Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Zło masturbacji

Człowiek - słyszy się głosy - musi działać seksualnie. Nie można oczekiwać np. od młodzieży, że nie będzie tego w jakiś sposób robić. Pragnienie zaspokojenia przez samogwałt - mówi się - jest rzeczą naturalną w wieku dojrzewania, nawet dobrodziejstwem. Sam z czasem przechodzi, najpóźniej, kiedy podejmie się "normalne" współżycie.

Jest to uwspółcześniona wersja tzw. "teorii szklanki wody". Jeżeli komuś chce się pić, powinien ugasić pragnienie, i nie ważne w jaki sposób to robi; może posłużyć się szklanką, kubkiem itp., ważne, aby zaspokoić pragnienie. Tę teorię wymyślili i głosili w odniesieniu do życia seksualnego radzieccy komuniści w latach 20-tych. Wkrótce jednak wycofali się, ponieważ zobaczyli fatalne jej skutki. Obecnie to samo głoszą polscy oświeceni liberałowie - często z tytułami naukowymi i na poważnych stanowiskach. Myślą i mówią, że walczą z "ciemnogrodem".

Pierwsze, sporadyczne, "niewinne" przypadki samogwałtu, jeżeli nie podejmie się przeciwdziałań, prowadzą szybko do uzależnienia, z którego bardzo trudno się uwolnić. W tym momencie rozpoczynają się problemy trwające często całe życie. Dłuższe uzależnienia seksualne są równie trudne do opanowania jak uzależnienie od alkoholu czy narkotyków. Wtedy właśnie zaczyna się pleść głupstwa w rodzaju: "Ależ człowiek musi działać seksualnie!", a prezerwatywa wydaje się być jednym z największych wynalazków w dziejach ludzkości. Złamana została pewna wewnętrzna granica. Nałogowiec przestaje być panem swego ciała. Zdany jest teraz na jego łaskę i niełaskę. Dokąd prowadzi nowy pan? Jak rozwinie się uzależnienie? To przecież nie osoby wolne i odpowiedzialne wykorzystują seksualnie własne dzieci, gwałcą kobiety, korzystają z usług prostytutek, zdradzają nagminnie żony, roznoszą choroby weneryczne, uprawiają różnego rodzaju perwersje itd. To są właśnie niektóre owoce uzależnień seksualnych.

Wraz z upowszechnieniem pornografii, życiowego "luzu", pojawieniem się programów tzw. "wychowania seksualnego" pisanych przez erotomana, wzrasta liczba poważnych uzależnień seksualnych. Widzi się obecnie coraz wyraźniej ich destruktywne skutki.

W Stanach Zjednoczonych - według organizacji o nazwie Sex and Love Addicts Anonymons (SLAA) - znajduje się około 2 milionów kobiet wymagających terapii. Mężczyzn jest jeszcze więcej, ponieważ mężczyźni łatwo stają się klientami przemysłu pornograficznego, jednego ze źródeł problemu. SLAA, która działa na wzór Anonimowych Alkoholików (AA), zajmuje się leczeniem uzależnień seksualnych. Podstawą leczenia jest zachowanie całkowitej wstrzemięźliwości trwającej najczęściej kilka lat... Wtedy - co ciekawe - okazuje się, że człowiek nie musi działać seksualnie, a taka wstrzemięźliwość okazuje się dla niego - jeszcze dodatkowo - zbawienna.

Nie każdy, oczywiście, młody człowiek nałogowo uprawiający samogwałt, stanie się przestępcą seksualnym, choć przy obecnym klimacie moralnym (tworzonym, ma się wrażenie, przez erotomanów na wpływowych stanowiskach) ten margines będzie się z całą pewnością poszerzał. Zostawmy skrajne przypadki i przyjrzyjmy się najbardziej typowej sytuacji, mianowicie wpływowi nałogowej masturbacji na późniejsze życie małżeńskie.

