Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Zło masturbacji

Człowiek - słyszy się głosy - musi działać seksualnie. Nie można oczekiwać np. od młodzieży, że nie będzie tego w jakiś sposób robić. Pragnienie zaspokojenia przez samogwałt - mówi się - jest rzeczą naturalną w wieku dojrzewania, nawet dobrodziejstwem. Sam z czasem przechodzi, najpóźniej, kiedy podejmie się "normalne" współżycie.

Jest to uwspółcześniona wersja tzw. "teorii szklanki wody". Jeżeli komuś chce się pić, powinien ugasić pragnienie, i nie ważne w jaki sposób to robi; może posłużyć się szklanką, kubkiem itp., ważne, aby zaspokoić pragnienie. Tę teorię wymyślili i głosili w odniesieniu do życia seksualnego radzieccy komuniści w latach 20-tych. Wkrótce jednak wycofali się, ponieważ zobaczyli fatalne jej skutki. Obecnie to samo głoszą polscy oświeceni liberałowie - często z tytułami naukowymi i na poważnych stanowiskach. Myślą i mówią, że walczą z "ciemnogrodem".

Pierwsze, sporadyczne, "niewinne" przypadki samogwałtu, jeżeli nie podejmie się przeciwdziałań, prowadzą szybko do uzależnienia, z którego bardzo trudno się uwolnić. W tym momencie rozpoczynają się problemy trwające często całe życie. Dłuższe uzależnienia seksualne są równie trudne do opanowania jak uzależnienie od alkoholu czy narkotyków. Wtedy właśnie zaczyna się pleść głupstwa w rodzaju: "Ależ człowiek musi działać seksualnie!", a prezerwatywa wydaje się być jednym z największych wynalazków w dziejach ludzkości. Złamana została pewna wewnętrzna granica. Nałogowiec przestaje być panem swego ciała. Zdany jest teraz na jego łaskę i niełaskę. Dokąd prowadzi nowy pan? Jak rozwinie się uzależnienie? To przecież nie osoby wolne i odpowiedzialne wykorzystują seksualnie własne dzieci, gwałcą kobiety, korzystają z usług prostytutek, zdradzają nagminnie żony, roznoszą choroby weneryczne, uprawiają różnego rodzaju perwersje itd. To są właśnie niektóre owoce uzależnień seksualnych.

Wraz z upowszechnieniem pornografii, życiowego "luzu", pojawieniem się programów tzw. "wychowania seksualnego" pisanych przez erotomana, wzrasta liczba poważnych uzależnień seksualnych. Widzi się obecnie coraz wyraźniej ich destruktywne skutki.

W Stanach Zjednoczonych - według organizacji o nazwie Sex and Love Addicts Anonymons (SLAA) - znajduje się około 2 milionów kobiet wymagających terapii. Mężczyzn jest jeszcze więcej, ponieważ mężczyźni łatwo stają się klientami przemysłu pornograficznego, jednego ze źródeł problemu. SLAA, która działa na wzór Anonimowych Alkoholików (AA), zajmuje się leczeniem uzależnień seksualnych. Podstawą leczenia jest zachowanie całkowitej wstrzemięźliwości trwającej najczęściej kilka lat... Wtedy - co ciekawe - okazuje się, że człowiek nie musi działać seksualnie, a taka wstrzemięźliwość okazuje się dla niego - jeszcze dodatkowo - zbawienna.

Nie każdy, oczywiście, młody człowiek nałogowo uprawiający samogwałt, stanie się przestępcą seksualnym, choć przy obecnym klimacie moralnym (tworzonym, ma się wrażenie, przez erotomanów na wpływowych stanowiskach) ten margines będzie się z całą pewnością poszerzał. Zostawmy skrajne przypadki i przyjrzyjmy się najbardziej typowej sytuacji, mianowicie wpływowi nałogowej masturbacji na późniejsze życie małżeńskie.

