W puszczyW szum prastarego boru wdarły się nagle obce, niezwykłe dźwięki. Nawet ptaki umilkły spłoszone groźnym chrzęstem i poszczekiwaniem metalu. Dźwięki narastały, zbliżały się i po kilku minutach na polanie pojawił się długi orszak konnych. Na czele kawalkady podążali dwaj jeźdźcy w złocistych zbrojach. Pośrodku polany jeden z nich uniósł wysoko prawicę. Na dany sygnał orszak zatrzymał się, znieruchomiał. Jedynie hen, pod ścianą lasu, na końcu zbrojnej karawany, skrzypiąc przeraźliwie toczyły się jeszcze kilkadziesiąt metrów wozy wyładowane zapasowym rynsztunkiem rycerskim, mięsiwem i napojami. Czas odpoczynku i posiłku powitano z radością. Wokół obozowiska rozstawiono straże. Przezorność wszak jest siostrą doświadczenia. A nigdy nie wiadomo, jakie niespodzianki kryją się w nieprzebytym borze. Lada chwila mogą zza krzaków wypaść zbójcy znęceni bogactwem podróżnych albo - co gorsze - nieustraszeni Saksonowie, przybyli w te okolice w wojowniczych zamiarach. Znużeni długą, wielogodzinną jazdą dwaj znakomici rycerze, Lancelot i Parsifal - bo oni to dowodzili orszakiem - wyciągnęli się w cieniu rozłożystego dębu. Rozluźnili rzemienie ściągające blachy zbroi kunsztownie zdobionych srebrem i złotem. Pierwszy odezwał się Lancelot: - Wiem, że w turnieju na zamku Camelot weźmie udział aż stu dwudziestu przednich rycerzy, przygotowujących się do zbrojnego starcia z potęgą Cerdyka, króla Wesseksu. Kwiat rycerstwa z okolicznych zamków. Wszyscy, którzy potrafią doskonale władać kopią. Niezwykły to będzie turniej. Zdążymy chyba na czas? Wstyd byłoby, gdyby turniej miał się odbyć bez naszego udziału, zacny Parsifalu. - To prawda, zmitrężyliśmy wiele czasu na pościg za bandą Anglów, napadającą i niszczącą celtyckie wioski. Pocieszam się jednak myślą, że dostali od nas porządnie w skórę. Miejmy więc nadzieję, że nieszybko znów tutaj powrócą. Tymczasem Lancelot zamyślił się na moment, po czym zagadnął przyjaciela: - Ciekawe, kto odpadnie już w pierwszych walkach, a kto zwyciężając kolejnych przeciwników okaże się niepokonany? Trudno to odgadnąć. Wszakże zwycięzcą może być tylko jeden ze stu dwudziestu rycerzy. Mnóstwo pojedynków odbyć się musi, zanim poznamy męża najlepiej władającego kopią. Spodziewam się, że będzie nim któryś z rycerzy okrągłego stołu - Lancelot zamyślił się znowu, nagle roześmiał się: - Czy wiesz, Parsifalu, ile pojedynków odbyć się musi, zanim król Artur wzniesie kielich na cześć zwycięzcy turnieju? - Tylko czarnoksiężnik Merlin mógłby odpowiedzieć bez trudu na twoje pytanie. Poza Mer linem nikt chyba nie potrafi odrzec ci szybko i bezbłędnie. - Psst... Parsifalu, nie wymawiaj imienia Merlina bez potrzeby. Nie wywołujmy lepiej wilka z lasu. Zwłaszcza że i tak wiem, w jaki sposób można się obyć bez żmudnego liczenia. Należy tylko nieco pomyśleć, odrobinę ruszyć konceptem. To wystarczy w zupełności. Wiadomo przecież, iż po każdym pojedynku do następnej walki przechodzi tylko zwycięzca - zaśmiał się Lancelot. Bez żadnego rachowania, żmudnych obliczeń, powiadasz? - Bez. I odpowiedź można znaleźć szybko. Parsifal popatrzył na Lancelota jak na czarnoksiężnika, po czym zagłębił się w rozmyślaniach. Starał się odnaleźć metodę, jaką zastosował jego towarzysz poszukując rozwiązania tego problemu. Pytanie: A czy potraficie powiedzieć - możliwie szybko i bez żmudnych obliczeń - ile pojedynków musi się odbyć w turnieju, w którym uczestniczy stu dwudziestu rycerzy?
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2021 Pomoc Duchowa |