Dla psychiki chłopaka w okresie dojrzewania kontakt z erotycznym czasopismem czy pornograficznym filmem jest mniej więcej tym samym, czym zderzenie pędzącego samochodu z przydrożnym drzewem (wielka szkoda, że tylu rodziców nie myśli o tym, co mogą przeżywać ich dzieci). Oglądanych obrazów nie można zapomnieć, stale pojawiają się w wyobraźni potęgując i tak już duże napięcia. Stają się obsesją tym trudniejszą do opanowania, że przyjemną. Myśli, uczucia obracają się wokół jednego tematu, inne sprawy stają się coraz mniej ważne. Trudno skupić się na nauce, traci się ideały, zainteresowania, karłowacieje życie emocjonalne itp.

Seksualność pojmowana jest teraz i przeżywana jako nieograniczone, zawsze dostępne źródło przyjemności. Problem w tym, że jest to przyjemność powodująca uzależnienie. Nałogowiec poszukiwać będzie coraz silniejszych wrażeń. Samogwałt w samotności schodzi na drugi plan, choć też ujdzie, kiedy nie ma pod ręką dziewczyny.

Dlaczego tak często swoje doświadczenie seksualne odczuwają dziewczęta jako wykorzystanie? No właśnie dlatego, że zgodziły się na współżycie z chłopakiem uzależnionym, któremu chodziło tylko o zdobycie narzędzia do zaspokojenia nałogu masturbacji. Zmieniły się jedynie zewnętrzne okoliczności, mechanizm funkcjonowania seksualnego, ukształtowany przez wcześniejsze doświadczenia, pozostał taki sam. Dziewczyna w takim układzie traktowana jest nie jako osoba godna szacunku i miłości, mężczyzna chce jedynie zaspokoić swój nałóg, posługując się w tym celu jej ciałem. Wiadomo, że osoby uzależnione są egoistyczne, oszukują, wykorzystują innych, ślepną na większe wartości. Erotomani, alkoholicy i narkomani są w tam względzie do siebie podobni.

Ktoś, kto pozwolił się wciągnąć w nałóg samogwałtu, ulegał mu przez wiele lat, nie uwolni się od niego w chwili zawarcia ślubu. Świadectwo ślubu nie uwalnia od nałogów. Do tego potrzeba osobistego wysiłku, I znowu młody małżonek uśmierza swój nałóg już nie samotności, ale przy pomocy ciała swej żony. Nie jest to "normalne" współżycie ale raczej karykatura. Stosowanie środków antykoncepcyjnych w małżeństwie podyktowane jest chyba najczęściej brakiem wewnętrznej wolności. Małżonkowie są uzależnieni i nie potrafią powstrzymać się od współżycia w dniach płodności kobiety. Jak inaczej wytłumaczyć karmienie się szkodliwymi, chemicznymi substancjami albo stosowanie jakichś dziwacznych, gumowych przyrządów w tak intymnym akcie jakim jest współżycie małżeńskie. Nałóg wymusza uciekanie się do takich zabiegów.

Zupełnie inaczej przeżywają współżycie seksualne małżonkowie, którzy zachowali przedmałżeńską czystość. Nauczyli się i potrafią kontrolować naciski popędu, zachowali wewnętrzną wolność... Akt seksualny ma potencjalną zdolność związania małżonków w sposób zupełnie wyjątkowy. Żadne inne działanie nie ma takiej mocy. To ważna rzecz, jeśli jedność małżonków ma być głęboka a małżeństwo trwałe. Akt małżeński nie ma takiego działania, jeżeli jest tylko uśmierzaniem przyjemnego nałogu, tak automatycznym, jak wypicie szklanki wody. Akt małżeński jest wyrazem miłości i jedności, buduje tę miłość i jedność jeśli jest wolnym darem z siebie dla współmałżonka. "Wolnymi", a więc nie wymuszanymi przez popęd, i "darem", a więc dawaniem a nie egoistycznym braniem. Wtedy będzie to efekt zjednoczenia pragnień, zamiarów, celów, myśli, stapianiem się nie tylko ciał ale i dusz. Będzie to akt zawierzenia siebie współmałżonkowi, głębokiego złączenia życia małżeńskiego na dobre i złe. Tak się "normalnie" przeżywa współżycie małżeńskie.

Nałóg samogwałtu (rzeczywiście jest to gwałt zadawany sobie) tak "niewinnie" rozpoczynający się w okresie dojrzewania, ma duży wpływ na kształt przyszłego małżeństwa. Przez niego ważna część małżeńskiego życia jaką jest współżycie seksualne, staje się upośledzona, traci bowiem moc wyrażenia i budowania miłości i jedności.

Jak zachować wewnętrzną wolność? Jak uwolnić się od uzależnień seksualnych? Do tego potrzeba przede wszystkim prowadzić życie duchowe. Św. Paweł pisał: "Oto czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała" (Gal 5, 16). Czystość jest cnotą nie znaną wśród pogan, ateistów, komunistów, materialistów ani nawet wśród wierzących a nie praktykujących katolików. Człowiek sam z siebie nie jest w stanie zapanować nad swoim ciałem. Niezbędna jest do tego Boża łaska, pomoc Ducha Świętego. Bez codziennej modlitwy, częstej Spowiedzi i Komunii św., nie jesteśmy w stanie oprzeć się pożądliwości.

Św. Augustyn po swoim nawróceniu pisał: "Mniemałem, że do powściągliwości człowiek jest zdolny o własnych siłach... Głupiec, nie wiedziałem, że - jak napisano - nikt nie może być powściągliwy, jeżeli Ty mu tego nie udzielisz. Udzieliłbyś mi na pewno, gdybym z głębi serca wołał do Ciebie i gdybym miał wiarę dostatecznie mocną, by moje troski Tobie powierzyć".

Właśnie przykład św. Augustyna, wielkiego grzesznika a potem wielkiego świętego, pokazuje jak słabi jesteśmy bez pomocy Bożej łaski, ale i jak radykalnie może odmienić ona życie. Chodzi tylko o to, by chcieć przemiany, a potem wytrwale poszukiwać pomocy u Boga w swoim zmaganiu o wewnętrzną wolność.

Jan Bilewicz

Publikacja za zgodą redakcji
Miłujcie się!, nr 5-8/1997

Wasze komentarze:
wdzięczna za dar wyzwolenia: 28.11.2009, 00:00
Też mam z tym problem... walczę od trzech lat i chyba zaczyna mi się udawać z pomocą Bożą, moja sytuacja zaczęła się zmieniać po pielgrzymce do Częstochowy... po konferencji o spowiedzi i dalszym upadaniu, po kilku spowiedziach brałam postanowienie że to się nie powtórzy i od czerwca już tego nie zrobiłam... Bardzo mi pomogło wyjawienie tego siostrze, która mnie wspiera. Prawda pomaga w walce ze złem. PRAWDA CIĘ WYZWOLI!
Jarek: 23.10.2009, 17:13
Ja także mam z tym niestety problem. Jeżeli chodzi o mnie to robię to jakoś od 12 roku życia (a mam już prawie 21). Próbowałem i próbuję z tym skończyć ale to co się ze mną dzieje po kilku dniach jest nie do opisania. Normalnie trzepie mną jak pijaka, który się nie napiję. To okropny grzech. Wstyd mi mówić o tym podczas spowiedzi, zresztą nie wiem jak może zareagować ksiądz ale do komuni mimo to przystępuję bo nie chcę żeby ludzie "plotkowali" o mnie. Tak naprawdę bardzo zamknąłem się w sobie, tworzę wokół siebie łunę, która nie pozwala nikomu z mojego otoczenia przebić się do mnie. Jestem samotny wśród ludzi. Często słucham piosenki Dżemu List do M w której padają słowa "..samotność to taka wielka trwoga, ogarnia mnie, przenika mnie, wiesz mamo wyobraziłem sobie, że nie ma boga nie - nie ma nie!!!. Co do wiary, to wszyscy z mojego "młodzieńczego" otoczenia dawno ochrzcili mnie księdzem - byłem ministrantem ale co to znaczy, przy tym co robiłem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie widziałem w tym nic złego. Czytałem o tym, że to normalne w tym wieku. Dzisiaj patrząc na to z perspektywy czasu widzę to jako doświadczenie, z którym muszę się spotkać żeby stać się lepszym człowiekiem - gotowym do wielkiej miłości na całe życie, w którym miłość nie będzie dla mnie tylko zaspokajeniem moich potrzeb - lecz czymś wielkim, najlepszym co mogę spotkać w życiu. Codziennie czuję, że Bóg jest przy mnie - tak bardzo mnie wspomaga. Nie rozumiem, dlaczego już dwa razy czułem coś dziwnego. Miałem pewien lęk - pierwsza rzecz dot. walki z tym i chęci spowiedzi. Siedziałem w ławce (ministranckiej) i na wprost widziałem spowiednika. Coś w pewnym momencie we mnie drgnęło i powiedziało mi: IDŹ Tam, On Ci wszystko powie, idź bo drugiej takiej szansy już nie będzie. Stchórzyłem, choć coś podrywało mnie do wstania. Po kilku dniach dowiedziałem się o śmierci tej osoby. Druga z rzeczy jaką doświadczyłem to wielkie przeczucie - coś mi mówiło ( np. w rozmowie o tej osobie - gdy zobaczyłem ciocię - mimo, że się uśmiechała, wyglądała bardzo dobrze i nic na to by nie mogło wskazywać że jej czas na tym świecie dobiega końca. Widziałem ją jeszcze raz (tydzień przed wyjazdem na studia - i znów to samo uczucie). Co miałem zrobić - powiedzieć jej, ciociu nie jest dobrze, idź do lekarza. Przecież nie mogłem!. Kilka dni temu był jej pogrzeb. Boję się takich przeczuć i nie chcę ich. A wracając do samej masturbacji to: Te 8 lat w których to robie - zazwyczaj po kilka razy dziennie (ale mialem też przerwy) spowodowały niezwykłe wycieńczenie mojego organizmu, i mogę powiedizeć z czystym sumieniem TO JEST BARDZO SZKODLIWE. NIE ŻYCZĘ NIKOMU ŻEBY WPADŁ W TO DNO. JEŻELI MYŚLISZ, ŻE NAD TYM W PEŁNI PANUJESZ TO SIĘ MYLISZ - NIE PRZERWIESZ TEGO W MOMENCIE W KTÓRYM O TYM ZADECYDUJESZ. JEŻELI DOPIERO ZACZYNASZ - SKOŃCZ Z TYM JUŻ!!! NIE OGLĄDAJ TV, WYSZUKUJ TYLKO W GOOGLE (NIE MA JAKIŚ ZBĘDNYCH, PODNIECAJĄCYCH PIERDÓŁ), które w chwile spowodują, że nie będzie już odwrotu. Jak widzę to dziś: Boję się co może być dalej. Korzystanie z usług prostytutek, czy może przelecienie jakiejś dziewczyny czy to z jej wolą czy nie, a może pedofilzm czy zostanie gejem Jedno jest pewne. Tego bym sobie nie wybaczył. Nie przeżyłbym ani dnia z takim czymś na sercu. Jeżeli to przeczytałeś to odrazu na pewno zauważyłeś jaki ból w sercu i rozsterki powoduje ten nałóg. Człowiek ma uczucie, że mózg mu maleje, ktoś go rozdziera wewnętrznie. Prośby Boga o opiekę nad nami. ZWYCIĘŻMY TO RAZEM. Kończąc - chciałbym prosić Maryję - Miej mnie i wszystkie osoby, któe są w tym nałogu tak jak i ja w swojej madczynej opiece. BEZ CIEBIE NIE DAMY RADY!!!
Kamil : 17.09.2009, 13:56
Cześcć.Ja robie to z przerwami już jakieś 1,5 roku. Ostatnio miałem miesiąc przerwy a dzisiaj nuda no i po mnie heh... zawsze musi mnie skusić nie mam pretensji do Boga i myśle, że nikt nie powinien Bóg na pewno da nam szanse jeżeli bedzięmy chcieli się z tego wyleczyć. Nigdy się nie poddawajcie. Na pewno wkkońcu z tego wyjdziemy i niech nikt nawet nie myśli o samobójstwie. Gdy nadejdą cię takie myśli wiedz, że nie tylko ty masz takie problemy. Każdy ma grzechy ale każdy powinien próbować sie z nich uwolnić. Będę sie za was modlił i jednocześni proszę o modlitwę za mnie. Wygramy z szatanem! Bóg nam w tym pomorze. (NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE).
theoboycott77: 14.09.2009, 23:28
Muszę pochwalić autora tego artykułu za jedno: potrafi odróżnić ateistów od komunistów.
Piotr: 26.07.2009, 15:58
do Katriny: Katrino to są podszepty złego ducha, najlepszym sposobem jest modlitwa. Szatan zawsze będzie próbował nas uderzać w sfere seksualności, cielesności, bo jest mu najłatwiej. Modlitwa, modlitwa i jeszcze raz modlitwa. Pokój z Tobą.
Katrina: 25.07.2009, 22:33
Uzależniłam się gdy miałam 13 lat i trwało to przez 2 lata. Wiele razy postanawiałam sobie że to ostatni raz, ale nie wychodziło, jednak kiedy poprosiłam św. Marię Magdalenę o pomoc udało mi się zerwać. Jednak bałam się pójść do spowiedzi, dopiero po kilku miesiącach powiedziałam o "czynach nieczystych" ale tak tylko dla spokoju sumienia, powiedziałam to tak szybko i cicho, że ksiądz pewnie tego nawet nie usłyszał. Mineły prawie trzy lata, w tym czasie dwa razy niestety upadłam, ale jakoś ten problem mi nie przeszkadzał, czasami miałam takie "stany" kiedy wracały wspomnienia i czułam wstyd, ale szybko o tym zapominałam. Starałam się być szczęśliwa, w końcu teoretycznie byłam "wolna". Jednak ze 3 tygodnie temu nagle wspomnienia zaczęły wracać i to tak namolnie że zamykałam się w pokoju i długo płakałam żałując co robiłam. W końcu ten ból był tak nie do zniesienia, że z miejsca poszłam się wyspowiadać, i tym razem zrobiłam to szczerze. Wierzyłam że to mi pomoże i rzeczywiście na kilka dni pomogło. Tylko że ostatnio jest jeszcze gorzej, bo wcześniej to były "tylko" wspomnienia obrazów które widziałam, a teraz pojawiły się obrzydliwe skojarzenia. Wszystkiemu co zobaczę i usłyszę potrafię nadać erotyczne podteksty, ale to się dzieje wbrew mojej woli! Staram się o tym nie myśleć, ale te natrętne myśli nie dają mi spokoju. Teraz płaczę o wiele więcej, po prostu rzucam się na łóżko z myślą że chcę umrzeć. Czuję się jak śmieć, jakbym już nigdy nie miała być szczęśliwa. Jakby Bóg mnie ukarał, i to jest chyba najgorsze, zaczynam myśleć że mnie nie kocha, co jest niesprawiedliwe z mojej strony, bo doznałam od Niego tyle łask. Nie wiem już co robić. Nie wiem czy mam iść do spowiedzi, bo czy to jest grzech że te myśli same mnie nachodzą? Jeszcze parę miesięcy temu widziałam na świecie piękno i dobro, teraz nie potrafię się z niczego cieszyć... Proszę poradźcie mi coś, bo nie mogę tak żyć!
Michał: 25.07.2009, 13:28
Ja zwyciężyłem ten nałóg dzięki łasce Boga,przede wsystkim modliłem się i zaufałem.Ten nałóg bardzo mnie skrzywdził ale dałem mu radę dzięki Chrystusowi:-)))