Dla psychiki chłopaka w okresie dojrzewania kontakt z erotycznym czasopismem czy pornograficznym filmem jest mniej więcej tym samym, czym zderzenie pędzącego samochodu z przydrożnym drzewem (wielka szkoda, że tylu rodziców nie myśli o tym, co mogą przeżywać ich dzieci). Oglądanych obrazów nie można zapomnieć, stale pojawiają się w wyobraźni potęgując i tak już duże napięcia. Stają się obsesją tym trudniejszą do opanowania, że przyjemną. Myśli, uczucia obracają się wokół jednego tematu, inne sprawy stają się coraz mniej ważne. Trudno skupić się na nauce, traci się ideały, zainteresowania, karłowacieje życie emocjonalne itp.

Seksualność pojmowana jest teraz i przeżywana jako nieograniczone, zawsze dostępne źródło przyjemności. Problem w tym, że jest to przyjemność powodująca uzależnienie. Nałogowiec poszukiwać będzie coraz silniejszych wrażeń. Samogwałt w samotności schodzi na drugi plan, choć też ujdzie, kiedy nie ma pod ręką dziewczyny.

Dlaczego tak często swoje doświadczenie seksualne odczuwają dziewczęta jako wykorzystanie? No właśnie dlatego, że zgodziły się na współżycie z chłopakiem uzależnionym, któremu chodziło tylko o zdobycie narzędzia do zaspokojenia nałogu masturbacji. Zmieniły się jedynie zewnętrzne okoliczności, mechanizm funkcjonowania seksualnego, ukształtowany przez wcześniejsze doświadczenia, pozostał taki sam. Dziewczyna w takim układzie traktowana jest nie jako osoba godna szacunku i miłości, mężczyzna chce jedynie zaspokoić swój nałóg, posługując się w tym celu jej ciałem. Wiadomo, że osoby uzależnione są egoistyczne, oszukują, wykorzystują innych, ślepną na większe wartości. Erotomani, alkoholicy i narkomani są w tam względzie do siebie podobni.

Ktoś, kto pozwolił się wciągnąć w nałóg samogwałtu, ulegał mu przez wiele lat, nie uwolni się od niego w chwili zawarcia ślubu. Świadectwo ślubu nie uwalnia od nałogów. Do tego potrzeba osobistego wysiłku, I znowu młody małżonek uśmierza swój nałóg już nie samotności, ale przy pomocy ciała swej żony. Nie jest to "normalne" współżycie ale raczej karykatura. Stosowanie środków antykoncepcyjnych w małżeństwie podyktowane jest chyba najczęściej brakiem wewnętrznej wolności. Małżonkowie są uzależnieni i nie potrafią powstrzymać się od współżycia w dniach płodności kobiety. Jak inaczej wytłumaczyć karmienie się szkodliwymi, chemicznymi substancjami albo stosowanie jakichś dziwacznych, gumowych przyrządów w tak intymnym akcie jakim jest współżycie małżeńskie. Nałóg wymusza uciekanie się do takich zabiegów.

Zupełnie inaczej przeżywają współżycie seksualne małżonkowie, którzy zachowali przedmałżeńską czystość. Nauczyli się i potrafią kontrolować naciski popędu, zachowali wewnętrzną wolność... Akt seksualny ma potencjalną zdolność związania małżonków w sposób zupełnie wyjątkowy. Żadne inne działanie nie ma takiej mocy. To ważna rzecz, jeśli jedność małżonków ma być głęboka a małżeństwo trwałe. Akt małżeński nie ma takiego działania, jeżeli jest tylko uśmierzaniem przyjemnego nałogu, tak automatycznym, jak wypicie szklanki wody. Akt małżeński jest wyrazem miłości i jedności, buduje tę miłość i jedność jeśli jest wolnym darem z siebie dla współmałżonka. "Wolnymi", a więc nie wymuszanymi przez popęd, i "darem", a więc dawaniem a nie egoistycznym braniem. Wtedy będzie to efekt zjednoczenia pragnień, zamiarów, celów, myśli, stapianiem się nie tylko ciał ale i dusz. Będzie to akt zawierzenia siebie współmałżonkowi, głębokiego złączenia życia małżeńskiego na dobre i złe. Tak się "normalnie" przeżywa współżycie małżeńskie.

Nałóg samogwałtu (rzeczywiście jest to gwałt zadawany sobie) tak "niewinnie" rozpoczynający się w okresie dojrzewania, ma duży wpływ na kształt przyszłego małżeństwa. Przez niego ważna część małżeńskiego życia jaką jest współżycie seksualne, staje się upośledzona, traci bowiem moc wyrażenia i budowania miłości i jedności.

Jak zachować wewnętrzną wolność? Jak uwolnić się od uzależnień seksualnych? Do tego potrzeba przede wszystkim prowadzić życie duchowe. Św. Paweł pisał: "Oto czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała" (Gal 5, 16). Czystość jest cnotą nie znaną wśród pogan, ateistów, komunistów, materialistów ani nawet wśród wierzących a nie praktykujących katolików. Człowiek sam z siebie nie jest w stanie zapanować nad swoim ciałem. Niezbędna jest do tego Boża łaska, pomoc Ducha Świętego. Bez codziennej modlitwy, częstej Spowiedzi i Komunii św., nie jesteśmy w stanie oprzeć się pożądliwości.

Św. Augustyn po swoim nawróceniu pisał: "Mniemałem, że do powściągliwości człowiek jest zdolny o własnych siłach... Głupiec, nie wiedziałem, że - jak napisano - nikt nie może być powściągliwy, jeżeli Ty mu tego nie udzielisz. Udzieliłbyś mi na pewno, gdybym z głębi serca wołał do Ciebie i gdybym miał wiarę dostatecznie mocną, by moje troski Tobie powierzyć".

Właśnie przykład św. Augustyna, wielkiego grzesznika a potem wielkiego świętego, pokazuje jak słabi jesteśmy bez pomocy Bożej łaski, ale i jak radykalnie może odmienić ona życie. Chodzi tylko o to, by chcieć przemiany, a potem wytrwale poszukiwać pomocy u Boga w swoim zmaganiu o wewnętrzną wolność.

Jan Bilewicz

Publikacja za zgodą redakcji
Miłujcie się!, nr 5-8/1997

Wasze komentarze:
smutny optymista: 03.09.2010, 15:12
Dziś minął 100 dzień od kiedy nie zrobiłem tego ani razu, niestety upadłem ( nie wiedząc, że akurat taka okrągła liczba od ostatniego razu ) , ale nie poddaję się! Tym razem Obiecuję sobie, że z Bożą pomocą, dzięki modlitwie i wzmocniony tym sukcesem pobiję ten mój "rekord " ! Nie poddawajcie się, wyjście z tego jest możliwe! Walczę od 6 lat, nie jest łatwo, ale jak już z miesiąc się tego nie robi, to potem jest tylko łatwiej, ta chęć nie jest taka duża, przynajmniej u mnie! Pozdrawiam wszystkich i uwierzcie, że życie bez tego jest lepsze. I najlepiej znaleźć jakieś zajęcie - polecam jazdę na rowerze !
Mikolaj: 20.08.2010, 14:56
Witam. Mam 21 i walcze z nalogiem wiecej niz 5 lat (od momentu pierwszej spowiedzi z tego grzechu). Jestem pewien ze bez Boga tej walki nawet nie warto i zaczynac. Nic nie wyjdzie. Mowie to z wlasnego doswiadczenia, bo mialem okres, kiedy sprobowalem walczyc z tym tylko wlasnymi silami. Stracony czas. Najpierw to Bog. Ale wazny tez jest i czlowiek. Ten, kto przezywa podobne problemy. Bardzo wazne jest dzielenie sie wlasnym doswiadczeniem. Dlatego zapraszam wszystkich, ktorzy chca pogadac o tych lub innych sprawach, do kontaktu. niko-laos@tut.by Odpowiem wszystkim, bo bardzo pragne pomoc jak Wam, tak i sobie. Z Bogiem! :)
Ja: 17.08.2010, 12:13
Weszłam na tę stronę przez przypadek. Przeczytałam i stwierdzam że JA mam taka silną wolę żeby przestać. Pije alkohol a mimo to się nie uzależniłam więc myślę że z tym też tak jest. Pozdrawiam wszystkich gorąco! Od dzisiaj koniec :) trwajcie mocni w wierze!
gager: 26.07.2010, 00:46
Ja po dzisiejszym dniu będę miał 21 dni bez samogwałtu i pornosów.Mój rekord to 33 dni i obiecałem sobie go pobić.Wczoraj miałem lekki kryzys,ale przetrwałem.Też chcę wygrać w tej walce tak jak wy wszyscy,więc piszę,że skończyłem z tymi uzależnieniami 5 lipca 2010,a wy będziecie mogli to zweryfikować,gdyż mam zamiar co pewien czas zamieszczać tu swój wpis.Dodajecie siły swoją wytrwałością,więc dam radę!
fasola89: 16.07.2010, 23:33
ja walcze z tym od 11 lat i tylko (chba jak dobrze pamietam) miałem jeden rok przerwy na razie jest dobrze bo jestem swiezo po rekolekcjach 15 dniowych ale co bedzie w grudniu tegonie wiadomo???
Ania: 15.07.2010, 22:39
Ja też nie wiem ale trzeba wierzyć,że się nam uda.kurcze walczę z tym już dobrych kilka lat i jest naprawdę cięzko z tym skonczyć
shy: 14.07.2010, 22:22
kurde ,nie wiem jak sie z tego uwolnic
nowy start: 05.07.2010, 13:38
Po przeczytaniu waszych postów, czuję, że mam siłę, żeby się temu przeciwstawić. Siłę, która pochodzi od Boga. Dlatego przed Wami, przed Bogiem i przed sobą obiecuję z tym skończyć. Pójdę do spowiedzi w najbliższym czasie:) Dziękuję za Wasze świadectwo! Z Panem Bogiem!
Proch: 30.05.2010, 15:35
już 11 tygodni żyję bez tego świństwa:) uwierzcie w moc Zmartwychwstałego:) ja uwierzyłem:)
czarek: 21.05.2010, 12:15
Moi drodzy, czytając Wasze posty uświadamiam sobie jak wielkim zniewoleniem jest grzech nieczystości. W moim przypadku upadłem raz jeden, jedyny ...i oby ostatni. A co do masturbacji - ja po prostu "nie umiem" się masturbować- nie ukrywam że próbowałem, ale nie potrafiłem ( Bogu Dzięki) odczuwać w tym przyjemności. Uznaję to za fakt Bożej łaski. Wracając do mojego jedynego upadku - był to tzw pierwszy raz ....i niestety z kobietą będącą w związku małżeńskim - ja popełniłem nierząd, tzn.: ja -kawaler, ona-mężatka, (w jej przypadku- jak mówi Kościół było to cudzołóstwo). Dzięki Bogu nie wspominam tego zdarzenia od pierwszego dnia pozytywnie - zrobiłem to (chyba) z ciekawości i chęci doświadczenia czegoś co przecież jest dla ludzi. Oto czego doświadczyłem: Świadomość upadku w tak poważnym grzechu napawała mnie wstrętem do samego siebie, było mi źle na wspomnienie że tak nisko upadłem...OHYDA jaka mnie ogarnęła nie pozwalała mi na spokój wewnętrzny. Po kilku dniach przygotowania i szczerego żalu przystąpiłem do sakramentu Spowiedzi Świętej - spowiedź jest pewnego rodzaju egzorcyzmem - tak gdzieś przeczytałem i z wiarą te słowa przyjąłem. Spowiednik gdy wysłuchał moich grzechów, odnosząc się do nieczystości powiedział krótko: "nie rób tego więcej, ponieważ możesz przyczynić się do rozpadu małżeństwa". Minęło już kilka lat od mojego upadku, a słowa te pamiętam i z pewnością ich nie zapomnę...tym bardziej że jej małżeństwo rzeczywiście nie przetrwało. A to co mogę teraz zrobić, to modlitwa przebaczenia za mój grzech i prośby niesione do Boga o miłosierdzie dla mnie i dla tej kobiety. Była to znajomość internetowa.... Nadal zdarza mi się czatować, przebywać na forach społecznościowych, jednak po tym na co przyzwoliłem demonowi w moim życiu, już nie prowokuję rozmów, sytuacji, a nawet odpieram zdarzające się zaczepki lub choćby próby schodzenia rozmowy na tematy dążące ku grzechowi przeciwko czystości - bo świadomość poważnych konsekwencji i ...policzkowania w ten sposób Jezusa, skutecznie uwolniła mnie z Jego pomocą od kolejnych nieczystych upadków. Nadal zdarzają się silne obrazy Siła do walki: 1. Ponad rok temu w Sanktuarium w Oborach przyjąłem Szkaplerz Karmelitański - po przyjęciu można Go wymienić i nosić jako medalik - JEST TO BROŃ PRZECIWKO DUCHOWI NIECZYSTOŚCI, którą z całego serca p o l e c a m. (możesz przyjąć GO również na Jasnej Górze- tak jak mój kolega, lub zapytaj o to swojego ulubionego księdza lub po prostu spowiednika)Szkaplerz podarowała nam Maryja - w zamian za godne noszenie obiecując wspaniałe łaski dla przestrzegających Maryjnych zaleceń: http://www.obory.com.pl/?a=aktualnosc&typ=14&id_cat=33&id_item=231 2. Jezus po wypędzeniu złych duchów z opętanych, w pewnym fragmencie ewangelii powiedział: Są demony, od których tylko przez post i modlitwę można się uwolnić. Przepraszam za niedosłowność cytowanego Pisma Świetego NT. Jestem dobrowolnym abstynentem - od ponad 5 lat nie piję alkoholu - umartwienie to ofiaruję to za mnie i za Ciebie Siostro i Bracie. Dzielę się tym z Wami, bo Was nie znam -jest mi łatwiej, i dlatego, że dobrze Wam życzę. Pozdrawiam z darem modlitwy, Czarek boguzaniestenproblem@gmail.com
spr: 17.05.2010, 15:56
raz wytrzymałem cały post ale oddałem się pokusie ciągnie się to z 6 lat ,w sumie raz na tydzień nie wytrzymuje i muszę to zrobić co niesie konsekwencje,proszę o jakąś modlitwę albo coś...
Iwona: 26.04.2010, 18:34
Wszyscy tutaj jesteśmy zjednoczeni w walce z szatanem. Po przeczytaniu waszych komentarzy pokochałam was i teraz będę się za was modlić. Ja zaczelam w wieku 15 lat, niedawno skonczylam 18. Pamiętam, miałam bagaż trzech miesięcy tego bagna. Chciałam przestać, ale chyba mniej się bałam, niż teraz. Przede wszystkim, nie podejrzewałam, że z tych trzech miesięcy zrobią się trzy lata. Walczę, wciąż się staram, a jednak coraz upadam. Każdy upadek to długi okres piekła, bo przybita klęską nie daję rady szybko stanąć z powrotem na nogi. Przede wszystkim czuję się wewnętrznie sprzeczna; często w chwilach pogardy dla samej siebie zastanawiam się, jak nadal mogę posiadać jakieś wzniosłe ideały, skoro notorycznie je niszczę. Co wiecej, uważam ze przez ten nałog tkwię w jakiejś stagnacji, nic mi się nie chce, zamiast się uczyć leżę patrząc w sufit i nienawidząc samej siebie. To okrutny mechanizm; zamiast iść naprzód, stoję w kolejce, albo się cofam. Człowiek zamroczony nałogiem traci jakiekolwiek hamulce, czy choscby zwykłe poczucie przyzwoitosci. Wierzę, że prawda ma moc wyzwalania, ale jakos nie wyobrażam sobie zeby ktokolwiek z mojego otoczenia kiedykolwiek poznał prawde. Teraz wiem, że odpowiedzi musze szukac w modlitwie i u Boga, którego tyle lat unikałam
Proch: 25.04.2010, 18:28
już prawie 10 tygodni mija od ostatniego razu:) po 5 latach tego bagna nareszcie czysta i niezmącona rzeka:) Prawica Pańska wzniesiona wysoko, Prawica Pańska moc okazała :)
jowita01: 17.04.2010, 23:57
Tkwiłam w nałogu bardzo długo bo aż ok.15 lat!Na początku nie uważałam tego za coś złego, ale później odezwało się sumienie, wiedziałam że zaplątałam się w bagno...ale nie było już odwrotu. Z czasem doszła pornografia, coraz mocniejsze bodźce, praktyki onanizmu z partnerem...aż w pewnym momencie zaczęłam zdawać sobie sprawę, tracę nad sobą kontrolę. Mimo że zawsze sie szanowałam i miałam dobrą opinię wśród znajomych, to w środku czułam się jak wymięty śmieć na mieliznę...Wtedy postanowiłam że raz na zawsze z tym skończę. Ale "kończenie" tego trwało kilka lat. Najpierw mocne postanowienie-nigdy tego nie zrobię-a potem niby to przypadkiem natknięcie się na podniecające treści w necie a dalej to już łatwo się domyslić. ..dzięki gorącej modlitwie, myślę że udało mi się z tego wyjść ale długo po tym dręczyły mnie sny erotyczne, a na samym początku myślałam że jestem opętana. Miałam okropne sny w których śniło mi się że gwałcił mnie ksiądz, czasami niby przez sen słyszałam okropny nieludzki głos, który kazał mi się masturbować. To było piekło, i myślę teraz że po prostu szatan nie chciał wyrwać mie ze swych sideł, bo już tak byłam przesiąknięta grzechem.ale dzięki częstej komunii od trzech lat jestem czysta ,chodź myślę że nałóg pozostanie do końca życia, to jak alkocholizm,trzeba cały czas odsuwać od siebie przyczynę nałogu. Myślałam jednak że jak z tym skończę to wszystko już będzie dalej dobrze, a okazało się że dopiero teraz zbieram tego skutki. Od dwóch lat jestem mężatką, chciałam od samego początku zeby nasze współżycie było oparte na czystości, żeby było wspaniałym aktem miłości, a okazało się że mam problemy z podnieceniem się i bardzo często musiałam udawać, że seks jest dla mnie przyjemny żeby nie zranić męża. Po dłuzszym czasie nie wytrzymałam tego ciężaru i powiedziałam o wszystkim. Oboje jesteśmy głęboko wierzący, więc myslałam że będzie mnie wspierał. Ale od tego czasu jest coraz gorzej. Mąż nie umie mi tego wybaczyć, obwinia mnie że zniszczyłam całe nasze pozycie. Nie poznaję go stał się agresywny, nie szanuje mnie. Czuję się z tym strasznie,wiem że to dla niego ciężkie ale mi jest jeszcze ciężej. Nie wiem co dalej będzie, juz tracę nadzieję na to że uda się to uleczyc skoro nie mam wsparcia w najbliższej mi osobie. Także chciałam was ostrzec, że masturbacja to nie tylko nałóg który uczy egoizmu i braku szacunku dla siebie ale także zabija relacje z przyszłym małżonkiem. Spotkasz miłośc swojego życia, będziesz chciała założyć rodzinę, a tu nagle odezwie się demon przeszłości. Jak gdzieś przeczytam, że jeśli raz odworzy się furtkę szatanowi, to ciężko go będzie wypędzić. Tak jest u nas, zagoscił się między nami, i teraz jak chcę żyć w czystości, to szatan atakuje drugą osobę (nie pozwała przebaczy)by niedopuścić do wygranej.
Saint Dane: 09.04.2010, 20:29
Tkwiłem również długo w tej iluzji, jednak Bóg mnie wyzwolił i jestem wolny, modlę się za wszystkich, którzy nadal tkwią w tym bagnie, żeby udało im się z tego wyjść. Czystość jest taka wspaniała, otwiera oczy i serce, jednak trzeba umieć to docenić nade wszystko, nie można zapomnieć o docenianiu czystości, bo takie myśli jak znudzenie czystością czy stwierdzenie że nic to nie daje, skłaniają nas do upadków. Jest to podstępna sztuczka szatana i dlatego tak ważne jest aby nie pojmować całej sprawy rozumem. Nie można racjonalnie rozważać czystości. Boga nie da się pojąć rozumem. Można go pojąć wiarą i bezgranicznym zaufaniem. I to należy zrobić. Zaufać bezgranicznie Bogu i wierzyć. I czekać trwając w wierze, że będzie lepiej bez względu na wszystko. ZAUFAJCIE PANU! Jeśli ktoś chce porozmawiać ze mną, moje gg to 9648953 Niech Was Światłość prowadzi! Czystość na zawsze!
Patryk: 30.03.2010, 14:28
Mi równierz zdarza się upadac...uzależnienie od prawie trzech lat:(. Modle się o nawrócenie, obecnie nie masturbuje się, jestem po spowiedzi, regularnie przyjmuje komunie. Czytasz to? głowa do góry. Jeżeli będziesz się modlić Bóg ci pomorze, wkońcu ujrzysz łaskę czystości. Otaczam swoją modlitwą wszystkich uzależnionych od tego nałogu.
Proch: 17.03.2010, 20:50
dzisiaj mija 4 tygodnie:) czuje wolność Chrystusową:)
adi: 05.02.2010, 15:50
to nie jest proste z tym skonczyc ale prosze probojcie bede sie modlil za was sam mam z tym problem :(
mmm: 25.01.2010, 15:57
dziękuję z całego serca TOBIE JEZU za miłosierdzie jakim mnie obdarzyłeś, przepraszam za wszystkie moje grzechy jakimi Cię Panie Jezu obraziłem a szczególnie za grzech onanizmu, który mnie tak niszczy. Panie JEZU Miłosierny proszę ulecz mnie z tego, bo ten ciężar staje się nie do zniesienia. JEZU tylko w TOBIE pokładam NADZIEJĘ, proszę wskaż mi drogę, dodaj mi sił, bo nie wiem, co mam robić. Panie JEZU TY wszystko o mnie wiesz, wejdź do mojego życia i ulecz mnie, tak jak niegdyś leczyłeś ludzi na ciele i duszy - bardzo CIĘ Panie JEZU potrzebuję. Synu Dawida ulituj się nade mną. Jezu okaż swoje miłosierdzie wszystkim tym, którzy wpisali się na tej stronie.JEZU UFAMY TOBIE
Robak: 23.01.2010, 10:38
za miesiąc minie rok czasu, od ostatniego razu, pamiętam jak pisałem tutaj w marcu ubiegłego roku - mocno przerażony i wątpiący czy się uda, chyba się wyleczyłem, miałem po drodze grzech nieczystości z kobietą, ale dzięki temu że nie żyłem już wtedy od wielu miesięcy w grzechu masturbacji nawet te relacje były inne a ja bardzie pewny siebie i swobodny. Teraz żyję w całkowitej czystości, chociaż fakt wyleczenia się z masturbacji potęguje chęć bliskości z kobietą, a dzięki temu, że nabrałem pewności siebie poznawanie nowych dziewczyn przychodzi mi bardzo łatwo. Jednak chciałbym poznać tą jedyną i to z nią zbudować oparty na mocnych fundamentach związek. Kochani!!! Deus caritas est!!!
[1] [2] [3] [4] [5] [6] (7) [8] [9] [10] [11] [12]

Autor

Treść

Poprzednia[ Powrót ]Następna

[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej