Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Toksyczni rodzice

Z Krystyną, od kilkunastu lat mężatką, matką trójki dzieci spotykam się w jednej ze stołecznych kawiarni. Na pierwszy rzut oka: szczęśliwa kobieta. Zadbana, uśmiechnięta i przedsiębiorcza.

Opowiada o swoim małżeństwie. Mąż pochodził z trudnej rodziny. Jego rodzicie nie znajdywali wspólnego języka. Teść lubił sięgać po kieliszek. Teściowa skupiła się na wychowaniu dzieci, ale nie potrafiła okazywać im uczuć. - Przed ślubem mąż był bardzo we mnie zakochany. Ale już wtedy zauważyłam jego szczególny związek z matką. Na ślub cywilny w USC przyjechał spóźniony - opowiada Krystyna. Potem dowiedziała się, że nie zdążył na czas, bo zawoził mamie - właśnie w tym dniu i właśnie o tej porze - zamówioną szafkę do łazienki. Po roku małżeństwa oczekiwali narodzin pierwszego dziecka. Zbliżał się termin porodu. - Mąż nieoczekiwanie zabrał się i pojechał do matki. Ze szpitala odbierała mnie koleżanka, a on nie potrafił cieszyć się z naszego dziecka. Wiele razy w trudnych sytuacjach zostawiał mnie i jechał do mamy. Już na początku małżeństwa usłyszałam od teściowej: "Matkę ma się tylko jedną, a żon można mieć kilka" - wspomina z nutą goryczy Krystyna. Teściowa od kilku lat nie żyje. Ona obok trójki dzieci, które urodziła, wychowuje czwarte - własnego męża. - Na mojej głowie jest utrzymanie domu i troska o dzieci. Mąż jest osobą konfliktową, od lat korzysta z terapii. Nigdy nie zdecydowałam się na rozwód. Jestem osobą wierzącą. Małżeństwo jest dla mnie sakramentem - mówi Krystyna.

Problem toksycznych rodziców po raz pierwszy nazwała i opisała w l. 80 amerykańska terapeutka Susan Forward. Jej pacjenci to mężowie i żony "skatowani" psychicznie przez własnych rodziców. Są chorobliwie uzależnieni od nich w dorosłym życiu. Forward pokazała, że dopóki nie zdecydują się na terapię, będą niszczyć swoje własne rodziny. Bestseller doczekał się tłumaczeń na wiele języków.

W Polsce terapią toksycznych rodzin przez wiele lat zajmowała się prof. Maria Ryś z UKSW, psycholog rodziny. Jak funkcjonuje dziecko z toksycznego związku, pokazuje na przykładzie ojca obiecującego dzieciom wycieczkę do ZOO. Nadchodzi sobota, w końcu będą mieli czas na wspólną, wielokrotnie obiecywaną wyprawę. Rano dzwoni toksyczna mama, babcia dzieci, z prośbą: "Stefan, może byś mi pomalował dziś furtkę na zielono". Niedawno Stefan furtkę pomalował na niebiesko, ale kolor nie spodobał się sąsiadom. Toksyczny rodzic nie pyta: "Czy możesz przyjechać? A może masz swoje plany?" Żąda przyjazdu dziecka. Stosownie do stopnia uzależnienia syn reaguje na kilka sposobów. W najlżejszym przypadku nieśmiało mówi, że umówił się z dziećmi. Ale kiedy słyszy od matki: "Jak chcesz mojej śmierci, jedź do ZOO!", wybiera malowanie furtki. Jeśli toksyczność jest większa, syn nawet nie mówi matce, że był umówiony z dziećmi. Oznajmia dzieciom, że "coś stało się u babci" i musi jej pomóc. Wiele toksycznych dzieci próbuje przeciwstawiać się swoim rodzicom. W tym przypadku syn wybiera się z dziećmi do ZOO. Ale na wycieczce ma zły humor. Jest tak wściekły, że dzieci nie mają żadnej przyjemności z przebywania z ojcem. W poniedziałek taki ojciec bierze urlop i jedzie do mamy, by pomalować furtkę na kolor zielony.

Rodzina jak sekta

O toksycznych rodzicach mówi się coraz więcej. Brakuje jednak na ten temat publikacji i badań oszacowujących skalę zjawiska. Terapeuci i duszpasterze z poradni rodzinnych twierdzą, że wiele problemów małżeńskich to skutek toksycznych relacji męża lub żony z rodzicem. - To częsty problem wśród osób, przychodzących do poradni - mówi Jacek Pulikowski, terapeuta i doradca życia rodzinnego z Poznania. Ksiądz Marek Kruszewski, duszpasterz rodzin w diecezji warszawsko-praskiej, ma podobną ocenę sytuacji: - Znam wiele małżeństw, gdzie źródło konfliktu tkwi w toksycznych relacjach między jednym z małżonków a jego rodzicem, wcale nie musi to być relacja syna i matki, często uzależniona od matki jest dorosła córka.

Problem toksyczności w żadnym razie nie dotyczy samych patologicznych rodzin, w których rządzi alkohol i przemoc. - Występuje w rodzinach nadopiekuńczych - podkreśla prof. Ryś. Kolejna kategoria to rodziny, w których ciągle poniżana jest wartość dziecka: np. ojciec ciągle powtarza córce: "Ty i tak nic nie potrafisz. Nie dasz sobie rady w życiu." Toksyczność zagraża też takiej rodzinie, w której małżonkowie mają kłopoty z relacjami między sobą. Oddalają się od siebie i zaczynają uczucia przenosić na dziecko. Jacek Pulikowski wskazuje na niewłaściwy model rodziny, który prowadzi do toksycznych relacji. Wiele kobiet rezygnuje z więzi z mężem, kiedy pojawi się pierwsze dziecko. - Znam bardzo dużo małżeństw, które wtedy pogubiły się emocjonalnie - mówi Jacek Pulikowski. Dla nich po latach odchodzenie z domu dorosłego dziecka staje się dramatem. Małżonkowie zostają ze sobą jak obcy ludzie. Próbują ingerować w dorosłe życie syna czy córki. Dziecko było dla nich "lokatą", z której muszą odzyskiwać teraz procenty.

- Uwikłanie w sekty przypomina mechanizm toksycznych relacji - ocenia prof. Ryś. Najpierw jest bombardowanie miłością. Do dziecka wielokrotnie płynie przekaz: "Jesteś całym moim światem. W tobie cała moja nadzieja". Kiedy dorastający chłopak chce wyjechać z kolegami na obóz słyszy od matki: "Przecież samej mnie nie zostawisz. Wiesz, że na ojca nie mogę liczyć". Przekaz werbalny albo pozawerbalny jest jednoznaczny: "Jeśli mnie kochasz, to zrezygnujesz z wyjazdu na obóz. A potem w dalszym życiu: "nie wybierzesz tych studiów", "nie ożenisz się z tą dziewczyną" itd. Szantaż miłością staje się coraz mocniejszy. A u dziecka rodzą się coraz mocniejsze wyrzuty sumienia. Proces rozłożony jest na lata.

Sterowani zza grobu

- Toksyczne więzy są niebezpieczne także z powodu braku świadomości , że tkwi się w chorej relacji - mówi Jacek Pulikowski. 40-letnia córka spędzająca codziennie po kilka godzin u swojej matki nie widzi w tym nic złego. Mówi: "przecież mama potrzebuje wsparcia, opieki, pomocy". Uważa, że to jej pierwszy obowiązek, chociaż ma już męża i dzieci, a mama nie jest ani stara, ani chora.

Paweł, pracownik naukowy i ojciec dwóch synów, poddał się już dawno. Jego żona jest cenioną lekarką, ale ich życiem sterowała przez blisko trzydzieści lat teściowa, do tego stopnia dumna z sukcesów córki, że po prostu się z nimi utożsamiała. - Zajmowała się chłopcami, urządzała przyjęcia z okazji naszych sukcesów, wiedziała o moich doktorantach i konferencjach, bo Beata omawiała z nią - a nie ze mną - wszystkie nasze sprawy. Teść był nikim w tym związku, a jeszcze Beata użalała się nad mamusią, że taka zapracowana, o wszystkim musi myśleć i musimy jej okazywać wdzięczność, bo naprawdę bez niej cóż byśmy zrobili! Teściowie nie żyją już od dziesięciu lat, ale nasze życie jest dalej ustawione przez nią.

Marzena, przystojna szczupła blondynka, od początku swojego małżeństwa funkcjonuje w takim schemacie. - Pamiętam, że kiedy poznałam przed ślubem rodziców męża, byłam zachwycona. Zwłaszcza jego dobrymi relacjami z mamą. Od początku naszego małżeństwa mąż codziennie chodzi do swojej mamy. Oprócz tego codziennie do niej dzwonił. Czasem mylił nas dwie, rozmawiając ze mną przez telefon. Kiedy kupuje coś dla mnie w sklepie, to zaraz też wybiera coś dla swojej mamy. Rodzinne wakacje mąż układa według projektów teściowej. Kiedy teściowa potrzebuje jakiejś pomocy, ani ja, ani nasze córki i syn nigdy nie są "wystarczająco dobre". Wszystko "najlepiej zrobi Andrzej". Czuję, że on nigdy nie rozstał się ze swoim rodzinnym domem - opowiada Marzena.

Dzieci toksycznych rodziców mają określone cechy charakteru i działają według pewnych schematów. - Ich życiem rządzi przymus - mówi prof. Maria Ryś. Nie są w stanie wyobrazić sobie, że mogłyby postąpić inaczej niż chcą ich rodzice. Takie zasady zawsze im wpajano. Żyją ze świadomością: na mojej osobie opiera się życie mojej matki lub ojca. - Znam takie przypadki, kiedy umiera toksyczny rodzic i jego 50-letniemu dziecku świat zaczyna się zawalać. Toksyczne dziecko ma punkt sterowania swoim własnym życiem w drugiej osobie. Kiedy ona umiera, umiera z nią coś najistotniejszego w jego życiu. I tak toksyczność rodzica działa okrutnie, spoza grobu - mówi prof. Ryś.

Toksyny jednego z chorych małżonków toczą małżeństwo jak rak. - Zaczynamy oddalać się od siebie. Mamy coraz mniej czasu na rozmowę. W tygodniu po pracy wolny czas poświęcamy naszym dzieciom. A weekendy, kiedy chciałabym pobyć z mężem, na jego prośbę spędzamy z teściową. Próbowałam rozmawiać z mężem, ale nie widzi problemu - mówi Marzena.

Bożena, małżonka z kilkunastoletnim stażem próbowała - Rozumiałam, że mąż jest jedynakiem i troszczy się o matkę. Ale zależność męża od teściowej była już dla mnie nie do zniesienia. Przed podjęciem każdej większej decyzji dzwonił do niej. Na początku małżeństwa jeździł tam na wakacje. Kiedy dzieci podrosły spędzaliśmy urlop razem. Ale i tak, kiedy i dokąd mamy wyjechać, ustalała teściowa. Korzystałam z pomocy psychologa. Radził, żebym przestała walczyć z ich relacjami, bo nie ma to sensu - mówi Bożena.

Profesor Maria Ryś opowiada o przypadku mężczyzny, gdzie toksyczna mama niszczyła kolejne jego związki. Syn ciągle się rozwodził, bo żadna "żona" nie była w stanie w z nim wytrzymać.

W innych przypadkach toksyczne dzieci sztucznie, za wszelką cenę, unikają konfliktów. Żyją w przeświadczeniu: "Konflikt to brak miłości". Zakładają na początku nowej drogi życia: w naszym małżeństwie nie będzie kłótni. - Znam sytuację, w której obydwojgu udało się tak funkcjonować. Przez lata żyli obok siebie: bez kłótni ale i bez więzi emocjonalnych. Któregoś dnia żona odkryła, że mąż ją zdradza - opowiada prof. Maria Ryś.