Michał: 15.07.2009, 17:36
Ja się z ty nie moge uporać już od dłuższego czasu. Chwytam się różnych metod. Mam nadzieje, że wkońu mi się uda z tym zkończyć. Chodż nie ukrywam, że nie raz jest bardzo ciężko. Modlę się za wszystkich z podobnymi kłopotami i za siebie także
g.: 07.07.2009, 15:23
módlcie sie za Mnie kochaniii
...: 07.05.2009, 11:20
W uzależnieniu, działa! Oczywiście nalezy podać intencje: "MODLITWA CODZIENNA O OPIEKĘ: Św. Judo Tadeuszu, potężny mój Obrońco i opiekunie, w trosce i opuszczeniu oddaję się Twej cudownej opiece. Wdzięczny Ci jestem za wszystkie łaski, jakie już dla mnie wyjednałeś, a proszę Cię i nadal strzeż przed pokusą. Bądź moją mocą w trudnościach, osłoną w niebezpieczeństwach. Spraw, abym z Bogiem się budził i z Bogiem szedł na spoczynek. Dzień po dniu prowadź mnie coraz bliżej Serca Jezusowego, abym spoczął w Nim po trudach i walkach życia, a zamiast miłości własnej, pychy i zniechęcenia. Niech w mym sercu zapanuje miłość, ofiarność i pokora. Amen MODLITWA DZIĘKCZYNNA! Najsłodszy Panie Jezu Chryste, w zjednoczeniu z niepojętą niebiańską chwałą, którą z Trójcy Przenajświętszej spływa na ludzkość całą, na Pannę Najświetszą, na wszystkich aniołów i świętych, sławię, uwielbiam i składam Ci dzięki za łaski i dary, którymi obdarzyłeś Twego wybranego Apostoła, co miał szczęście do Twej rodziny się zaliczać. Błagam Cię racz mi udzielić Twej łaski dla jego zasług i wspierać mnie za jego przyczyną we wszelkich potrzebach. Amen"
NIke: 29.04.2009, 16:53
Czy jak mam nieczyste mysli bez masturbacji to moge isc do komunii św.??
Wierzę że zwycięże szatana: 26.04.2009, 13:36
Módlcie sie w mojej intencji o czystośc... Ja sie pomodle za was Prosze was o pomoc... Upadam , ale chce z całego serca odbić sie od tego dna... Od mocy szatana i pożądliwości ciała UCHOWAJ NAS PANIE !!!
Wierzę że przezwyciężę!!!: 14.04.2009, 16:19
Zdecydowanie najgorsza jest nuda... Z tego powodu nie lubię dni wolnych od szkoły... Wtedy rodziców nie ma w domu... Jak włączę komputer to w jakimś momencie coś we mnie się łamie... i wtedy oglądam świńskie filmy a później dochodzi do masturbacji... To okropne... Bardzo chciałabym się od tego uwolnić... Jestem osobą praktykującą... Uczęszczam również do wspólnoty katolickiej (KSM) czuję że oszukuję innych... wszystkich dookoła... Nikt nie wie, że się masturbuję... Jak dobrze pamiętam zaczęło się to na wakacjach... Na początku robiłam to codziennie nie widząc w tym nic złego... Nastąpiła przerwa... Umiałam bez tego żyć... I znowu powróciło... Ale chcę z tym skończyć na zawsze! Niedawno przeżywałam rekolekcje wielkopostne. Dały mi dużo do myślenia i zrozumiałam potęgę swojego grzechu... ale to wygasło... Od jakiegoś czasu znów do tego powróciłam... Jest mi bardzo ciężko... Chcę z tym skończyć... Obiecałam sobie że skończę z tym do bierzmowania (jest w połowie maja). Wiem że jeśli nie przestanę będzie mi coraz trudniej podnieść się z tego bagna... A to później może odbić się na moim małżeństwie... Jak pierwszy raz poszłam do spowiedzi z grzechem samogwałtu, byłam trochę zła na spowiednika, że mnie nie pouczył tylko dał rozgrzeszenie... ale ostatnio usłyszałam (właśnie na rekolekcjach), że konfesjonał to nie wizyta u psychologa czy terapeuty... Nie idziemy tam słuchać rad... Tylko usłyszeć właśnie to, że "Bóg odpuszcza Ci grzechy". Modlę się o siłę i przetrwanie. Nie tylko dla siebie ale tez dla każdego zniewolonego. Po spowiedzi jest dużo łatwiej... Łatwiej zacząć od nowa próbę wstawania z bagna! Bo przecież oczyszczalnia ścieków jest zawsze otwarta! Więc idź skorzystaj! Oczyść się! Swoją drogą ja też pójdę ;) Pamiętam o Was w modlitwie i proszę nie zapomnijcie o mnie! Damy radę! Wierzę!!! Od mocy szatana i pożądliwości ciała UCHOWAJ NAS PANIE !!!
kot: 28.03.2009, 01:29
Mnie to już wkurza! Wszystko jest dobrze, póki nie pojawia się popęd narastający lawinowo. Spać nie mogę, pojawiają się natrętne myśli. Nie pamiętam jak ani kiedy zacząłem - najwcześniejsze wspomnienia pochodzą z okresu przedszkolnego czy nawet wcześniej. Wtedy nawet nie wiedziałem co to jest, po prostu było przyjemne. Tym mi trudniej bo nie pamiętam jak to jest żyć bez tego draństwa. Od mocy szatana i pożądliwości ciała UCHOWAJ NAS PANIE !!!
Robak: 14.03.2009, 21:18
Ja żyje w tym grzechu od wielu, wielu, lat. Nie wiem kiedy to się dokładnie zaczęło. Jakoś w okresie dojrzewania, podstawówka. Nie traktowałem tego jako grzechu. Zmiana przyszła 2 lata temu, wyspowiadałem się I raz z tego, później upadałem setki razy. Mam problem z dziewczynami, po znajomości 2-3 mieisęcznej uciekam od nich i wracam do grzechu. Dla jednej żyłem w czystości 4 miesiące. Teraz nie chce zrobić tego dla dziewczyny, ani dla siebie tylko dla Pana Boga i tylko dla niego. Marzę też o dziewczynie z którą będę mógł zbudować związek. Od miesiąca żyję w czystości, ciała, ale myśli wciąż powracają, dzisiaj znowu je miałem. Boje się że znowu upadnę. Namawiam wszystkich zniewolonych do jednego spowiednika. Kierownictwo duchowe pomaga! Módlmy się wszyscy na różańcu i do niepokalanego serca Maryi. Namawiam też wszystkich do szczerych rozmów z przyjaciółmi i do uczestnictwa w organizacjach katolickich, takich jak Opus Dei czy Rycerze Kolumba. Proszę o modlitwę.
Sławek tez grzesznik: 12.03.2009, 22:17
Ja bym poszedł jeszcze raz i wyznał grzech komunii świętokradzkiej. Odwagi! Gratuluje 3 dni w wolności! :)
Justine: 12.03.2009, 21:18
Witam! Piszę raz jeszcze. Byłam już dzisiaj u spowiedzi. Powiedziałam, że popełniłam grzech nieczystości, ale przez gardło mi nie przeszło, że z tym grzechem przystąpiłam do komunii, ale w myślach przeprosiłam Boga za to. Byłam bardzo zdenerwowana. Powiedzcie mi, czy ta spowiedź była ważna i czy Bóg mi wybaczy? Powiem jeszcze, że od kilku dni trwam w czystości. Oby tak było już zawsze. Proszę o modlitwę.
Justine: 10.03.2009, 23:18
Dziękuję za ciepłe słowa i za modlitwę. Jest mi teraz bardzo potrzebna. Ja również modlę się za Was. W piątek wybieram się do spowiedzi i bardzo się boję, ale wierzę, że Bóg mi wybaczy. Chcę z tym skończyć już na zawsze. Może teraz się uda. Pozdrawiam.
Sama nie wiem kto: 10.03.2009, 20:47
Hej, Justine. Bóg Ci wybaczy, tu nie ma wątpliwości... :) On Cię kocha i jest miłosierny... A ksiądz też nie ma prawa nakrzyczeć... Jest narzędziem w rękach Boga, spowiada i "gorsze przypadki"... :) Modlitwę Ci obiecuję, a Tobie polecam przed pójsciem do spowiedzi pomodlić się i za spowiednika, aby jak najlepiej pomógł Ci w tej spowiedzi... Pamiętaj, Bóg jest Miłością.. :)
Justine: 09.03.2009, 19:10
Błagam Was pomóżcie. Ja bardzo cierpię. Już tu kiedyś pisałam, ale napiszę raz jeszcze. Trwam w tym strasznym nałogu już kilkanaście lat. Miałam przerwę kilka tygodni i znowu się zaczęło. Chcę iść do spowiedzi, ale się boję, nie wyznać ten grzech, ale ja do tego chodzę do komunii. Powiedzcie mi, czy jak wyznam to na spowiedzi to Bóg mi wybaczy. Boję się, że ksiądz mnie okrzyczy. Proszę Was bardzo o modlitwę za mnie. Ja za Was też się modlę. Okropnie się z tym czuję. Boję się, że nie zostanie mi to wybaczone. Ja zawsze przepraszam za to Boga, ale wiem, że to za mało. Raz jeszcze błagam pomóżcie. Napiszcie co zrobilibyście na moim miejscu.
[1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] (8) [9] [10] [11] [12]

Autor

Treść

Poprzednia[ Powrót ]Następna

[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej