodzi z Warszawy.
Wcześniej przez rok (2004/2005) pracowała
jako wolontariuszka MWDB w Ivato na Madagaskarze.
W lipcu br. udała się do Sudanu
celem zapoznania się z nowymi projektami
realizowanymi przez salezjanów i salezjanki.
|
|
Jaki jest Sudan, czy nawet sam
Chartum, trudno mi jeszcze powiedzieć...
W mieście na razie spokojnie...
Dziś po raz pierwszy oglądałam szkołę
sióstr salezjanek i przysłuchiwałam się
lekcjom. Sam budynek jest mały i ciasny,
by pomieścić wszystkie dzieciaki. Jest ich
około 180, od najmłodszych bąblów do nieco starszych, którzy nadrabiają tutaj
zaległości, by pójść potem do państwowej
szkoły. Przysłuchiwałam się zajęciom
najmłodszych z przedszkola, które przez
3 godziny uczyły się liter A,B,C,D... Nauczyciel
zaczął od sprawdzania listy...
a ponieważ nie zna jeszcze dzieci, wyczytywał
nazwisko po parę razy i próbował
namierzyć dzieciaka. Głównie to pomocni
koledzy zawsze pokazywali ofiarę... niektórzy
dowcipni podawali się za innych
i tak sprawdzanie listy trwało około godziny.
Większość uczniów to uchodźcy
z Południa, z różnych plemion. Siostry
mają ciekawe programy na uczenie ich
tolerancji i tego, że każdy ma swoje miejsce
na tym świecie. Bóg każdemu z nas
wybrał specjalne miejsce na ziemi... Nie
jest to łatwa nauka, bo ludzie ci wiele
wycierpieli. Widać to na ich twarzach.
W czasie niedzielnej Mszy obserwowałam
ich... Sprawiają wrażenie nieufnych,
zalęknionych, smutnych, ale po historiach,
które słyszałam i opisach, które
właśnie czytam nie dziwię się wcale. To,
co się tutaj dzieje przechodzi ludzkie pojecie.
Od momentu odzyskania niepodległości
w 1955 r. z małymi przerwami
trwa tutaj prawdziwa wojna. Największe
prześladowania zaczęły się w 1983 r.,
kiedy to ustanowiono szariat jako prawo
państwowe. Choć było ono adresowane
głównie do muzułmańskiej Północy
objęło wszystkich, łącznie z chrześcijańskim
Południem.
Podziwiam odwagę misjonarzy tu
pracujących, którzy nie wiedzą czy następnego
dnia coś nie wybuchnie. Są dla
mnie wzorem pokoju i radości. Śmierć
jest naturalnym etapem ich życia i czy
przyjdzie tutaj, czy na ulicy w Warszawie
to to samo.
Pozdrawiam gorąco z upalnej
ziemi... już słyszę modły w meczecie
obok, to znak, że mamy kolację. Jak zapadnie
noc wyjdę jeszcze na taras i będę
oglądać okolice z góry, modląc się do
Boga o pokój dla tych wszystkich ludzi.
Aneta Ignatowicz MWDB
Chartum, 23 lipca 2008
Tekst pochodzi z Pisma
Przyjaciół i Sympatyków Misji
wrzesień-październik 2008