Chociaż w niektórych rodzinach od razu widać istnienie silnej więzi między synem a matką, kobiety decydując się na małżeństwo z takim mężczyzną odbierają tę cechę jako zaletę. - "Jeśli tak kocha matkę, to na pewno będzie kochał i mnie" - ocenia Jacek Pulikowski. Wszak jedna z zasad psychologii mówi o zwróceniu uwagi na traktowanie kobiet w rodzinie partnera.

Cenę za toksyczność swoich rodziców płaci też część "singli", jak się dziś nazywa dorosłe osoby wybierające samotne życie. Mają tak zniszczoną psychikę, że nie są w stanie założyć własnej rodziny. Stają się wiecznymi dziećmi w domu swoich rodziców. - Mamy podają im śniadanie do łóżka, piorą bieliznę - opisuje Jacek Pulikowski. Profesor Maria Ryś wyjaśnia: - Nie chcą sprawiać rodzicom przykrości, ale także uważają, że bez rodziców nie poradzą sobie w życiu. Decydują się na małżeństwo, jeśli trafią na partnera przypominającego cechy któregoś z rodziców. Ale toksyczne dziecko nie potrafi podjąć decyzji. Żyje w przeświadczeniu, że "to musi się jakoś rozwiązać". Bardzo często oczekuje nadzwyczajnych ingerencji Pana Boga. Jest nieszczęśliwe, bo nie widzi możliwości zaspokojenia swoich własnych potrzeb, ale także czuje się niekochane przez rodziców. Po takim poświęceniu pozostaje w nich gorycz i pustka.

O dziwo, "toksyczni" poza rodziną postrzegani są bardzo pozytywnie. W życiu zawodowym odnoszą sukcesy. Są pracowici, solidni, bardzo lubiani w pracy. Charakterystyczną cechą tych "dzieci" jest godzenie się na wszystko. Podobnie jak w życiu prywatnym, unikają konfliktów. Nie potrafią odmawiać, kiedy są o coś proszeni, dlatego w pracy są często wykorzystywani.

Pokoleniowa epidemia

Terapeuci opisują często toksyczne dziecko jako osobę niosącą przed sobą kosz ze śmieciami. Chociaż kosz bardzo jej przeszkadza, nie chce wypuścić go z rąk. Kiedy toksyczne dziecko uda się przekonać, że można coś zrobić z koszem, wtedy odkrywa inny wymiar życia. Terapeuci przestrzegają, że podejmowanie walki z toksycznymi rodzicami małżonka nie ma sensu. Skutki będą odwrotne. Życie toksycznego dziecka jest dramatem. - Teściowa nie żyje od kilku lat. Mąż bardzo powoli zaczyna odchodzić od schematu, w którym żył. Wiem, że gdzieś głęboko nosi w sobie ogromny żal i gniew do swojej matki. Sama nie potrafię mu pomóc - mówi Bożena.

Współmałżonek może być jednak pierwszą osobą, która zasygnalizuje drugiej stronie uzależnienie i doprowadzi do terapeuty. - Wbrew temu, że czuje inaczej, powinien pójść za radą i spróbować przyjrzeć się sobie - mówi Małgorzata Walaszczyk, doradca życia rodzinnego z diecezji warszawsko-praskiej. - Podobnie jak w przypadku alkoholika trzeba znaleźć odpowiedni moment, kiedy druga strona odczuwa uciążliwości toksycznej relacji i zdecydowanie dążyć, by chciała podjąć decyzję o terapii - mówi Małgorzata Walaszczyk.

Profesor Maria Ryś prowadziła terapię, którą opierała się na przebaczeniu.- By odbudować poczucie własnej wartości, konieczny jest uczciwy rachunek sumienia i wybaczenie rodzicom. Bez wymazywania z pamięci faktów, w rodzaju: "Nic się nie stało". Ale to dopiero początek drogi.

Niektórym osobom wystarczyło kilka miesięcy. U innych terapia trwała nawet rok. - Otrzymuję czasem pytania czy wchodzić w związek małżeński z toksycznym dzieckiem. Moje doświadczenie z punktu widzenia osoby przez wiele lat pracującej w poradni pokazuje, że lepiej poczekać ze ślubem. Sprawdzić czy są szanse, że można coś w tych relacjach rodzic-dziecko zmienić, czy druga strona zechce podjąć terapię scalającą. Toksyczne relacje są problemem złożonym dotykającym także sfery sumienia człowieka. Ksiądz Jarosław Szymczak, wykładowca w Instytucie Studiów nad Rodziną, ocenia, że pokazują brak umiejętności życia w kategoriach daru z siebie i respektowania ewangelicznego przykazania: "Opuści mężczyzna ojca swego i matkę i staną się z żoną jednym ciałem". - Tworzenie toksycznej relacji jest też konsekwencją braku przeżywania do końca swojego powołania. Zapomina się o tym, że jest wdowieństwo, że mówi o nim Kościół. Wtedy na nowo przeżywa się brak drugiej osoby. A sytuację tą można określić jako "zbawczy stan" dla samotnej osoby. Jest on zaproszeniem do tego, by pogłębić relację ze zmarłą osobą przez "świętych obcowanie", zaproszeniem do pogłębienia swojej relacji w wierze z Bogiem. Trzeba więc wracać do rewidowania ewangelicznego wezwania w swoim życiu - przypomina ks. Szymczak.

Toksyczność rodzinnych relacji rozprzestrzenia się jak epidemia. Nie leczona potrafi przenosić się z pokolenia na pokolenie. Niestety, dorośli jak dzieci, nie zawsze chcą to zrozumieć.

Jacek Pulikowski: Jeżeli małżonkowie są po stronie cywilizacji życia, jak mówił Jan Paweł II, nie będzie tego problemu. Wtedy dziecko jest darem dla rodziców, traktują je jako wartość i mają świadomość, że ich obowiązkiem jest wychowywanie go do czasu aż wejdzie w życie dorosłe. Jeżeli rodzice są po stronie cywilizacji śmierci wtedy dziecko wychowywane jest "dla siebie", staje się elementem dobrostanu rodziny. Jeśli do takiej postawy dołączą się złe relacje między małżonkami, wtedy cały impet uczuciowy, zwłaszcza matki, kierowany jest na dziecko. Zaczyna walczyć, gdy inna kobieta próbuje odebrać jej syna, którego ona "sobie wychowała".

Prof. Maria Ryś: Toksyczne dziecko już jako dorosły człowiek ma zaburzone poczucie własnej wartości. Brakuje mu wiary w siebie, nosi głębokie poczucie winy, czuje się bezwartościowe. Każdy z nas jest obowiązany do zaspokajania potrzeb starzejących się rodziców, ale w granicach rozsądku. Toksyczne dziecko przekracza wszystkie granice. Staje się dzieckiem nadopiekuńczym wobec własnych rodziców. Bardzo często przeżywa wewnętrzny dramat. Jeśli założy własną rodzinę, to sercem jest cały czas przy swoi rodzicach. Jego własna rodzina: żona i dzieci stają się mniej ważni, mimo że stara się je kochać, aby ich nie utracić. Teściowie pozwalają sobie więc coraz bardziej ingerować w życie swoich dzieci.

Irena Świerdzewska

Tekst pochodzi z Tygodnika
Warszawsko-Praskiego "Idziemy"
Idziemy, 25 listopada 2007



Wasze komentarze:
 Danuta: 22.01.2014, 16:14
 Moim największym problemem jest i była moja toksyczna teściowa.Ona jest naj,najlepszą matką, najlepszą gospodynią - najlepiej wychowała swoje sześcioro dzieci. Natomiast żadna z czterech i jedna była synowa nie potrafiły i nie potrafią wychowywać dzieci jak ona. Wyszłam za mąż za jej syna, który miał 40-ci lat.Totalnie uzależniony od mamusi nie finansowo tylko od jej uczuć. On za każde pogłaskanie po głowie i dobre słowo oddał by jej swoją duszę. Nie dla naszych dwóch już dorosłych córek, nie mówiąc o mnie.Nigdy nie widziałam tak oddanego faceta dla uczuć matczynych. Twierdzi, że gotów jej oddać ostatnie spodanie, bo tak ją bardzo kocha. Nie wiem co ona ma takiego w sobie ma pięciu synów i wszyscy do niej się garną jak ulęgałki.Natomiast żądnej z nas synowych nie uważa.Skąd biorą się tacy ludzie? Zatruwają swoim jadem całe życie.
 news: 16.01.2014, 09:06
 Totalny brak ojca i normalnej matki. Jak mam tworzyć zdrowe relacje międzyludzkie o charakterze damsko męskim? Mam 31 lat i czuję się jak 60 latek.
 sylwia77: 21.12.2013, 19:20
 Witam wszystkich ja też jestem dzieckiem toksycznych rodziców od małego nie pamiętam nic jak wyzwiska od najgorszych okropne bicie i porównywanie do kuzynek lub innych osób.Całe to dziedzictwo spowodowało że 36 letnia kobieta jestem kłębkiem nerwów zaawansowana nerwica wegetatywna strona niskie poczucie własnej wartości.Paradoksem jest to że mój pierwszy mąż też był dzieckiem toksycznych szczególnie teściowa całkowicie podporządkowała sobie jego bezgranicznie stara wredna baba próbowałam rozmawiać z nim ale dostawałam tylko bicie nikt na tę starą knującą przeciwko mnie żmijkę nie mógł nic powiedzieć.Uciekłam od tego tyrana maminsynka i w końcu zaczynam żyć .Choć nie jest mi łatwo nerwica powróciła ze zdwojoną a siłą.Ale ma przy boku kochającego obecnego męża mieszkam z dala od rodziców choć do tej pory chcą umilać mi życie dzwoniąc co jakiś czas i ubliżając mi krzycząc na mnie.Obecnie nie utrzymuję kontaktu z nimi chodzę na trapię i wierzę że musi być lepiej.pozdrawiam
 Miro: 06.12.2013, 12:45
 Każdy z nas mógłby podać jakiś przykład. Wszystkie są pouczające i mogą komuś pomóc. Ja 52 latek, do dziś nie mogę się uwolnić od matki. Pomimo że wychowywaliśmy się w grupie kilkorga dzieci to ja jako pierworodny mam największe problemy. Od najmłodszych lat babcia i matką wpajały we mnie prawość. Za każde kłamstwo bądź spóźnienie byłem karany przez babcię kijem, nazywano to dyscyplina. Potem matka wyrównywała mi te krzywdy pieniędzmi. Ze względu na porywczy charakter matki ojciec do niczego się nie wtrącał, topił smutki w alkoholu. Po ślubie i urodzeniu przez małżonkę dzieci zamieszkaliśmy w innym mieście. Dla matki moja żona to jedna z, wielu których mógłbym mieć. Małżonka przez 20 lat twierdziła, że po przyjeździe od rodziców przez tydzień nie można było ze mną wytrzymać. Wiedziałem, że tak jest, lecz nie wiedziałem, co z ty zrobić. Obecnie matka kończy burzenie mego życia. W firmie, w której już nie pracuję miałem problemy z patologicznym zarządzaniem przez przełożonych. Dzięki temu ukończyłem dwa kierunki studiów. Zacząłem interesować się patologiami w społeczeństwie. Jestem tylko człowiekiem, zwierzałem się ze swych problemów ojcu, rodzinie. Matka w obronie pisała anonimy bądź dzwoniła do różnych możnych tego świata. Nawet teraz, gdy nie mam już pracy i perspektyw na przyszłość próbuje dalej ingerować w moją rodzinę. Dopiero w tym roku po 52 latach powiedziałem jej, co myślę. Ze widziałem jak zdradzała ojca, jak oszukiwała jak kupowała nas, że zrujnowała mi karierą. Do niczego się nie przyznała, wyrzuciła mnie. Zaowocowało to tym, że kończę pisać trylogię mego życia a z małżonką przeżywamy drugą miłość. Na zakończenie mogę tylko dodać: TAK CIĘŻKO JEST WYZBYĆ SIĘ MIŁOŚCI DO RODZICÓW.
 Ewa: 18.11.2013, 23:58
 Moje dzieciństwo było koszmarem, matka nienawidziła nas swoje dzieci. ciągłe wyzwiska ,bicie, wyrywanie włosów, Często szłam do szkoły z podrapaną twarzą i mówiłam wszystkim że to kot tak mnie urządził. zawsze wszystkiego się bałam chociąż byłam grzeczną wzorową uczennicą, Dzisiaj leży w pampersach i wymaga całodobowej opieki., teraz nazywa mnie kochaną córeczką,ale ja nawet nie mogę tego słuchać., tyle mam w sobie żalu ,tyle bólu i poniżenia mi zafundowała ze chyba w ogóle nie powinnam się nia zajmować,
 nadzieja: 05.11.2013, 16:03
 Ja też mam toksycznych teściów ,raczej teraz teściową bo szanowny teściuniu rok temu zmarł. Jednego złego mniej,za to teściowa zagarneła mojego męża dla siebie. Akurat teraz syneczek jest u niej ,bo od smierci swojego męza nie wychodzi z domu ,trzeba robic zakupy ,pomyc okna codziennie coś innego ,ale dziwne z koleżanką do kosmetyczki zapiepsza sama.Jestem już 33 lata po ślubie i przez cały czas walczyłam z mężem i teściami o nasza rodzinę ,częściowo mi się udawało ,dlatego do tej pory jesteśmy razem.Po smierci teścia powróciło z tym że teraz ona jest stara ,chora i samotna i powiedzcie jak z tym wampirem walczyć !!!
 Me: 10.10.2013, 20:02
 wszystkich was rozumiem , moja rodzina jest toskyczna, wczesniej nie zdawałem sobie aż tak z tego sprawy bo bałem sie szukac wyjscia z tej sytuacji ale teraz wiem , ze musze i jakos próbuje to zmienic.ojciec w ogóle sie mną nie interesował,rozwiódł się z matką i zamieszkałem z dziadkami,mozna powiedziec ,ze wpadlem z deszczu pod rynne gdyz nie zmienilo sie wiele.pewnie dlatego doszlo tez do wczesniejszych problemow, matka jest nadopiekuncza ale nie w dobrym slowa tego znaczeniu , martwi sie na zapas i nie daje wolnosc jedyne co kaze to wykonywac polecenia, nie potrai okazywac czulosci ani rozmawiac o niczym i nigdy jej nie ma w domu bo pracuje.jesli prosze o pomoc to to bagatelizuje i mowi ,ze jest dobrą matka jednak tak nie jest, jestem jej tylko potrzebny jak cos chce i mowi , co ty chcesz ode mnie jestem bardzo dobrą matka bo masz dom nad głową są o wiele gorsci alkoholicy a maja normalne dzieci nie da sobie nic przetlumaczyc , to nie jest normalne, dziadek jest alkoholikiem ktory nie okazuje uczuc i zawsze musi miec racje wiec moze tez z tego wynika zachowanie matki i babci.nie wiem jak to zmienic ale musze cos zrobic.jestem nieodwazny boje sie poznawac ludzi, ciezko mi odróznic intencje innych ludzi, nie wiem co jest normalne, jestem niesamodzielny, a nie jestem już dzieckiem , odsunac sie tez od spraw duchowych myslac ,ze Bog mnie nie kocha bo pozwala na to, nienawisc czuje w sobie i powielam schematy zaczerpnięte z domu. chce byc normalny i wrazliwy.poki jeszcze mam czas musze znalezc wyjscie z tego bo pozniej bedzie juz za pozno i się pogrąże. no wlasnie ale nie wiem jak do konca
 porzucona: 15.09.2013, 22:48
 mój mąż jest toksycznym dzieckiem mojego teścia(teściowa zmarła 13 lat temu) dla mojego m teść (toksyczny rodzic)zawsze był najważniejszy to co on mu rozkazał tak robił nie liczyło się to że trzeba było z dziecmi zostać czy mi pomóc. Teść wiele razy powtarzał mojemu mężowi że ojca ma 1 ale żon może mieć 10 także chyba szuka albo już mu znalazł nową bo po 4latach małżeństwa mąż wyprowadził się do teścia zostałam sama z 2 małych dzieci, codziennie się awanturował krzyczał i poniżał i często mi mówił że jego ojciec jest najważniejszy bo mu pomaga w życiu-tak ja byłam traktowana. A mój teść tylko mu dyktował jak ma do mnie mówić i jak ma mnie traktować i synek tak robił...przed slubem nie zwracałam uwagi na wiezi męża z jego ojcem myślałam że mnie kocha...i że będziemy mieć normalne życie przeliczyłam się.Najgorsze jest to że on wybrał ojca a zostawił własne dzieci to boli najbardziej...
 porzucona: 15.09.2013, 22:47
 mój mąż jest toksycznym dzieckiem mojego teścia(teściowa zmarła 13 lat temu) dla mojego m teść (toksyczny rodzic)zawsze był najważniejszy to co on mu rozkazał tak robił nie liczyło się to że trzeba było z dziecmi zostać czy mi pomóc. Teść wiele razy powtarzał mojemu mężowi że ojca ma 1 ale żon może mieć 10 także chyba szuka albo już mu znalazł nową bo po 4latach małżeństwa mąż wyprowadził się do teścia zostałam sama z 2 małych dzieci, codziennie się awanturował krzyczał i poniżał i często mi mówił że jego ojciec jest najważniejszy bo mu pomaga w życiu-tak ja byłam traktowana. A mój teść tylko mu dyktował jak ma do mnie mówić i jak ma mnie traktować i synek tak robił...przed slubem nie zwracałam uwagi na wiezi męża z jego ojcem myślałam że mnie kocha...i że będziemy mieć normalne życie przeliczyłam się.Najgorsze jest to że on wybrał ojca a zostawił własne dzieci to boli najbardziej...


 Kasia: 19.08.2013, 23:36
 Są rekolekcje"Uzdrowienie wspomnień" podczas których następuje oczyszczenie z toksycznych związków. Jest to początek drogi,bo uzdrowienie jest procesem.Polecam dla osób,które mają formację duchową i chcą swoje problemy rozwiązywać z Panem Bogiem.Ja zaczęłam wyzwalać się z toksycznej relacji z moją mamą.Nie warto tkwić w takich relacjach ze względu na miłość do siebie i do rodzica.
 O.N.A: 29.07.2013, 18:58
 OOOO , nie wierze , ja też jestem dzieckiem toksycznego rodzica i to staje sie nienormalne.A poza tym w mojej rodzinie relacje zawsze były chore.Mama mnie tylko wychowywałą , ojca nie było , ale ja to byłam tak pod kloszem , bo mną rządzili , matka , babka , nie mogłam sie nawet nie raz wypłakać , bo mówili , mama : wykańczasz mnie , a babcia a co ludzie pomyślą , to strasznie chore , że w wieku 13 lat nie mogłam mieć swojego zdania , był też terror religijny jak zareagowałam emocjami to było , Bozia Cie pokaże itd , moja matka jest do dzisiaj toksyczna w wieku 19 lat mi mówi zebym juz w ciązy była bo ona tak chce i babaka tez , kiedy ja nawet nie mam chłopaka , ba! nie potrafie wejść w relacje - mój chłopaka , tylko kumpel kolega , nie umiem wejsc w takie relacje , a zakładanie rodziny to nie dla mnie , po pierwsze musze odreagowac to wygadac sie moze ksiedzu , a od matki to chyba sie wyprowadze , ona mnie kontroluje , nie chodzi o to ze cos ode mnie potrzebuje bo ja to zrobie tylko to ze jak ja jestem zajeta czyms pisze na komputerze do kogos , to potrafi stac nade mna przed otwartymi drzwiami i nic nie powiedziec - to jest jakies nienormalne , a poza tym wchodzi do mojego pokoju co 5 minut i nie daje mi swobody , zawsze mowi ty nic w domu nie robisz , kiedy nie prawda robie tylko nie w tym samym czasie co on , np dajmy na to cos ogladam a ona w tym czasie sprzata , ja robie cos akurat jak ona odpoczywa i w ten sposob twierdzi ze nic nie robie bo wtedy kiedy ona chce , terroryzuje mnie wszystkim , nie moge isc na studia do wiekszego miasta i na wybrany kierunek , bo oczywiscie mamuska mi juz rok temu wybrala , przemeczylam a teraz kiedy chcem zaczac od nowa , pojawia sie pszeszkoda mamuska i jej zachowanie ze robie zle ze powinnam 2 lata i bd licencjat a dopiero pozniej na swoj kierunek , kiedy mnie ten jej kierunek meczy nie dociera to do niej , ostatnio mialam z nia rozmowe i mowie ze ide na inny kierunek we wroclawiu a ona wpadla w szal i tlukla po stole ze zlosci , babci nawet nie moge o tym powiedziec bo jest taka sama i tez tak robi , masakra musze wyjecjhac stad i pouklada to wszystko , choc nie mam pomocy od nikogo to sobie poradze , wiem ze rozmowa z osoba duchowna w tym wypadku jest dobra , ja tak sprobuje i chodz balabym sie rozmawiac o tym to mimo wszystko sprobuje opowiedziec o moim zyciu ktore bylo ciezki e i o tych relacjach toksycznych , kto ma ten sam problem co ja to tez radze czasami lepiej porozmawiac wlasnie z taka osoba duchowna niz z kims kto nas zna , a poza tym obowiazkiem osoby duchownej jest wysluchanie , i niewaze czy to siostra zakonna , zakonnik czy ksiadz , ja kiedys rozmawialam z siostra zakonna i one sa bardzo otwarte do ludzi nie narzucaja tylkoe o cie sluchaja potrafia czasem wiecje okazac zrozumienia i jakichkolwiek uczuc , wspolczucia niz bliscy , sa takie bo bylam u zakonnic kiedy w szkole
 Katarzyna: 13.07.2013, 19:13
 O mój Boże. A ja od wielu rzeczy związanych z moimi rodzicami uwolniłam się modlitwą różańcową Ale to trzeba inteligentnie robić. O to modlimy się tylko raz aż wymodlimy 1Najpierw modlimy się o wiarę (kto jak kto ale ja na darmo się nie modlę a jak nie ma wiary to modlitwa się nie spełnia) Zająć to może kilkaset różańców dla mnie różaniec to te pięć dziesiątków od tego miejsca z krzyżykiem do końca 2 Póżniej o odpuszczenie grzechów własnych i rodziny (nie wiemy dokładnie nieraz czym są te grzechy) grzech czyli dla mnie oddalenie się od miłości boga jego praw też. Robimy to po to bo grzechy przeszkadzają w spełnieniu się modlitw 3 O Miłosierdzie Boże aby być w tym stanie punkt wyjściowy do modlitwy miłosierdzie darowuje nam niejako zły los 4 ile mam się o coś modlić i o co się modlić. 5 o wolę aby moje modlitwy się spełniały Ja modlę się nieraz przez całą noc do wschodu słońca i o różnych innych porach(nie jestem mniszką, jestem tylko zdeterminowana) Problemy związane z rodzicami trzeba na ogół rozbić na mniejsze części np. nie szanowali mnie jakaś konkretna awantura osobno Jakieś konkretne sprawy osobno np praca samochód Był czas że nienawidziłam moich rodziców za to że się urodzili i Bóg pozwolił im po ziemi chodzić. Ich stosunek do mnie bardzo się zmienił a mój do nich i jestem zdrowsza myślę że to już mój ostatni rok modlenia się. Mineły dwa czy trzy nie pamiętam ale jakość mojego życia to nie to co było... pozdrawiam wszystkich
 ala: 05.07.2013, 09:17
 10 lat małżeństwa też mam dość mojego męża, nasze życie to dramat , dla niego liczy się tylko mamusia, nawet moje dziecko to ona powinna wychowywać , Rok temu wyprowadziliśmy się od teściów myślałam że coś się zmieni , a jest coraz gorzej kółcimy się z mężem prawie ciągle, on non stop jeździ do rodziców, wywozi tam moje dziecko a jak próbuje z nim rozmawiać że chciałabym aby synek był częściej w domu, żeby ciągle nie nocował u teściow - to robi awanturę, mówi mi że jestem chora psychicznie, itp wyzywa , ubliża, potrafi mnie kopnąć, dziś w brzuch .ja już nie mogę ale co mam zrobić , nie mam siły żeby się rozwieść, pozatym szkoda mi domu nowy ładny.
 nieznajoma: 02.07.2013, 11:20
 ....mój staż to tylko 2lata lub aż, mimo wykształcenia wyzszego nauk o rodzinie i wiedzy teoretycznej- nigdy nie potrafiłam przekazac mezowi tej wiedzy. Nigdy nie wygram walki o męża. Przegrałam juz na samym początku , gdy jego mama dowiedziała się ze spodziewamy się dziecka-byłam juz przeklęta. Gdy Malenstwo sie urodzilo- uroiła sobie ze jest taka samo jej własnością, jak jej syn. Dziś mogę szczerze napisać to był powód rozpadu i przestac sie obwiniac, że zamieszkałam z nią podczas budowy. Teraz moje malżeństwo lezy w gruzach... a my juz chyba nie potarfimy się odbudować/.////
 Wiki: 28.06.2013, 12:31
 Mój staż to 8 lat tortur z była teściowa i jej syneczkiem. Odpuscilam, bo dotarło w końcu do mnie, ze dla byłego męża nie ma doskonalszej kobiety jak jego mamusia i dalsze moje zmagania sa bezsensowne.ani córka ani ja nie bylysmy warte tej miłości, która dążył mamusie. Mamusia robiła wszystko o niebo lepiej, nawet zupa przypalona była lepsza od mojej. Mamusia wszystko krochmalila, ja tez zaczęłam, tylko problem w tym, ze albo za bardzo, albo za mało krochmalu dalam, Mamusia zawsze idealnie, no ale nie żeby sie ona wtracala broń Boże. Mamusia bogata kupowała co nowsze samochodziki, mamusia brała na wakacje, mamusia nawet majtusie kupowała, bo te co ja kupiłam to synusia w dupę uwieraly na końcu mamusia zaprosiła synusia i jego kochankę na urlop, zapłaciła za wszystko, a ja siedzialam w domu nie wiedząc o niczym z mała córeczka. Zostawilam biedaka, żeby w końcu rozpostarl skrzydła bo ja i córka bylysmy dla niego kula u nogi. A mamusia robi dalej to samo, synus już ma któraś z kolei, tylko, ze żadna nie moze dorównać mamusi. Więc nie ludzcie sie. Szkoda czasu. Mamusia to mamusia, z taka mafia nie da sie wygrać.
 ewa: 23.06.2013, 19:51
 Mój staż maużeński wynosi 10 lat.Tyle lat próbowałam walczyć o swoje życie maużeńskie z toksycznymi teściami.To walka z wiatrakami jeżeli chore osoby tego nie dostrzegają:teściowie i mój mąż.Ich zdaniem to ja jestem chora psychicznie a nie oni.Nie mam już siły,rozwodzę się.Jestem po 10 latach wyczerpana psychicznie przez nich,wyzywana itp...Mądrym żonom radzę to samo bo skończą źle.
 tytan: 15.06.2013, 17:44
 taka jest moja matka. Ona problemu nie widzi, ale ja mam jej dość i nie pozwolę, by się wtrącała w moje życie. Nie będę spełniać jej marzeń, bo mam swoje.
 Faustyna: 28.05.2013, 23:33
 czytam i czytam wasze wypowiedzi i co powiem? Jakbym czytała o swojej rodzinie i o sobie. Ja wiem, że mam toksycznych rodziców od kilku lat. I ja nie mam żalu do Boga o to, ze tak się stało ze mną, że jestem zdruzgotana i zniszczona psychicznie. ja Go pytam i was pytam? Dlaczego Boże na to pozwalasz? Dlaczego...!!!! Przeżywam koszmar, ponieważ jak juz pisałam, nie wiem co mam robić. Ja nie chcę skrzywdzić mojego Narzeczonego. Chciałabym być Jego żoną i mieć z Nim dzieci, ze wzajemnością, ale ja chcę dla Niego i dla dzieci szczęścia normalnego. Broń Boże, abym zachowywała się tak jak moja matka. Mój Narzeczony wyrwał mnie z toksycznego domu. Zapewnił mi wikt i opierunek. Chcę z Nim być. Chcę byśmy byli szcześliwym, zdrowym małżenstwem. Módlcie się za Nas.
 Faustyna: 28.05.2013, 23:00
 A ja mam problem z uczuciami. Potzrebowałam miłości, ciepła i bliskości, a nieswiadomie wybierałam mężczyzn zimnych, niestabilnych emocjonalnie, bawiącymi się mna i moimi uczuciami, mężczyzn chamskich, aroganckich i gruboskórnych. Źle mnie traktowali. Ale o zgrozo, wybierałam takich bo do takich mnie ciągnęło i tacy wydawali mi się atrakcyjni. W koću zerwałam z schematem wyborów tego typu mężczyzn - sama do tego doszłam, co robię i czym się kieruję w wyborze takich facetów i co muszę zrobić, by wybrać innego. No i wybrałam. Otworzyłam się na takiego mężczyznę. Jest przeciwieństwem tamtych facetów - jest opiekuńczy, okazuje mi miłość, czuję się akceptowana i kochana, dobrze się do mnie odnosi, zna mnie niemal "na wylot". Widzi, co się ze mną dzieje, że to co we mnie jest (tzn. wszystko zwiazane z syndromem DDD) ma silny wpływ na mnie całą. Mimo to jest bardzo wyrozumiały - przecież nie raz swoim zachowaniem doprowadzam go do szewskiej pasji i do takich nerwów, że On sam ma problem się wyciszyć. Ja się nakręcam nerwami tak łatwo jak bączek, taka zabawka z dzieciństwa. On mnie kocha, bardzo, wiem to i czuję. A ja, tak mi się wydaje i po części tak jest - jestem zimniejsza. Moj miłość jest niewystarczająca, a jego MIŁOŚĆ (uważam, że tak powinnam opisać, to co do mnie czuje - Wielkimi Literami) to ocean. Dzięki Niemu mam stabilny związek, pełen miłości i szczęścia. Tak, jestem z Nim szczęśliwa. ale mimo wszytko coś jest nie tak. Ze mną jest problem. Bo mam cudowny związek, a jakby wyglądam czegoś innego - dawnych niestabilnych emocji, które mógłby mi dać inny facet. Ale ja nie chce jnnego, tylko jego. I jestem rozbita, męczę się, ponieważ mam stabilność emocji i mimo wszystko mi czegoś brakuje. Znowu mnie ciągnie do starych emocji które przeżywałam w toksycznych związkach. Znów zauważyłam , że zwracam uwagę na mężczyzn, którzy wykazują to, że sami maja problemy i którzy potzrebowali by pomocy i opieki. To chyba jest jak emocjonalny narkotyk. potzrebuje ratunku, pomocy! Chcę być lojalna, nie chce być fałszywa i zakłamana. Nie chcę ranić mojego obecnego mężczyzny, który obecnie jest obecnie moim Narzyczonym. ja walczę s tymi skrajnymi uczuciami, walczę z tym całym chaosem który we mnie się dzieje. Co mam zrobić? Rozstać się z narzeczonym, aby Go nie skrzywdzić. I walczyć w pojedynkę z moim DDD. Czy zostać z Nim i oczywiście walczyć z DDD? Pomocy:( Nie wiem co mam robić? Nie pzowalam sobie mysleć o innych facetach i zwracać na nich uwagi, przecież mam Jego. Ale to jest takie silne, że mnie do tego pcha - mój umysł produkuje takie myśli. Walczę z tymi myślami, bywa że jest czas że w mojej głowie i sercu jest tylko mój narzeczony. A bywa i tak że pchaja się myśli o innych facetach, myśl o tym, że jak by to było być z iinym, mieć innego..
 nina: 27.05.2013, 08:36
 To wypisz wymaluj mój maz. Kiedys byłam zachwycona jego stosunkiem do matki. Pomagał jej , sprzatał, mył okna, gotował. Ach co za skarb. Tylko dlaczego u mnie nie chciał. Dzisiaj juz wiem...ostatnio na grillu maz przygotował wszystko sam. Potem tesciowa patrzyła spode łba jak biedny syneczek sie meczy. Pomyślałam sobie wara od mojego domu. Mi pomaga od dwóch lat, tobie całe zycie. Tak go umeczyłas ,ze przez 20 lat musiał odpoczywac. czasem mam wrażenie że jest zazdrosna,ze jej maz nie pomagał to i mi nie bedzie. Ale dlaczego jest za to zła na mnie , to nie ja jestem z nia w zwiazku...lepiej strzelac fochy niz skonfrontowac sie z mezem tyranem??? Taka jestes odważna???to tam spróbuj. Przy tesciowej maz nawet mnie nie przytuli, nie złapie za reke...a jak nawet to ta chora baba wodzi za nim oczami jak zraniona kochanka....czujecie to???? Co za paranoja. Tak to wiec siedzi mój maczo z podkulonymi łapkami jak gołąbek i cały spiety w sobie ledwie oddycha. A z ojcem to juz hit. Wystarczy że stary zadzwoni i zabroni kupic auta... nie kupi. Oststnio miał ze mna pojechać na pogrzeb mojej babci.... sam zaproponował. dzieci sie pod to podłaczyły. Boze w końcu normalna rodzina pomyslałam. Byłam szczęsliwa. Az do momentu gdy tesc sie o tym dowiedział. Pilnuj roboty gadał przy moim tacie, przy gosciach. Co zrobił mój maz ....znalazł sto wykretów i nie pojechał. To juz przewazyło szale. Nie moge na niego patrzec jak niszczy nasza rodzine. Maz który sili sie na maczo. Ty głupcze... mozesz sobie kupic fure jaka tylko chcesz, motor, budowac miesnie, stroic sie flirtować. To na nic... nie bedziesz czuł sie meżczyzną w wieku 50 lat bedac na smyczy u ojca. To załosne. Dopóki sie nie uwolnisz, nie pójdziesz na terapie bedziesz zduszonym dzieciakiem w skórze starca. Nie mozna czuc sie prawdziwie meskim nie podejmujac własnych decyzji i bojac sie konfrontacji z ojcem. Dzisiaj mój maz jest dla mnie obrzydzeniem. Nie potrafie sobie wypobrazic ,ze mnie dotyka. Czuje jakby miedzy na,mi spał oblesny , tłusty teść. Nic na to nie poradzę. To jego problem.
[1] [2] [3] (4) [5] [6] [7] [8] [9]


Autor

Treść

Nowości

św. Ekspedytśw. Ekspedyt

Modlitwa do św. EkspedytaModlitwa do św. Ekspedyta

Litania do św. EkspedytaLitania do św. Ekspedyta

św. Elfegśw. Elfeg

św. Leon IXśw. Leon IX

Urodziny jeżyka JasiaUrodziny jeżyka Jasia

Najbardziej popularne

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Godzina Łaski 2023Godzina Łaski 2023

Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej