Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Toksyczni rodzice

Z Krystyną, od kilkunastu lat mężatką, matką trójki dzieci spotykam się w jednej ze stołecznych kawiarni. Na pierwszy rzut oka: szczęśliwa kobieta. Zadbana, uśmiechnięta i przedsiębiorcza.

Opowiada o swoim małżeństwie. Mąż pochodził z trudnej rodziny. Jego rodzicie nie znajdywali wspólnego języka. Teść lubił sięgać po kieliszek. Teściowa skupiła się na wychowaniu dzieci, ale nie potrafiła okazywać im uczuć. - Przed ślubem mąż był bardzo we mnie zakochany. Ale już wtedy zauważyłam jego szczególny związek z matką. Na ślub cywilny w USC przyjechał spóźniony - opowiada Krystyna. Potem dowiedziała się, że nie zdążył na czas, bo zawoził mamie - właśnie w tym dniu i właśnie o tej porze - zamówioną szafkę do łazienki. Po roku małżeństwa oczekiwali narodzin pierwszego dziecka. Zbliżał się termin porodu. - Mąż nieoczekiwanie zabrał się i pojechał do matki. Ze szpitala odbierała mnie koleżanka, a on nie potrafił cieszyć się z naszego dziecka. Wiele razy w trudnych sytuacjach zostawiał mnie i jechał do mamy. Już na początku małżeństwa usłyszałam od teściowej: "Matkę ma się tylko jedną, a żon można mieć kilka" - wspomina z nutą goryczy Krystyna. Teściowa od kilku lat nie żyje. Ona obok trójki dzieci, które urodziła, wychowuje czwarte - własnego męża. - Na mojej głowie jest utrzymanie domu i troska o dzieci. Mąż jest osobą konfliktową, od lat korzysta z terapii. Nigdy nie zdecydowałam się na rozwód. Jestem osobą wierzącą. Małżeństwo jest dla mnie sakramentem - mówi Krystyna.

Problem toksycznych rodziców po raz pierwszy nazwała i opisała w l. 80 amerykańska terapeutka Susan Forward. Jej pacjenci to mężowie i żony "skatowani" psychicznie przez własnych rodziców. Są chorobliwie uzależnieni od nich w dorosłym życiu. Forward pokazała, że dopóki nie zdecydują się na terapię, będą niszczyć swoje własne rodziny. Bestseller doczekał się tłumaczeń na wiele języków.

W Polsce terapią toksycznych rodzin przez wiele lat zajmowała się prof. Maria Ryś z UKSW, psycholog rodziny. Jak funkcjonuje dziecko z toksycznego związku, pokazuje na przykładzie ojca obiecującego dzieciom wycieczkę do ZOO. Nadchodzi sobota, w końcu będą mieli czas na wspólną, wielokrotnie obiecywaną wyprawę. Rano dzwoni toksyczna mama, babcia dzieci, z prośbą: "Stefan, może byś mi pomalował dziś furtkę na zielono". Niedawno Stefan furtkę pomalował na niebiesko, ale kolor nie spodobał się sąsiadom. Toksyczny rodzic nie pyta: "Czy możesz przyjechać? A może masz swoje plany?" Żąda przyjazdu dziecka. Stosownie do stopnia uzależnienia syn reaguje na kilka sposobów. W najlżejszym przypadku nieśmiało mówi, że umówił się z dziećmi. Ale kiedy słyszy od matki: "Jak chcesz mojej śmierci, jedź do ZOO!", wybiera malowanie furtki. Jeśli toksyczność jest większa, syn nawet nie mówi matce, że był umówiony z dziećmi. Oznajmia dzieciom, że "coś stało się u babci" i musi jej pomóc. Wiele toksycznych dzieci próbuje przeciwstawiać się swoim rodzicom. W tym przypadku syn wybiera się z dziećmi do ZOO. Ale na wycieczce ma zły humor. Jest tak wściekły, że dzieci nie mają żadnej przyjemności z przebywania z ojcem. W poniedziałek taki ojciec bierze urlop i jedzie do mamy, by pomalować furtkę na kolor zielony.

Rodzina jak sekta

O toksycznych rodzicach mówi się coraz więcej. Brakuje jednak na ten temat publikacji i badań oszacowujących skalę zjawiska. Terapeuci i duszpasterze z poradni rodzinnych twierdzą, że wiele problemów małżeńskich to skutek toksycznych relacji męża lub żony z rodzicem. - To częsty problem wśród osób, przychodzących do poradni - mówi Jacek Pulikowski, terapeuta i doradca życia rodzinnego z Poznania. Ksiądz Marek Kruszewski, duszpasterz rodzin w diecezji warszawsko-praskiej, ma podobną ocenę sytuacji: - Znam wiele małżeństw, gdzie źródło konfliktu tkwi w toksycznych relacjach między jednym z małżonków a jego rodzicem, wcale nie musi to być relacja syna i matki, często uzależniona od matki jest dorosła córka.

Problem toksyczności w żadnym razie nie dotyczy samych patologicznych rodzin, w których rządzi alkohol i przemoc. - Występuje w rodzinach nadopiekuńczych - podkreśla prof. Ryś. Kolejna kategoria to rodziny, w których ciągle poniżana jest wartość dziecka: np. ojciec ciągle powtarza córce: "Ty i tak nic nie potrafisz. Nie dasz sobie rady w życiu." Toksyczność zagraża też takiej rodzinie, w której małżonkowie mają kłopoty z relacjami między sobą. Oddalają się od siebie i zaczynają uczucia przenosić na dziecko. Jacek Pulikowski wskazuje na niewłaściwy model rodziny, który prowadzi do toksycznych relacji. Wiele kobiet rezygnuje z więzi z mężem, kiedy pojawi się pierwsze dziecko. - Znam bardzo dużo małżeństw, które wtedy pogubiły się emocjonalnie - mówi Jacek Pulikowski. Dla nich po latach odchodzenie z domu dorosłego dziecka staje się dramatem. Małżonkowie zostają ze sobą jak obcy ludzie. Próbują ingerować w dorosłe życie syna czy córki. Dziecko było dla nich "lokatą", z której muszą odzyskiwać teraz procenty.

- Uwikłanie w sekty przypomina mechanizm toksycznych relacji - ocenia prof. Ryś. Najpierw jest bombardowanie miłością. Do dziecka wielokrotnie płynie przekaz: "Jesteś całym moim światem. W tobie cała moja nadzieja". Kiedy dorastający chłopak chce wyjechać z kolegami na obóz słyszy od matki: "Przecież samej mnie nie zostawisz. Wiesz, że na ojca nie mogę liczyć". Przekaz werbalny albo pozawerbalny jest jednoznaczny: "Jeśli mnie kochasz, to zrezygnujesz z wyjazdu na obóz. A potem w dalszym życiu: "nie wybierzesz tych studiów", "nie ożenisz się z tą dziewczyną" itd. Szantaż miłością staje się coraz mocniejszy. A u dziecka rodzą się coraz mocniejsze wyrzuty sumienia. Proces rozłożony jest na lata.

Sterowani zza grobu

- Toksyczne więzy są niebezpieczne także z powodu braku świadomości , że tkwi się w chorej relacji - mówi Jacek Pulikowski. 40-letnia córka spędzająca codziennie po kilka godzin u swojej matki nie widzi w tym nic złego. Mówi: "przecież mama potrzebuje wsparcia, opieki, pomocy". Uważa, że to jej pierwszy obowiązek, chociaż ma już męża i dzieci, a mama nie jest ani stara, ani chora.

Paweł, pracownik naukowy i ojciec dwóch synów, poddał się już dawno. Jego żona jest cenioną lekarką, ale ich życiem sterowała przez blisko trzydzieści lat teściowa, do tego stopnia dumna z sukcesów córki, że po prostu się z nimi utożsamiała. - Zajmowała się chłopcami, urządzała przyjęcia z okazji naszych sukcesów, wiedziała o moich doktorantach i konferencjach, bo Beata omawiała z nią - a nie ze mną - wszystkie nasze sprawy. Teść był nikim w tym związku, a jeszcze Beata użalała się nad mamusią, że taka zapracowana, o wszystkim musi myśleć i musimy jej okazywać wdzięczność, bo naprawdę bez niej cóż byśmy zrobili! Teściowie nie żyją już od dziesięciu lat, ale nasze życie jest dalej ustawione przez nią.

Marzena, przystojna szczupła blondynka, od początku swojego małżeństwa funkcjonuje w takim schemacie. - Pamiętam, że kiedy poznałam przed ślubem rodziców męża, byłam zachwycona. Zwłaszcza jego dobrymi relacjami z mamą. Od początku naszego małżeństwa mąż codziennie chodzi do swojej mamy. Oprócz tego codziennie do niej dzwonił. Czasem mylił nas dwie, rozmawiając ze mną przez telefon. Kiedy kupuje coś dla mnie w sklepie, to zaraz też wybiera coś dla swojej mamy. Rodzinne wakacje mąż układa według projektów teściowej. Kiedy teściowa potrzebuje jakiejś pomocy, ani ja, ani nasze córki i syn nigdy nie są "wystarczająco dobre". Wszystko "najlepiej zrobi Andrzej". Czuję, że on nigdy nie rozstał się ze swoim rodzinnym domem - opowiada Marzena.

Dzieci toksycznych rodziców mają określone cechy charakteru i działają według pewnych schematów. - Ich życiem rządzi przymus - mówi prof. Maria Ryś. Nie są w stanie wyobrazić sobie, że mogłyby postąpić inaczej niż chcą ich rodzice. Takie zasady zawsze im wpajano. Żyją ze świadomością: na mojej osobie opiera się życie mojej matki lub ojca. - Znam takie przypadki, kiedy umiera toksyczny rodzic i jego 50-letniemu dziecku świat zaczyna się zawalać. Toksyczne dziecko ma punkt sterowania swoim własnym życiem w drugiej osobie. Kiedy ona umiera, umiera z nią coś najistotniejszego w jego życiu. I tak toksyczność rodzica działa okrutnie, spoza grobu - mówi prof. Ryś.

Toksyny jednego z chorych małżonków toczą małżeństwo jak rak. - Zaczynamy oddalać się od siebie. Mamy coraz mniej czasu na rozmowę. W tygodniu po pracy wolny czas poświęcamy naszym dzieciom. A weekendy, kiedy chciałabym pobyć z mężem, na jego prośbę spędzamy z teściową. Próbowałam rozmawiać z mężem, ale nie widzi problemu - mówi Marzena.

Bożena, małżonka z kilkunastoletnim stażem próbowała - Rozumiałam, że mąż jest jedynakiem i troszczy się o matkę. Ale zależność męża od teściowej była już dla mnie nie do zniesienia. Przed podjęciem każdej większej decyzji dzwonił do niej. Na początku małżeństwa jeździł tam na wakacje. Kiedy dzieci podrosły spędzaliśmy urlop razem. Ale i tak, kiedy i dokąd mamy wyjechać, ustalała teściowa. Korzystałam z pomocy psychologa. Radził, żebym przestała walczyć z ich relacjami, bo nie ma to sensu - mówi Bożena.

Profesor Maria Ryś opowiada o przypadku mężczyzny, gdzie toksyczna mama niszczyła kolejne jego związki. Syn ciągle się rozwodził, bo żadna "żona" nie była w stanie w z nim wytrzymać.

W innych przypadkach toksyczne dzieci sztucznie, za wszelką cenę, unikają konfliktów. Żyją w przeświadczeniu: "Konflikt to brak miłości". Zakładają na początku nowej drogi życia: w naszym małżeństwie nie będzie kłótni. - Znam sytuację, w której obydwojgu udało się tak funkcjonować. Przez lata żyli obok siebie: bez kłótni ale i bez więzi emocjonalnych. Któregoś dnia żona odkryła, że mąż ją zdradza - opowiada prof. Maria Ryś.

Chociaż w niektórych rodzinach od razu widać istnienie silnej więzi między synem a matką, kobiety decydując się na małżeństwo z takim mężczyzną odbierają tę cechę jako zaletę. - "Jeśli tak kocha matkę, to na pewno będzie kochał i mnie" - ocenia Jacek Pulikowski. Wszak jedna z zasad psychologii mówi o zwróceniu uwagi na traktowanie kobiet w rodzinie partnera.

Cenę za toksyczność swoich rodziców płaci też część "singli", jak się dziś nazywa dorosłe osoby wybierające samotne życie. Mają tak zniszczoną psychikę, że nie są w stanie założyć własnej rodziny. Stają się wiecznymi dziećmi w domu swoich rodziców. - Mamy podają im śniadanie do łóżka, piorą bieliznę - opisuje Jacek Pulikowski. Profesor Maria Ryś wyjaśnia: - Nie chcą sprawiać rodzicom przykrości, ale także uważają, że bez rodziców nie poradzą sobie w życiu. Decydują się na małżeństwo, jeśli trafią na partnera przypominającego cechy któregoś z rodziców. Ale toksyczne dziecko nie potrafi podjąć decyzji. Żyje w przeświadczeniu, że "to musi się jakoś rozwiązać". Bardzo często oczekuje nadzwyczajnych ingerencji Pana Boga. Jest nieszczęśliwe, bo nie widzi możliwości zaspokojenia swoich własnych potrzeb, ale także czuje się niekochane przez rodziców. Po takim poświęceniu pozostaje w nich gorycz i pustka.

O dziwo, "toksyczni" poza rodziną postrzegani są bardzo pozytywnie. W życiu zawodowym odnoszą sukcesy. Są pracowici, solidni, bardzo lubiani w pracy. Charakterystyczną cechą tych "dzieci" jest godzenie się na wszystko. Podobnie jak w życiu prywatnym, unikają konfliktów. Nie potrafią odmawiać, kiedy są o coś proszeni, dlatego w pracy są często wykorzystywani.

Pokoleniowa epidemia

Terapeuci opisują często toksyczne dziecko jako osobę niosącą przed sobą kosz ze śmieciami. Chociaż kosz bardzo jej przeszkadza, nie chce wypuścić go z rąk. Kiedy toksyczne dziecko uda się przekonać, że można coś zrobić z koszem, wtedy odkrywa inny wymiar życia. Terapeuci przestrzegają, że podejmowanie walki z toksycznymi rodzicami małżonka nie ma sensu. Skutki będą odwrotne. Życie toksycznego dziecka jest dramatem. - Teściowa nie żyje od kilku lat. Mąż bardzo powoli zaczyna odchodzić od schematu, w którym żył. Wiem, że gdzieś głęboko nosi w sobie ogromny żal i gniew do swojej matki. Sama nie potrafię mu pomóc - mówi Bożena.

Współmałżonek może być jednak pierwszą osobą, która zasygnalizuje drugiej stronie uzależnienie i doprowadzi do terapeuty. - Wbrew temu, że czuje inaczej, powinien pójść za radą i spróbować przyjrzeć się sobie - mówi Małgorzata Walaszczyk, doradca życia rodzinnego z diecezji warszawsko-praskiej. - Podobnie jak w przypadku alkoholika trzeba znaleźć odpowiedni moment, kiedy druga strona odczuwa uciążliwości toksycznej relacji i zdecydowanie dążyć, by chciała podjąć decyzję o terapii - mówi Małgorzata Walaszczyk.

Profesor Maria Ryś prowadziła terapię, którą opierała się na przebaczeniu.- By odbudować poczucie własnej wartości, konieczny jest uczciwy rachunek sumienia i wybaczenie rodzicom. Bez wymazywania z pamięci faktów, w rodzaju: "Nic się nie stało". Ale to dopiero początek drogi.

Niektórym osobom wystarczyło kilka miesięcy. U innych terapia trwała nawet rok. - Otrzymuję czasem pytania czy wchodzić w związek małżeński z toksycznym dzieckiem. Moje doświadczenie z punktu widzenia osoby przez wiele lat pracującej w poradni pokazuje, że lepiej poczekać ze ślubem. Sprawdzić czy są szanse, że można coś w tych relacjach rodzic-dziecko zmienić, czy druga strona zechce podjąć terapię scalającą. Toksyczne relacje są problemem złożonym dotykającym także sfery sumienia człowieka. Ksiądz Jarosław Szymczak, wykładowca w Instytucie Studiów nad Rodziną, ocenia, że pokazują brak umiejętności życia w kategoriach daru z siebie i respektowania ewangelicznego przykazania: "Opuści mężczyzna ojca swego i matkę i staną się z żoną jednym ciałem". - Tworzenie toksycznej relacji jest też konsekwencją braku przeżywania do końca swojego powołania. Zapomina się o tym, że jest wdowieństwo, że mówi o nim Kościół. Wtedy na nowo przeżywa się brak drugiej osoby. A sytuację tą można określić jako "zbawczy stan" dla samotnej osoby. Jest on zaproszeniem do tego, by pogłębić relację ze zmarłą osobą przez "świętych obcowanie", zaproszeniem do pogłębienia swojej relacji w wierze z Bogiem. Trzeba więc wracać do rewidowania ewangelicznego wezwania w swoim życiu - przypomina ks. Szymczak.

Toksyczność rodzinnych relacji rozprzestrzenia się jak epidemia. Nie leczona potrafi przenosić się z pokolenia na pokolenie. Niestety, dorośli jak dzieci, nie zawsze chcą to zrozumieć.

Jacek Pulikowski: Jeżeli małżonkowie są po stronie cywilizacji życia, jak mówił Jan Paweł II, nie będzie tego problemu. Wtedy dziecko jest darem dla rodziców, traktują je jako wartość i mają świadomość, że ich obowiązkiem jest wychowywanie go do czasu aż wejdzie w życie dorosłe. Jeżeli rodzice są po stronie cywilizacji śmierci wtedy dziecko wychowywane jest "dla siebie", staje się elementem dobrostanu rodziny. Jeśli do takiej postawy dołączą się złe relacje między małżonkami, wtedy cały impet uczuciowy, zwłaszcza matki, kierowany jest na dziecko. Zaczyna walczyć, gdy inna kobieta próbuje odebrać jej syna, którego ona "sobie wychowała".

Prof. Maria Ryś: Toksyczne dziecko już jako dorosły człowiek ma zaburzone poczucie własnej wartości. Brakuje mu wiary w siebie, nosi głębokie poczucie winy, czuje się bezwartościowe. Każdy z nas jest obowiązany do zaspokajania potrzeb starzejących się rodziców, ale w granicach rozsądku. Toksyczne dziecko przekracza wszystkie granice. Staje się dzieckiem nadopiekuńczym wobec własnych rodziców. Bardzo często przeżywa wewnętrzny dramat. Jeśli założy własną rodzinę, to sercem jest cały czas przy swoi rodzicach. Jego własna rodzina: żona i dzieci stają się mniej ważni, mimo że stara się je kochać, aby ich nie utracić. Teściowie pozwalają sobie więc coraz bardziej ingerować w życie swoich dzieci.

Irena Świerdzewska

Tekst pochodzi z Tygodnika
Warszawsko-Praskiego "Idziemy"
Idziemy, 25 listopada 2007



Wasze komentarze:
 lineinthesand: 18.08.2011, 13:04
 Witam wszystkich, Piszę ten post po ścince z matką. A to wszystko tylko dla tego, że chłopak z którym jestem ponad 2 lata został u mnie wczoraj do 23:30. Pragnę w tym momencie podkreślić, że mam 21lat, nie 15.. Nie dawno przeprowadziłam się do domu na stałe po 2 latach studiowania w Krk tylko dlatego że oni nie mają wystarczających funduszy na to by mnie tam utrzymywać - interes idzie coraz gorzej. U mnie rodzice też ciąglę się kłócili od kiedy pamiętam. Kilku godzinne wrzaski, trzaskanie drzwiami i nie przespane noce były normą. Moja 18 lat starsza siostra też to przeżyła. Tylko że ona ma już własną rodzinę i próbuje ją jakoś trzymać w ryzach, by przez jej skrzywioną psyhikę wszystko nie legło w gruzach. Ojciec- alkoholik, beształ matkę na każdej rodzinnej imprezie najgorszymi z najgorszych wyzwisk, oczywiście wyzwiska nie kierował jedynie w stronę matki, innym członkom rodziny też zawsze się dostawało. Wynik z tego taki, że są skłóceni z prawie całą rodziną. Nikt nas nie odwiedza i odwrotnie. Od zawsze trzymali mnie w domu, pozwalali kumplować się tylko z tymi których rodziców dobrze znali. Nie mogłam chodzić na imprezy, przebywać za długo(czyli do 19) poza domem itd. Dzisiaj zresztą sytuacja nie wiele się poprawiła.(mogę zostawać poza domem nie dłużej niż do 20 lub 20:30). Matka jako że nie pracuje, pomaga ojcu prowadzić firmę, zrobiła sobie ze mnie pomoc domową i popychadło któremu jak i ojciec robi pranie mózgu i wciska przestarzałe ideały z czasów ich młodości czyli hhmm z lat 60/70. Nie tolerują mojego chłopaka, tylko i wyłącznie dlatego iż ma dready i jest odemnie młodszy o 1,5 roku. Wyrażają się o nim tak, jakby go doskonale znali, choć nigdy nie mieli z nim tak na prawdę do czynienia i nie mieli okazji tak na prawdę poznać bo nie chcieli przez swoje głupkowate uprzedzenia i przez fakt iż "oni wiedzą lepiej". Przemek jest w tej chwili jedyną osobą która mnie tak na prawdę zna. Podtrzymuje mnie na duchu, pomaga we wszystkim. Oczywiście nie jest ideałem ale ideały w końcu nie istnieją. Szanuje mnie i moje decyzje. Jest jednym z niewielu osób którym ufam tak na prawdę i w towarzystwie których jestem sobą i czuję się swobodnie. Z natury jestem skromna i raczej małomówna. Od zawsze nie pewna siebie, niedowartościowana, nie wierząca w swoje własne siły i potencjał który dopiero teraz zaczynam dostrzegać. Od zawsze mam problem z podejmowaniem decyzji, tych mniejszych i większych, od zawsze kompletnie nie radzę sobię z własnymi emocjami. Kilkanaście razy miałam myśli zamobójcze. Z dnia na dzień mam ich coraz bardziej doyć, z dnia na dzień coraz bardziej ich nie nawidzę, z dnia na dzień stają mi się coraz bardziej obojętni, z dnia na dzień coraz bardziej rośnie we mnie gniew i żal o wszystko co przez nich musiałam doświadczyć i doświadczam. Przyjęli strategię nagrody za dobre "sprawowanie" czyli im lepiej będiesz sie zachowywać(oczywiście tak jak oni by tego chcieli) tym więcej prezentów będziesz dostawać. Przykładowo jeśli skończysz studia, to kupimy ci auto. I choć na każdym kroku starałam się zdobyć ich aprobatę to zawsze mi coś wytykali, krytykowali mnie na każdym kroku, co zresztą robią na dal co można było zauważyć po wczorajszej i dzisiejszej akcji. Bo w końcu nie jestem taka jaką oni chcieliby żebym była. Matka ciągle przesiaduje w moim pokoju, oglada u mnie telewizor, nie mam ani chwili czasu dla siebie, zero prywatności, wszędzie wciska swoje toksyczne macki, o wszystkim musi wiedzieć. I na prawdę, nie przemawia do mnie, kompletnie nie interesuje mnie teza "ale rodzice chcą dobrze", więc wszystkim tym którzy właśnie w tej chwili czytają mój "wywód" mówie - pokrzywili mi psychikę i nadal chcą to usilnie robić, usilnie mnie wychowywać, od zawsze mnie krzywdzili w imie ich "dobrego", więc wolałabym, by wcisneli sobie to swoje "dobre " do kieszeni i obdarowali nim innego "szczęśliwca" bo ja już na prawdę nie mam na to ochoty. I choć staram się jak mogę wpuszczać jednym uchem a wypuszczać drugim to co mówią albo mi wmawiają to mają na mnie od zawsze tak ogromny wpływ, że nadal się ich boję. Boję się zrobić cokolwiek wbrew ich zdaniu. A w szczególności boję się rozwrzeszczanego ojca którego pamiętam z "akcji" w dzieciństwie.. Staram się zmieniać swoje nastawienie z każdym dniem coraz bardziej. Idzie mi to bardzo mozolnie i powoli. I boję się, że w którymś momencie dogi zabraknie mi sił o walkę o "samą siebie" i o moje szczęście.. Tak samo jak Keisu, mam ochotę spakować się, wyjść z domu i już nigdy tu nie wracać. To miejsce napawa mnie obrzydzeniem, jego ściany codziennie zioną złem i wstrętnymi wspomnieniami które nie dają mi w nocy spać.. Planuję jak najszybciej znaleść pracę, znaleść mieszkanie w pobliskim mieście, przeprowadzić się tam z Przemkiem i żyć z dala od tego wszystkiego, od tego chore miejsca z chorymi ludźmi i ich chorymi ideałami. Dopiero nie dawno zrozumiałam, że między nimi nic nie zmienie, mogę ratować tylko siebie, na nich już za późno..
 karolina: 30.07.2011, 20:05
 Witam. cieszę się że znajdę tu pocieszenie bo ja tak samo mam . jestem najmłodszym dzieckiem mieszkam 26 lat w domu gdzie właśnie panują toksyczne relacje gdzie każde z mojego rodzeństwa nie znosi sie nawzajem . a to wynika z relacji moich rodziców. od najmłodszych lat byłam świadkiem kłótni scysji z użyciem wulgaryzmów zastępujących zwykłe określenia. całe życie to bagaż doświadczeń bo ja też mam problem . sama też toksyczna jestem też nie mogę dogadać . nie mamy dobrych relacji gdzie się oskarżamy. nie wiem czy moi rodzice potrzebują pomocy bo nie mogą się dogadać z winy mamy. każdy chodzi podenerwowany jak ktoś naskrobie mama rozpowiada echem o tym w domu patrzą wszyscy . ja nie znoszę tych sytuacji bo uważam że powinno się wspierać a nie odwracać plecami. źle jest właśnie jak tak jest u mnie. wszyscy każdemu dyktują jak ma postępować albo uważa a potem myślimy jakby każdy myślał po czyjemuś żeby wyszło na jego zdanie. dla mnie chore. niech każdy decyduje jak uważa można się poradzić . nie moge znieśc tego że np ktoś źle postąpi zaraz na niego skaczą że popełnił błąd nie tak jak oczekiwał. myślę że każdy popełnia błędy jego problem. to powinno być jasne. czasami słyszymy obraźliwe teksty ty taki i owaki kończy się to unikaniem tej osoby która nas atakuje tymi epitetami zamiast pocieszyć . trudne to jest bo każdy ma swoje zdanie . gorzej jest jak moja mama woli żeby postąpić po jej myśli . Jeżeli źle wypadniemy to potem każdy ją wspiera bo chce dobrze a ktoś kto wyszedł jak Zabłocki na mydle jest na uboczu , zostawiony sobie wytykany palcami i wyśmiewany . to jest moja toksyczna rodzina
 Karolina: 22.01.2011, 15:56
 Witajcie... czytam wasze wpisy i nie zdziwicie sie ze ja tez jestem dzieckiem toksycznej matki ale mało tego jest to taka manipulantka ze glowa boli.. otóż mając 18 lat, powtarzam 18lat... poprosiła mnie i moja siostre bysmy wzieły dla niej kredyt w prowidencie... razem 2tys nie spłaciła tego ale my to zrobiłyśmy z miłośći dla mamy.. po dwóch latach trzech namowila nas na wyjazd nad morze zalozyc swoj pensjonat i wspolna firme i zgadnijcie jak sie to skonczylo?? po tym wszystkim po 7 latach mam takie długi ok 1mln złotych!!!! bo jestem wspólniczką, ja z siostra pracowalysmy stale harujac po ok20 godzin dziennie, a szanowna mamusia nie placila nam juz nie mowie o wynagrodzeniu bo go nie bylo ale nawet wszelakich oplat! I tak to w zusie jak i w skarbówce jestesmy dozywotnio zadluzone!!! bo firmy nie rozwiazała, pitów zerowych nie wysylala nawet gdy juz nie prowadzilysmy pensjonatu, a my w wieku21-20 lat co mozemy wiedziec na temat prowadzenia spolki cywilnej??? nic! mało tego rozwaliła moje zycie z moją pierwszą miłością z którym mam dziecko caly czas wpajajac jakcy to sa zli mezczyzni poniewaz moj ojciec bil moja matke. A moja rodzina nie nalezy do rodziny patologicznej, dziecinstwo mialam bogate kosztem innych ludzi.. bo wiem teraz, ze okradala wszystkich do okola... i Wiecie co... jestem tak wsiekła ze wręcz jej nienawidze... :( ale wiem ze mam cudownego kochajacego mezczyzne ktory czeka az pojde do psychologa... bo chce isc.. :) bardzo:) wiem ze to mi bardzo pomoze... uporac sie z wlasnymi emocjami uczuciami:) i odciac sie od pepowiny.. mysle ze z taka matka kazdy by sie od razu odcioł no ale troche czasu mi to zajelo by to po prostu zauwazyc.. az 15 lat.
 agnieszka l.54: 07.01.2011, 23:44
 jestem corka toksycznej matki.Probuje od lat uporac sie z tym problemem i choc jestem taka stara nie potrafie. Od dziecinstwa ,jak pamietam, zawsze staralam sobie zapracowac na uczucia mojej matki. Wlasciwie wszysko co robilam to po to zeby udowodnic ze nie jestem gorsza od rodzenstwa.Dzisiaj wiem ze to nie byla moja wina tylko jej ale ma nadal na mnie wplyw.Znam wszystkie mechanizmy,ktore dzialaja i ktore wykorzystuje moja matka a jednak nie potrafie sie od tego uwolnic.Wiem ,ze wykorzystuje mnie finansowo.Wiem ,ze niszczy mi opinie wsrod znajomych. Wiem ze manipuluje mna opowiadajac o innych ludziach stara sie wplynac na nasze relacje.Jest dwulicowa,falszywa ,histeryczna ,chorobliwa klamczucha. Zniszczyla mi moje zycie. No i co z tego? Jest moja matka i nie chce jej robic krzywdy. Nigdy sie nie uwolnie od niej. Nawet boje sie ze umrze i nie bede bez niej umiala zyc tak jestem od niej uzalezniona.
 JA,29LAT: 04.12.2010, 23:55
 WITAM,PISZĘ BO CZUJĘ SIĘ STRASZNIE PO PIERWSZE ŻE JUŻ OD DAWNA WIEM,ŻE MOJA MATKA JEST MOIM TOKSYCZNYM RODZICEM ,A PO DRUGIE JAK PRZECZYTAŁAM WYPOWIEDZ "ZMANIPULOWANEJ" TO JAKBYM CZYTAŁA O SWOIM ŻYCIU I TAK NA PRAWDĘ TO CORAZ POWAŻNIEJ ZASTANAWIAM SIĘ NAD TERAPIĄ.WIEM ŻE SAMA SOBIE NIE POMOGĘ ,A DODATKOWO MÓJ CHŁOPAK ,MOŻNA POWIEDZIEĆ SIŁOM, ZMUSZA MNIE DO ODCIĘCIA PĘPOWINY,I NAWET JUŻ KŁÓCIŁ SIĘ Z MOJĄ MATKĄ TYLKO PO TO ŻEBYM JUŻ JEJ NIE OGLĄDAŁA I SŁUCHAŁA,ALE WCIĄŻ JEST WE MNIE TO UZALEŻNIENIE,JAKIŚ GŁOS MÓWI MI ŻE MUSZĘ DO NIEJ WRÓCIĆ I NAWET SOBIE MYŚLĘ CZASEM ŻE MOŻE JA JESTEM RZECZYWIŚCIE NIENORMALNA ŻE JA TAK MYŚLĘ O SWOJEJ MATCE ŻE PRZECIEŻ POWINNAM BYĆ DLA NIEJ DOBRA,A POWIEM WAM SZCZERZE MAM STRASZNIE ZNISZCZONĄ PSYCHIKĘ!A JAK ZDARZA SIĘ MOMENT ŻE NIE MAM KONTAKTU Z MATKA PRZEZ DŁUŻSZY CZAS TO PO PROSTU ODŻYWAM,I ŚWIAT JEST PIĘKNY,I DZIECKO KOCHANE.AŻ NADCHODZI TEN MOMENT.ALE NAJGORZEJ JEST JAK SIĘ Z NIĄ POKŁÓCĘ -WYRZUTY SUMIENIA MNIE PO PROSTU ZABIJAJĄ I ZNÓW WRACAM DO STAREGO...DO MOJEGO ŻYCIA W UZALEŻNIENIU
 Damian: 30.11.2010, 23:22
 A jeszcze nie napisałem że ja też miałem toksycznych rodziców dziś mam 55 lat i patrzę w lustro o prawie jak ojciec patrzę na film który nakręciła moja córcia poruszam się podobnie do ojca, a śpiąc zgrzytam zębami żona mówi ze moja mama zgrzytała w czasie snu.Jak maniak nadal czytam drukowane książki też tatuś mnie zaraził i wydaję na nie kasę. Wciąż powtarzał synuś kto czyta ten zawsze się czegoś ciekawego dowie. Mama biegała za ciężkiej komuny do operetki, mnie dziś czasami ciągnie i za każdym razem myślę o mamie; zdałem sobie sprawę czytając Wasze wypowiedzi że to jej sprawka. Starzy bo tak się ich za moich czasów nazywało uniemożliwili mi dokonanie tych wyborów samodzielnie, zatruli mnie nimi. Widzicie moi drodzy te toksyny częściowo przenoszą się z genami w związku z tym oskarżmy też o toksyczność prarodziców Ewkę i Adasia oraz siły nad nami.
 Damian: 30.11.2010, 23:06
 a ja drodzy moi jestem podobno tą toksyną. Do 13 roku życia mojej córci robiliśmy wszystko co wymyśliła moja córcia: a to wyjazdy terenówką z nauką jej obsługi,a to remont wspólnymi siłami, a narty,itd. Po 13 córcia zaangażowała się mocno w klubie turystycznym wspaniale zachęcana przez wszystkich - nauczyciele, opiekunowie wszyscy zachwyceni. 14 stka i nagle kłamstwa i to cały ciąg kradzieże ( mnie się w życiu nie zdarzyło żonie też nie jesteśmy prawdomówni do bólu). Próba wpłynięcia na zmianę części nowych koleżanek to potok nowych kłamstw. 15 stka jazda na nartach to zbyt wyczerpujące wycieczki z klubem w góry to dla matołków ( opiekunce koła oczywiście że rodzice źle patrzą na te wyjazdy ale prawda trafia zawsze celu - nie to opiekunka źle zrozumiała) eksploracje terenówką nuda. Tipsy biodrówki amerykańskie pocałunki no cóż może to dla mej córusi szczęście podtrzymuję. Ale kiedy stwierdziła że raz w tygodniu przygotować obiad bo mama wraca po 18 to jakiś obłęd a posprzątać swój pokój to może by tak ktoś inny była pierwsza b.poważna awantura. 18 stka kasa na prawo jazdy pierwszy egzamin zlany to i ja olewam druga b.poważna awantura każda z inicjatyw była dziełem mej córki. Próbowaliśmy podtrzymywać wszystko jeszcze w normie. Kradzieże się nasilają awantury też. Bursa spróbuję życia samodzielnego - mebelki do bursy pensja miesięczna na utrzymanie zapewnienia DASZ SOBIE CÓRECZKO RADĘ CAŁE ŻYCIE PARŁAŚ DO PRZODU TO TERAZ NAPEWNO SOBIE PORADZISZ. Odwiedziny w domu kradzieże - to nie ja -wprost w oczki- to musiał ktoś inny przecież za rękę nie złapaliście. A teraz najlepsze całe życie swoje rozmawiałem z takimi rodzicami jak ja że toksyczni gdzieś musieli być bo inaczej tak by się to nie skończyło. A moje zatrute dziecko poczytało sobie moich książek i co mi powiedziało że już nie pojawi się w domu bo jesteśmy toksyczni wymyślaliśmy jej zadania ponad siły ( te obiady -kiedyś się to nazywało pomoc) od przedszkola tylko awantury nikt nie wspierał nawet w kole turystyczny do nart to ją na siłę zmuszono a średnia z matury 4,8 to z naszej winy bo ją denerwowaliśmy. Dziś nie rozmawiamy z żoną o niczym każde czuje się sprawcą tej porażki. Przed kilkunastu laty na widok naszych rozmów i dyskusji z córką jak rozwiązać problem z jej koleżanką która jest niegrzeczna w domu bo córcia chciała jakoś na nią wpłynąć, mój wuj wtrącił się jeden jedyny raz w jego życiu " a ja to w tyłek bym dał". Kończąc czy naprawdę dorosłe kradzieże mają być tylko analizowane. Czy dorosła córka stwierdzając że ma toksycznych rodziców bo jw. dopuszczając się czynów haniebnych czasem naczytawszy się niepotrzebnie książek których zrozumieć nie może (na pewno potrafi tylko bez emocji). I teraz wybaczcie drodzy moi nam toksyną że będziemy sądzę że zawsze krytykować wasz niejednokrotnie już bajzel w pokoju, kradzieże domowe, niegrzeczne odzywki, czy niemycie nóg po powrocie z imprezy skoro tego u nas widzieć nie mogliście. A kiedy wsparcie psychiczne nadchodzi to wasze hasło dnia to chcę być sam/a, a próba pogłaskania kończy się histerią ( a tak nienawidzę jak mnie głaszczesz) a po czasie wybacz słyszałam że tata mojej koleżanki ją zgwałcił i takie tam bredy. Wydaje mi się że część tych którzy maja toksycznych rodziców to ludzie którym brakuje tego że nie mogli być nieszczęśliwi a otarli się blisko o nieszczęście innych. Wiele z tych osób to osoby z zaburzeniami emocjonalnymi wynikłymi z defektu struktur umysłowych. Pamiętajcie zrewidujcie dokładnie może problem naprawdę wyrósł nie w dzieciństwie lecz w okresie dojrzewania może to w waszych głowach. POWIEDZ SOBIE KIM JESTEŚ JAKIM JESTEŚ I POTWIERDŹ GŁOŚNO ŻE JESTEŚ BARDZO WARTOŚCIOWĄ OSOBĄ A NASTĘPNIE ZACZNIJ TO UDOWADNIAĆ NIE SOBIE RODZICOM A ŚWIATU. WTEDY MOŻESZ SPOKOJNIE SPOTKAĆ SIĘ Z OBOJĘTNIE JAK TOKSYCZNYMI RODZICAMI I WIESZ ŻE TWOJA WARTOŚĆ JEST OGROMNA I NIE POTRZEBA BY KTOŚ TOBIE TO POWTARZAŁ TAKA JEST MOJA CÓRKA CHOCIAŻ OPOWIADA DUDY SMALONE O TOKSYCZNYCH RODZICACH I TAK NADAL JESTEŚMY Z NIEJ DUMNI I MAMY PEWNOŚĆ ŻE STUDIA SKOŃCZY CO NAJMNIEJ NA 4 NA PEWNO Z POWODU TOKSYNY, Spójrz w lustro i głośno pewnym głosem powiedz jaki/jaka jesteś naprawdę zajrzyj w siebie i stwierdź też na głos że wszystko złe tylko mnie WZMOCNIŁO A zresztą cholera ludzie i tak was wszystkich kocham.
 joanna: 25.11.2010, 12:02
 Znam temat .po
 joko: 25.11.2010, 11:39
 Jestem córką toksycznych rodziców. Od zawsze wpajano mi, że dobry człowiek troszczy się o rodziców, nie robi im przykrości i taka byłam siedziałam cicho, żeby nie zaczynać kłótni. Ale ojciec alkoholik i matka bita przez niego w przeszłości mieszkający razem , ale w separacji i szczerze się nienawidzący, a teraz ja z nimi i mężem i trójką dzieci z nimi pod jednym dachem. Mama jest najważniejsza bo się poświęciła i wychowała w trudnych czasach i trudnym związku z alkoholikiem i teraz nie wolno mi powiedzieć nic, że źle postępuje, że się wtrąca do mojego życia, że ciągle ma pretensje do mojego męża, nie lubi go. Też czytałam książkę Toksyczni rodzice, też napisałam list i skutek był taki, dowiedziałam się, że jestem okrutna, że mama się poświęciła, a ja ją odsuwam z mojego życia. Czuję się podle, mam ogromne wyrzuty sumienia, nie daję rady, wiem, że niegdzie przed tym nie ucieknę. Psycholog mówi, że stawianie granic będzie trudne i bolesne, ale nie wiedziałam, że aż tak. Ja chcę tylko żyć w dobrych relacjach z najbliższymi. Potrzebuję jeszcze opini dobrego Duszpasterza, pomóżcie. smyk16@onet.pl


 Barbara: 18.11.2010, 13:27
 Moja synowa jest uzależniona od matki , syn nie ma nic do powiedzenia matka synowej wszystkim zarządza to jest straszne .
 walka: 16.11.2010, 16:18
 Toksyczną matkę ma się tylko jedną? I całe szczęście... ;) A na serio: z tym da się wygrać, ale pod jednym warunkiem: toksyczne dziecko musi przyjąć do wiadomości, jaka jest sytuacja. Małżonkowie "toksycznych", nie poddawajcie się!
 G: 28.10.2010, 14:04
 witam ja ksiazke susan wzielam do reki jakies tydzien temu przeczytalam pierwsza czesc wypisalam sobie cyctaty ktore bezposrednio mnie dotycza.robie to dlatego ze od nowego roku pragne zaczac nowe zycie.chcem sie do tego dobrze przygotowac poniewaz moja ostatnia wyprowadzka trwala 3 miesiace.z jednej strony bylam bardzo szczesliwa bo bylam z moim ukochanym z drugiej pekalo mi serce bo mam cos takieo ze stale musze kontrolowac sytuacje, ze nie wiem co sie dzieje w omu i poprostu umieram ze strachu gdzy tylko moj facet szedl do pracy i zamknely sie za nim drzwi ja zbieralam rzeczy i jechalam do rodzicow.wydzwanialam po kilkanascie razy dziennie,bojac sie ze nie dzadza sobie beze mnie rady no i w koncu powiedzialam ukochanemu ze ni stac nas na stancje ze kazdy wraca do sowich rodzicow(a dobrze wiedzialam ze nie chodzi o finanse a o to ze nie potrafie funkcjonowc bez rodzicow) wiem ze to glupie ale to jest taki cholerne uczucie ze nie da sie tego opisac. ktoregos dnia okazalo sie ze kompletnie o nim zapomnialam tzn rodzice zajeli u mni miejsce 1 on zszedl na drugi plan i wydarzylo sie cos co uswiadomilo mi ze moge go stracic,wowczas postanowilam cos zmieniec.postanowilam isc do psychologa ale zanim o zrobie przeczytam toksycznych rodzicow,chcem sie do terapii przygotowac jak najlepiej,wiem ze to nie bedzie latwe ale chcem zaczac nowe lepsze zycie i wszystkim wspoluzaleznionym radze to samo!! w ksiazce jest duzo przykladow ludzi w separacji po rozwodach a ja nie chcem do tego dopuscic nie chcem isc na terapie gdy bede miala meza alkoholika albo bede po 3 rozwodach chcem byc zdrowa przed zalozeniem rodziny i chcem miec zdrowa rodzine i zdrowe relacje z nia! pozdrawiam
 niki: 25.10.2010, 22:06
 mój mąż jeździ dwa razy dziennie do swojej mamusi. a jesteśmy już 4 lata po ślubie. nie umiem sobie z tym poradzić bo jak tylko coś wspomnę to odrazy się obraża. drogie koleżanki pomóżcie bo ja już nie daje rady, mamy dwójkę dzieci i nie mogę odejść. co robic
 pras: 17.10.2010, 12:53
 Byłam kilka lat z mężczyzną uzależnionym od swojej matki. Kilkanaście telefonów dziennie.. każdy najdrobniejszy szczegół najpierw omówiony z nią.. Sterowała jego życiem, czyli również moim.. Jej niespełnione marzenia stały się marzeniami jej syna.. Zadowolenie matki było najważniejsze. Łudziłam się, że to pokona, że to się zmieni. Niedawno zrozumiałam że to się nie da rady zmienić. Poddałam się..odeszłam..
 Sachmet: 15.09.2010, 23:31
 Ja również naleze do grona córek toksycznej matki.Mieszkamy razem,ojciec odszedl od mamy kiedy mialam 11 lat.Od tamtego czasu matka jest sama i wpajała mi na kazdym kroku jacy to mezczzni sa podli,ze mysla tylko o seksie,ze chca mnie wykorzystac itd.Obrzydzała mi kazdego faceta z jakm byłam.Teraz jestem w zwiazku ponad 3 lata,i od tych 3 lat słysze ze on jest dla mnie nie odpowdni,ze powinannam mierzyc w gore a nie w dol,jak ona to powtarza. Życie z nia jest koszmarem,czuje sie jak w wieznieniu.O ktorej wroce,z kim ide,gdzie bede (dokladnie z podaniem adresu),wyobazcie sobie,ze nawet jak kieliszki znajdzie poprzestawiane to juz wymysla Bog wie co.Zawsze bylam grzeczna nastolatka,nie piłam,nie paliłam ,nie cpałam ,mozna rzec wzór idealnej córeczki.Ale teraz cos we mnie pekło,koncze studia,lada dzien pewnie sie wyprowadze.Ale boje sie,ze wtedy bedzie jeszcze gorzej.Zacznie sie szantaz,ze sie nie zajmuje chora matka.A ja tylko chce miec wlasne życie.Bez jej kontroli,ona potarfi nawet dzwonic do mojego taty ,zeby on zadzwonil do mnie i zapytal co robie i gdzie jestem.A potem jej powtorzyl.Wczesniej sie nie domyslałam,ale teraz wiem ,ze tak robi.To jest chore! Smieszne bo na pozór jest idealna matka ,idelna kolezanka dla swoich znajomych.Ale nikt nie wie jaka jest naprawde:(
 MalaMi: 04.09.2010, 21:49
 Moja mama była toksyczną matką. Nie tak dosłownie i bezpardonowo jak tu niektórzy opisywali. Ale zawsze powtarzała, że jak się urodziła to wiedziała że będzie miała "córcię dla siebie" i że " kocha mnie bardzo i liczy, że jak dorosnę to będę jej wsparcie". Jej toksyczne wychowanie było bardzo wyrachowane i trudne do wychwycenia. Zawsze towarzyszyły mi dwa motory działań : jeden że muszę być najlepsza bo tego oczekuje mama i muszę ją zadowolić, a drugi że muszę się wyrwać inie dać sobą sterować, uwolnić. Wygrała buntownicza natura. Nie jestem uzależniona od decyzji i opinii matki, ale urazy i problemy z własną tożsamością dają o sobie znać do dziś. I zawsze myślę czy podobnej krzywdy nie wyrządzam własnemu dziecku. Druga uwaga dotyczy dziewczyn, które zamierzają wejść w związek z maminym synusiem. Trzeba pamiętać, że KAŻDA matka była pierwszą kobietą w życiu swojego syna. Z tym nie da się walczyć. Ale jeśli matka była mądrą matką to syn będzie umiał założyć normalną rodzinę i zachowa normalne stosunki z własnymi rodzicami. Jeśli zaś matka była toksyczną osobą... no cóż dziewczyny czy chcecie do końca życia walczyć o męża, w walce z góry skazanej na przegraną?
 niunia: 22.08.2010, 20:56
 jestem w zwiazku z chlopakiem 7 lat i wiekszosc klotni wiaze sie z jego rodzina matka i mlodszym bratem. matka to glupia baba ktora mysli tylko o sobie chodzi wystrojona zaniedbujac podstawowe potrzeby. non stop oczekuje od nas pomocy, tzn od niego, ale ze ja zarabiam wiecej, wiec to tak jakby ode mnie, ja jemu nie mam za zle, to mi sie poszczescilo a to moj wybor ze ja chce z nim byc, ale jej nie dam, po pierwsze, ze mi nawet glupio samej przed soba a po drugie to wiem jaka ona jest. a przy ostatniej klotni stwierdzil, ze on nie moze ich tak zostawic i ze sie wyprowadzi. szantaz? ale mu nie wyszedl, bo sie zgodzilam. kocham go calym sercem, ale pragne zwiazku i swojej rodziny, a nie zycia zyciem starej baby.
 Ola: 21.07.2010, 15:06
 Witajcie :) Wlasnie jestem zona toksycznego dziecka...a moja tesciowa jest poprostu potforem.Moj maz jest praktycznie na kazde jej zawolanie.Nawt do tego stopnia ze czasami nie wie co ma ze soba zrobic i zamyka sie w sobie i jest milczenie i obraza na caly swiat.A wtedy zwala wine na mnie i mnie obczernia a jej synek slowem nie pisnie zeby stanac w mojej obronie,bo wie ze to nie tak jak jego matka mowi. Mecze sie z tym jusz bardzo dlugo ,robie to tylko dla dzieci (18,12)ale dluzej jusz nie moge i postanowilam sie rozejsc.Tesciowa potrafila przychodzic do nas 3-razy dziennie nie mielismy wlasnego zycia ona decydowala a nie my.
 : 02.05.2010, 14:35
 Jestem dzieckiem z toksycznego związku. Mama wychowywała mnie i siostrę, zrezygnowała z pracy, tata pracował za granicą. Teraz nie mam z nim prawie kontaktu, nie umiem z nim rozmawiać. Mama bardzo mocno mnie kontroluje, codziennie słyszę pytania- gdzie idziesz? po co? kiedy wrócisz? co robisz? wchodzi do mojego pokoju co godzinę i sprawdza co robię. Doprowadziła do rozpadu mojego związku, szantażowała mnie, wymuszała płaczem, abym nie spotykała się z tym chłopakiem. Marzę tylko o tym, aby skończyć studia i wynieść się z tego domu, utrzymywać kontakt telefoniczny i co jakiś czas jechać w odwiedziny. Jestem zmęczona takim układem. Moja mama doskonale gra na moich uczuciach. Ona nie zgodzi się na pójście do psychologa- bo nie widzi problemu. . Nic z tym nie da się zrobić.. Czuję się bezradna. Cały czas moja zdanie jest podważane, nikt nie traktuje mnie na poważnie, a przecież nie jestem głupia dostałam się na bardzo trudne studia...
 zmanipulowana: 03.04.2010, 12:00
 Ja jestem córką toksycznej mamusi. Zawsze liczyłam się z jej zdaniem i właśnie tak jak piszą w tym arykule starałam się ją zadowolić, zmieniać nawet swoje plany aby nie doprowadzać do konfliktów z nią. Jako pełnoloetnia osoba nie mogłam chodzic na dyskoteki, ze spotkań od znajomych musiałam wracać o określonej godzinie (przed 21!!), a jeżeli nie powiedziałam o której wrócę to potrafiła do mnie zadzwonić na co ja szybko ze strachem wracałam do domu (i tylko się obawiałam w drodze żeby nie rozpoczynała tej swojej gadki) albo nawet potrafiła sama po mnie przyjechać (ja lat 20 a tu mama po mnie przychodzi). Im bardziej stawałam się starsza tym skracał się mój czas na spotykania ze znajomymi. Jak zaczęłam pracować i czasami nie wyrabiałam się na autobus to robiła mi wymówki dlaczego nie wróciłam wcześniej. Nie chciała zgodzić się abym przeprowadziła się do większego miasta i tam pracowała tylko żebym codziennie dojeżdzała po prawie 100 km i wracała na noc do domu. Zawsze chodziłam z nią na zakupy i w pewnym momencie zauważyłam, że nie potrafię zdecydować się na zakup ubrania bez rady mamy. Teraz jestem mężatką i nie mieszkam z rodzicami ale wciąż bardzo czuję presję mamy. Najchętniej chciałaby żebym przyjeżdzała do niej co tydzień i dzwoniła codziennie. Potrafi wpędzić mnie w poczucie winy a w dodatku co raz częściej posądza mojego męża, (którego bardzo lubi i prawie zawsze staje po jego stonie jezeli jestem na niego za cos zła) że to przez niego nie chcę do niej przyjechać,zadzwonić.
[1] [2] [3] [4] [5] [6] (7) [8] [9]


Autor

Treść

Nowości

św. Ekspedytśw. Ekspedyt

Modlitwa do św. EkspedytaModlitwa do św. Ekspedyta

Litania do św. EkspedytaLitania do św. Ekspedyta

św. Elfegśw. Elfeg

św. Leon IXśw. Leon IX

Urodziny jeżyka JasiaUrodziny jeżyka Jasia

Najbardziej popularne

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Godzina Łaski 2023Godzina Łaski 2023

Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej