|
miłość czy Miłość?
Odpowiedzi na pytania
Odp:
[1-50], [51-100], [101-150], [151-200], [201-250], [251-300], [301-350], [351-400], [401-450], [451-500], [501-550], [551-600], [601-650], [651-700], [701-750], [751-800], [801-850], [851-900] [901-950], [951-1000], [1001-1050], [1051-1100], [1101-1150], [1151-1200], [1201-1250], [1251-1300], [1301-1350], [1351-1400], [1401-1450], [1451-1500], [1501-1500], [1551-1600], [1601-1650], [1651-1700], [1701-1750], [1751-1800], [1801-1850], [1851-1900], [1901-1950], [1951-2000], [2000-2050], [2051-2100], [2100-2150], [2151-2200], [2201-2250], [2251-2300], [2301-2350], [2351-2400], [2401-2450], [2451-2500], [2501-2550], [2551-2600], [2601-2650], [2651-2700], [2701-2750], [2751-2800], [2801-2850], [2851-2900], [2901-2950], [2951-3000], [3001-3050], [3100-3100], [3101-3150], [3151-3200], [3201-3250], [3251-3300], [3301-3350], [3351-3400],
olka, 10 lat
|
 |
450 |  |
|
05.11.2005
|
czy bede miała chłopaka za 2 dni
* * * * *
:)
|
Ania, 16 lat
|
 |
449 |  |
|
05.11.2005
|
Nie wiem co mam zrobic, bo zakochalam sie w osobie, w ktorej
nie powinnam. A teraz mi sie wydaje ze tak do konca nie wiem
czy go kocham, bo moze to jednak zauroczenie lub przyjazn.
Odpiszcie
Pomozcie mi w moim problemie
Szczęść Boże
Ania
* * * * *
No bardzo chętnie, ale Ty nie piszesz co to za problem. Dlaczego nie powinnaś? To duchowny, żonaty, ktoś, kto ma dziewczynę?
Co do tego czy to miłość - zobacz odp. nr 19, a jeśli chcesz się odkochać skorzystaj z rad w odp. nr 80.
|
Agata, 16 lat
|
 |
448 |  |
|
05.11.2005
|
A jeśli mnie to nie rozprasza?? Jeśli czuje, że zaczyna mi się
coraz bardziej podobać?Co wtedy?( do odp.364)
* * * * *
To wtedy Ty zacznij chodzić do innego kościoła albo na inną Mszę św., tak aby go nie spotykać. W każdym razie nie reaguj na jego "przyglądanie się" i sama mu się nie przypatruj. Chyba nie chcesz być przyczyną rezygnacji przez niego z powołania? To Jezus go wybrał i Tobie nie wolno w tym przeszkadzać. Jeśli sam zrezygnuje to przynajmniej nie będziesz temu winna, nie będziesz go mieć na sumieniu. Pamiętaj, że tak jak nie wolno komuś odbijać chłopka tak samo nie wolno prowokować chłopaka, który wybrał życie zakonne czy poszedł do seminarium
|
szymon, 15 lat
|
 |
447 |  |
|
05.11.2005
|
kocham pewną dziewczyne i pocieszam ją że odszedł od niej były
chłopak ale nie potrafie jej powiedzieć o tym ża ja ją też kocham
* * * * *
No i dobrze, że masz taką blokadę. Przecież dziewczyna jest teraz psychicznie obolała i pewnie nie gotowa na kolejny związek. Tym wyznaniem tylko byś sobie zaszkodził, bo ona potrzebuje teraz przyjaciela a nie chłopaka. Natomiast jeśli ta rana już przyschnie i zobaczysz, że ona czuje do Ciebie sympatię to skorzystaj z rad co zrobić zanim powie się słowo "kocham": 18, 61, 74, 217.
|
wojtek, 16 lat
|
 |
446 |  |
|
05.11.2005
|
jak można poderwać dziewczynę? czy to jest dobre? proszę o
pomoc .
* * * * *
A co Ty rozumiesz pod określeniem "poderwać"? Może lepiej ją poznać niż poderwać, nie uważasz? Co do możliwości poznania zerknij do odp. nr: 3, 30, 37, 134, 411.
|
Beata, 16 lat
|
 |
445 |  |
|
05.11.2005
|
Dzień dobry! Kolezanka powiedziała mi, ze Pani bardzo mądrze
odpowiada na nasze hmmm...problemymiłosne...Własciwie to
podziwiam Pania, ze chce sie Pani czytac te wszytskie wywody!
Poznałam Maćka 2 lata temu, na wakacjach. Po miesiacu
zaczelismy \"ze sobą chodzic\". Kłopot w tym, ze on mieszka 150
km ode mnie, przyjezdzam tam do babci na wszytkie
swieta,dlugie weekendy itd. ale to i tak wychodzi nie za
czesto...Od tego czasu juz raz z nim zerwałam bo mielismy razem
spedzic sywestra a on siedział u sąsiadów babci i wogóle sie do
mnie nie odzywał. Po tygodniu pogodzilismy się. Potem nasz
kontakt jakos sie urwał i on wrócił do swojej byłej dziewczyny.
W poprzednie wakacje widziałam ich razem na wiejskiej zabawie,
on mnie tez widział i jeszcze tego samego dnia zaczal mi pisac
sms-y tylu, ze wie ze ja go jeszcze kocham, ze jestem z dnia na
dzien piekniejsza, wierszyki itd.
Potem rozstał sie z tą dziecwzyna i od marca wrócilismy do siebie.
Mimo, ze spotylkalismy sie rzadko i czesto miałam watpliwosci czy
to ma sens, to gdy juz sie spotykalismy było cuuudownie, znowu
widziałam sens, czułam ze chyba go kocham, przezyłam z nim
moje pierwsze w zyciu pocałunki.
Ostatnio widziałam sie z nim we Wszytskich Świętych. Siedziałąm
u niego w samochodzie i bawiłam sie jego komóką. Na początku
nie chciałam, ale to było silniejsze ode mnie - weszłam w jego
skrzynke odbiorczą. Zobaczyłam ,ze wszytskie odebrane sms-y
są od jego byłej dziewczyny.
Chciałam sie powstrzymac ale nie
mogłam...Przeczytałam.Wszytskie sms-y były miłosnymi
wierszykami...
Gdy nastepnego dnia wracałam pociągiem do domu nie mogłam
sie powtrzymac i pamietajac nr jego byłej dziecwzyny zapytałam
czy jest jego dziewczyna...Odpisała, ze nie i ze zyczy mi
powodzenia i ze mam nie pozwolic mu odejsc tak jak ona bo to
super chłopak. Ale wywiązała sie dłuzsza wymiana sms-ów i
okazało sie, z cały czas jej pisał, ze nie ma dziewczyny i ze nie
moze o niej zapomniec. Ja napisałam jej, co pisał do mnie gdy był
z nią.
Mój chłopak dostał od niej niemiłego sms-a i napisał baaaardzo
niemiłego sms-a do mnie. Obie obraziłysmy sie na niego i nie
chciałysmy go znać.
Lecz on pojechał do niej i przekonał ją, ze ja to wszytsko
zmysliłam. Teraz pisze do mnie: pyta sie czy go kocham a jesli
tak to oc o chodzi...Chce sie ze mna spotkac gdy bede u babci
11,12,13 listopada...
Wyrządził mi wielką krzywdę, zwłaszcza tym chamskim sms-em i
tym, ze powiedział byłej dziewczynie, ze wydawało mi sie, ze
jestemy razem. Boje sie, zarazem nie chce i chce sie z nim
spotkac.
Nie moge byc pewna, co jest prawda, kto mówi prawde a kto
nie...On naprawde jest super chłopakiem...Byc moze traktował
mnie jako pocieszenie po rozsatiu z tamtą i cał yczas starał sie do
niej wrócic a moze troche jest prawda, troche nieporozumieniem i
on...
Nie chce go kochac, ale nie moge sie po tym pozbierac, płacze
kiedy mysle, ze juz nigdy sie do niego nie przytule...
Co mam zrobic? Jak Pani mysle? Mam nadzieje ze Pani nie
zanudziąłm - w koncu to kolejna prawie identyczna jak inne
historia młodzieńczej miłosci...Licze na Pani autorytet :-)
* * * * *
Cóż Ci poradzić? Sytuacja jest trudna, tym bardziej, że nie masz z nim ciągłego kontaktu.
Moim zdaniem, chłopak nie wie czego chce i postępuje nieuczciwie. Gra na dwa fronty. Widocznie nie jest dla niego możliwy związek pomimo dzielącej Was odległości, skoro stale musi się pocieszać kimś drugim. To nie jest prawdziwa miłość. Piszesz, że jest super chłopakiem - tak, w kontaktach z Tobą pewnie taki jest, w kontaktach z tamtą dziewczyną pewnie też. Ale jaki jest gdy go nie widzisz - nie wiesz. Ja go nie oceniam, a Twojego listu wyciągnęłam ten właśnie wniosek: on nie umie dochować wierności "na odległość", potrzebuje kogoś stale.
Od Ciebie zależy jak się zachowasz, czy chcesz być oszukiwana i nie wiedzieć na czym stoisz.
Nie wiesz czy to się nie powtórzy. Może warto poczekać na miłość prawdziwą? Na kogoś kto będzie uczciwy?
Współczuję Ci szczerze. Nie wiem na co się zdecydujesz, ale życzę Ci wyborów słusznych. No i polecam tę
modlitwę: [zobacz]
|
Dominika, - lat
|
 |
444 |  |
|
05.11.2005
|
Witam, to ponownie ja- Dominika z pytania nr 168. Piszę do Was,
po paru miesiącach, bo znów mam problem. Jak łatwo się
domyślić, chłopak o którym pisałam wcześniej, nadal mi się
podoba. Ale nie widziałam Go od czasu wakacji... Podobno
przeprowadził się z rodzicami do miasta oddalonego 15 km od
naszego. Ostatnio dowiedziałam się od Jego siostry, że możliwe iż
Michał przyjedzie do naszej szkoły, bo akurat odbywały się
zajęcia prowadzone raz na pół roku, o tematyce jaką Michał
bardzo lubi :) Ja z resztą też. Zawsze był obecny na tych
lekcjach \'\'dodatkowych\'\'. Pani pozwoliła starszym uczniom z
innych szkół przychodzić na to. Nie pragnęłam tego spotkania!
Chciałam nawet wypisać się z listy obecności, aby tylko Go nie
widzieć. Wzięłam sobie do serca to, co Pani mi powiedziała. Może
rzeczywiście Pan Bóg, ma dla mnie inny plan w którym nie ma
miejsca dla Michała. Wiem, że nie pasujemy do siebie, jednak
przez tyle miesięcy nie mogę o Nim zapomnieć. A jak już pisałam,
to wyjątkowa osoba. W każdym razie, za namowami koleżanek
postanowiłam pójść. Jednak przy wieczornej modlitwie
powiedziałam Panu Bogu, że jeśli On chce żebym spotkała
Michała, to tak się stanie. Nastepnego dnia wstałam bardzo
niespokojna i poddenerwowana. Czy on tam będzie? Czy
przyjedzie? Gdy nadeszła TA godzina, chwiejącym krokiem
podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Weszłam do klasy. Od razu
podbiegła do mnie Jego młodsza siostra, z którą mam dobry
kontakt. Jednak ona nie wie, co czuję do Jej brata. I nie chcę
żeby wiedziała... Najgorsze było przede mną. Usłyszałam:\'\'Michał
nie przyjdzie, dziś jest pierwszy piątek miesiąca i będzie szedł do
spowiedzi\'\' Zamarłam. Po chwili dodała:\'\'Hehe... Ale wiecie jaki
jest mój braciszek, świętoszek... Nie był już chyba z rok u
spowiedzi, a niedługo ma bierzmowanie\'\' Zaczęła się z niego
nabijać, że w ogóle niewiadomo czy On dojdzie do tego kościoła.
Ale nie do jest ważne. Myślę, że to był znak. Czy mam rację?...
* * * * *
Dominiko, nie wiem. Tak jak mówiłam, nie można przeceniać tzw. splotu okoliczności.
Powiem Ci tylko, że gdyby Bóg chciał, żebyście się wtedy spotkali to on by tam był - do spowiedzi poszedłby dzień wcześniej czy później. Nawiasem mówiąc to bardzo dobrze, że poszedł do spowiedzi, przynajmniej wiesz jakie chłopak ma poglądy.
Nie mogę jednak jednoznacznie stwierdzić czy ten chłopak jest dla Ciebie czy nie - to wie tylko Bóg. Wyobrażam sobie co czujesz i jak Ci ciężko z tą niepewnością. Może właśnie tą cierpliwość, to oczekiwanie ofiaruj w intencji swojej przyszłej miłości - z kimkolwiek byś nie była.
Bóg widzi co czujesz i wie co jest dla Ciebie dobre. Uwierz, że On na pewno tak pokieruje wydarzeniami, że będziesz szczęśliwa. Może faktycznie nie z tym chłopakiem.
Módl się o swoją miłość: [zobacz]
|
krasnoludek, 20 lat
|
 |
443 |  |
|
04.11.2005
|
dlaczego jestem samotna nikt mnie nie kocha, nie chce ze mna
byc, dlaczego jest tyle dlaczego, dlaczego nikt mnie nie
akceptuje, nie zaprasza a gdy ja zapraszam ignoruje, DLACZEGO
JA NIE MOGE NIKOGO KOCHAC, dlaczego musze byc smutna bo
samotnosc mnie bardzo smuci, gdzie jest Pan Bog milosc, ktora
chce zebysmy byli szczesliwi a mnie sprawia tyle bolu ja juz nie
potrafie sie cieszyc usmiechac, smiac, dlaczego ciagle chce mi sie
plakac i niestety czest placze, DLACZEGO??????? czy ktos
odpowie mi na te pytania ZROZPACZONA-SAMOTNA
* * * * *
Moja Droga, samotność to bardzo trudny problem, pisałam na ten temat w odp. nr 56 i 346 - zajrzyj tam.
|
Marta, 11 lat
|
 |
442 |  |
|
Marta, 11 lat
|
Cyz moja milosc to Adam Zareba?
* * * * *
No bardzo mi przykro, że nie mogę Ci pomóc, ale ja nie jestem wróżką :) Nie znam Adama Zaręby.
|
Kinga, 17 lat
|
 |
441 |  |
|
04.11.2005
|
No cóż.... może moja sytuacja wyda wam się głupia a problem
błachy, bo ja chłopca w którym jestem zakochana nie znam
osobiście...Nie wiem co się ze mną stało że tak mnie wzięło. Nie
widziałąm Go już jakieś 5 miesięcy a i tak dalej cos czuje do
Niego. Jestem swiadoma tego, iz to nie jest miłośc, ponieważ
wiem, że kocha sie osobę nie za ładne oczy ale za to jaka jest. A
problem w tym, ze ja nie wiem jaki on jest...Klikałam kiedys na
gg z jego dawnym kumplem, który powiedział mi , że Jakub jest
fajnym chłopakiem, spokojnym, ale lubiącym się też czasem
zabawić:P. To sprawiło, że jeszcze bardziej wzrosło to
moje \"niby \" uczucie do Niego. Wiem, że sytuacja, którą opisuję
jest beznadziejna i nawet wy nic nie poradzicie. Ale...hmm. ufam
Jezusowi. Jeśli ON zechce to prędzej czy później połączą sie drogi
moje i Jakuba, a jeśli nie to bedzie oznaczało tylko jedno- że Bóg
szykujemi cos znacznie lepszego:D:D:D ( chociaż nie wyobrazam
sobie na razie chłopaka wspanialszego od Kuby)
Pozdrawiam
Kinga
* * * * *
Droga Kingo, sytuacja nie jest głupia, jest typowa dla Twojego wieku. Ty po prostu pokochałaś swoje wyobrażenia o tym chłopaku. Tak się zdarza. Zapytam Cię czemu nie możesz poznać osobiście tego chłopaka, choćby przez tego Twojego kumpla. Może zorganizowałby jakąś imprezę (urodziny?), ewentualnie po prostu spotkanie towarzyskie albo wycieczka krajoznawcza np. po ciekawych zakątkach Waszego miasta (to szczególnie polecam, od razu okazałoby się jakie są jego zainteresowania), na którą zaprosiłby Was oboje (oczywiście innych znajomych też) i poznał ze sobą. Wtedy okazałoby się czy Jakub to chłopak z Twoich snów :) Poleć tę sytuację Jezusowi w modlitwie: [zobacz]
|
papaja, 11 lat
|
 |
440 |  |
|
04.11.2005
|
To znowu ja.ja juz mówiłam ze zakochałam się w chłopaku .
on o tym wie.ma na imię Jacek.otuz poszłam do jacka i
powiedziałam mu że go kocham i potem moja kolezanka napisala mu
kartke ze go kocham to bylo wszystko w szkole na przerwie
przyszedł do mnie i na moich oczach potrgał ten list i
powiedział ze ma nową dziewczynę wiedząc o tym iż jestem w nim
zakochana na następnej przerwie taki łukasz powiedział mi ze
jacek mówi ze ja jestem poje*aną dziwką .przjełam sie tym.
w kilka dni po tym nie rozmawiałam z nim w środę lukasz
powiedział mi że jego dziewczyna z nim zerwała prze ze mnie a ja
z nim nie mowilam nie przekazywalam mu nic 0.
i dzisiaj moja przyjaciółka poszła se z nimi pogadac bo jeszcze
byl jeden ktory to samo zrobil mojej przyjaciolce elizie ewa z
nimi porozmawiała i pozniej po tej rozmowiem powiedziała nam ze
oni powiedzieli ze mozemy byc ich \"przyjaciółkami\".
na przrwie stalysmy ok 5 m od nich a gdy tylko odwrocilam glowe
w ich stronępatrzyli na nas jak by byli w nas zakochani i
jakbysmy o tym nie wiedziały.
i moja kolezanka przj.ewa prosiła zebym pani przedstawiła jej
problem
jest pewien problem jej podaba sie bardzo jeden chlopczyk z
naszej szkoły jest rok starszy ale ona mu sie nie podoba mimo to
patrzy na nia jakby ja kochal ponad wszystkoona nie wie jak ma
zareagowacco ja eliza i ewa mamy robic dziękuję za odpowiedz i
jesli mogę prosic o szybką odpowiedz na moje gg6566949 lub
pocztę za odp z góry erdecznie
dzieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeekuję?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
To znowu ja dziękuję za odpowiedz (401) tamten chłopak to już
przeszłość gdyż bardzo bolęśnie mnie obraził.
Mam chłopaka kocham go ale nie wiem czy on też ponieważ cały
czas na mnie patzry w szkole prosi mnie abym siedziała mu na
kolanach itd.
Kilka dni temu była dyskoteka tańczyłam z nim na wolnej piosence
podczas tańca miałam obwiązane ręce na jego szyi a on trzymał
mnie za bluzkę później zaczelam go obserwowac jak tanczyl z
innymi dziewczynami to on je przytulał do siebie .
a tak wogole to jak mnie poprosił do tańca tzn on mnie nie
poprosił zmusił mnie do tego tańca poprostu podszedł do mnie i
szarpnął mnie za reke .
Pod koniec dyskoteki siedziałam taka przymulona on się mnie
spytał co się stało powiedziałam że nic a on pokręcił głową nie
mogłam nic z siebie wydusić łzy podeszły mi do oczu i myślałam
że uderzę osobę która jest dla mnie wszystkim proszę o szybszą
odpowiedź bo to dla mnie ważne nie wiem co mam robić dziekuę za
odpowiedź
* * * * *
Moja Droga!
Tym drugim listem chyba sama sobie odpowiedziałaś na swoje wątpliwości.
W odstępie 3 tygodni piszesz o tym, że masz już nowego chłopaka. A zatem tamtego pewnie nie kochałaś skoro tak łatwo zaangażowałaś się w nowy związek.
Ponadto popełniłaś błąd mówiąc chłopakowi, że go kochasz - nie wolno mówić takich rzeczy na początku znajomości. Poczytaj o tym w odp. nr 18, 61, 74, 217 a zrozumiesz dlaczego ten chłopak zareagował w taki sposób - oczywiście to go wcale nie usprawiedliwia ani dobrze o nim nie świadczy, zwłaszcza, że użył takich słów jakich użył.
A tak poza wszystkim: czy warto tak rozmieniać swoją miłość na drobne? Czy Ty koniecznie musisz mieć chłopaka? A może warto poczekać na miłość prawdziwą? 11 lat to bardzo piękny wiek aby nauczyć się przyjaźni. I tego Ci życzę. A poza tym polecam tą modlitwę: [zobacz]
|
Sara, 16 lat
|
 |
439 |  |
|
04.11.2005
|
Mam dobrego kumpla. Znamy się od 7 lat. Zawsze tak fajnie się
dogadywaliśmy a teraz nagle wszystko się zepsuło... On nie
rozmawia ze mną już tak często jak kiedyś, bardzo mi tego
brakuje. Zauważyłam tylko że często przygląda mi się na
przerwach i lekcjach nic nie mówiąc...O co mu chodzi? Dlaczego
nie może być tak jak dawniej?
* * * * *
Powody są dwa: albo poznał inną dziewczynę, albo zakochał się w Tobie na poważnie i uświadomił to sobie, a teraz nie jest pewien czy Ty to uczucie odwzajemnisz. Spróbuj pobyć z nim sam na sam i zobacz jak się wtedy zachowuje. Możesz też podpytać swoje koleżanki czy czegoś nie zauważyły, czy on kogoś nie ma. A jeśli nie - no to powodzenia :)
|
Łukasz, 18 lat
|
 |
438 |  |
|
04.11.2005
|
Witam.
Mam problem jaki chyba nikt inny niema. Pół roku temu spotkałem
się z dziewczyną, której od co najmniej 2 lat się podobam.
Wcześniej ją znałem tylko z widzenia. Od pierwszego spotkania
zaczęło mi na niej zależeć, ale nie chciałem jej tego mówić bo
pare dni później zaczęła chodzić z kolegą. Trochę mnie to
bolało i myślałem, że mi to przejdzie gdyby nie to że co kilka
dni spotykaliśmy się. Minęło pół roku a my nadal się spotykamy.
Agnieszka, bo tak ma na imię wie o tym że się zakochałem i mówi
mi że też coś do mnie czuje i bardzo jej zależy na mnie,
ostatnio mi powiedziała że chyba mnie kocha. Rozmawiamy o
wszystkim i dobrze się rozumiemy ale ona ma chłopaka. Było już
tak że powiedziałem dość już się nie spotkamy tak będzie lepiej
w końcu jesteś z ... Ale po kilku dniach Aga mi napisała smsa że
chce się spotkać bo niema z kim pogadać i znów się zaczęło.
Później ona powiedziała dość. Szliśmy na pielgrzymkę do
Częstochowy. Szła przede mną ze swoim chłopakiem i okropnie się
czułem ból, tęsknota i łzy w oczach że to on z nią idzie a nie
ja, szedłem i prosiłem Boga żeby to się skończyło i przestało mi
na niej zależeć, ale na próżno bo po pielgrzymce znów się
zaczęło. Ciągnie się to już pół roku i pół roku jestem zakochany
w osobie, która mnie rozumie i która ma chłopaka. Mówi mi że go
nie kocha ale jest z nim bo on jej mówi o problemach jakie ma w
domu i jest jej go żal i dlatego nie potrafi z nim zerwać,
mówi mi że z nim nie umie tak pogadać jak zemną i że gdy jest z
nim to myśli o mnie. Co mam robić?? Jestem tak blisko a tak
daleko :( Czy zauroczenie może tak długo trwać?? Jak to będzie
gdy naprawdę skończymy się spotykać a przypadkiem obok siebie
będziemy przechodzić?? I czy będziemy umieli nie myśleć o co kto
robi?? Czy w ogóle ma to jakiś sens???
* * * * *
No, skandal po prostu. Współczuję Ci szczerze i wiem, że tylko dlatego, że zależy Ci na tej dziewczynie utrzymujesz z nią kontakt. Ale tak dalej być nie może. To do niej ruch należy: albo Ty albo on. I to powinieneś jej w końcu powiedzieć, bo jak tego nie zrobisz, jak nie zaryzykujesz to ona - bezpieczna bo Tobie na niej zależy - będzie sobie nadal z nim chodzić, a Ty będziesz nadal cierpiał. Pogadaj z nią szczerze i postaw ultimatum. Chyba nie chcesz być ciągle numerem dwa???
A ona gra bardzo nieuczciwie bo oszukuje swojego chłopka i pozwala na Twoje cierpienie.
Weź sprawy w swoje męskie ręce i walcz o swoje szczęście. Zaryzykuj. Nic nie tracisz, a możesz wygrać wiele. A nawet jak przegrasz to i tak wygrałeś: wolność. Bo jeśli ona nie będzie chciała z Tobą być to może Twoja prawdziwa miłość czeka gdzieś indziej? Powodzenia!
|
Ida, 13 lat
|
 |
437 |  |
|
04.11.2005
|
Mam taki problem.Chciałam byc z moim zwiazku bardzo szczera ,
ale gdy wyznałam swojemu chłopakowi że zauroczyłam się w
takim Damianie. Po miesiacu powiedziałam mu ze to było tylko
przelotne uczucie . Kolejny mieisac później on mi muwi ze sie
dowiedział ze chodze z adim i ze nadal kocham Damiana. Ale to
była nie prawda !! I od tej pory mój chłopak mi nie wierzy ze ja
go bardzo kocham. Chodzimy razem do szkoły i na przerwach
czesto sie widujemy a on po prostu mnie omija i wogóle sie do
mnie nie odzywa. Sądzę że albo ma inna albo mnie już nie kocha
a to by było dla mnie okropnym faktem niedozniesienia . Bardzo
was prosze pomuzcie mi. Ten chłopak to jedyna osoba która jest
dla mnie bardzo ważna!!
* * * * *
Moja Droga! Wyobraź sobie sytuację odwrotną: Twój chłopak nagle mówi Ci, że się zauroczył jakąś miłą Twoją koleżanką? Szok? Niedowierzanie? Ból? Brak zaufania? No jasne! To wszystko przeżył Twój chłopak. Teraz Ci nie ufa bo się boi, że znowu cos podobnego może się stać. W związku trzeba być szczerym. Tak. Ale nie wszystko wolno drugiej osobie mówić. Opowiadanie o swoich byłych czy przelotnych uczuciach do kogoś innego to właśnie rzeczy, których mówić nie wolno. A co zrobić jeśli naprawdę coś takiego do innej osoby poczujemy? Poczekać aż nam przejdzie. Nie można kogoś ranić swoją niepewnością. O granicach szczerości w związku poczytaj też w odp. nr 91.
|
martynka, 14 lat
|
 |
436 |  |
|
04.11.2005
|
dlaczego ja kocham bez wzajemnosci?
* * * * *
Bo może nie nadszedł jeszcze czas Twojej prawdziwej miłości? Miłość jest cierpliwa. Polecam tą modlitwę: [zobacz]
|
Kinga..., 15 lat
|
 |
435 |  |
|
04.11.2005
|
Witam serdecznie... Proszę o radę - choćby najmniejszą... Moja
sytuacja jest, bądź co bądź, dość nietypowa... Przyjaźnię się z
pewnym chłopakiem (bo nie będę ukrywać, że nie jest to jeszcze
mężczyzna - w końcu 15 lat to nie tak dużo...) od pewnego już
czasu - jesteśmy już, zdaję się, nierozłączni. Kochamy się
naprawdę - jako przyjaciele? Tak, raczej tak. Może się wydawać
że 15 lat - co to jest, jeszcze przyjdzie czas... Ale nie jesteśmy
parą, w oficjalnym tego słowa znaczeniu... Choć co dzień się
spotykamy a środowisko również myśli i mówi swoje... Lecz od
pewnego czasu pojawiła się jeszcze ONA - imienia nie będę
podawać. Druga siostra (bo niby jako rodzeństwo byliśmy).
Druga. I teraz ONA też spędza z Nim sporo czasu. Bardzo sporo.
Czy moje odczucia to zazdrość? Nawet jeśli tak, to... Czy to złe?
Jeszcze niedawno ONA miała swojego oficjalnego chłopaka (co
mnie zdziwiło, bo JĄ trzeba znać...) Teraz jak jest - nie wiem. I
jej się nie zapytam. Ale kiedy... No, dość trudno pogodzić się z
tym że chłopak, który zawsze o Tobie pamięta, pomaga, nawet
całuje... że teraz ma również drugą przyjaciółkę (?). Bo tak jest.
Żeby trochę rozjaśnić sytuację - ONA była kiedyś moją
przyjaciółką (?!), choć zbyt blisko nie byłyśmy nigdy - ale przez 5
lat jedna ławka, jedna drużyna, ta sama szkoła i jakoś tak... pół
roku temu po prostu przez jeden jej gest odrzucenia
zrozumiałam, że ONA mnie nie potrzebuje... znalazła inne, własne
i nowe środowisko... Ja również. I teraz, choć nadal w jednej
klasie, już prawie nie rozmawiamy. No i co Wy na to? Bo... choć
nadal powtarza, że jestem tylko jego (?), to... spacery i takie
tam...z nią... Nic nie ukrywa. Dopóki jesteśmy przyjaciółmi to
niby nic (?)... Ale... taka sytuacja jest dla mnie już nie do
zniesiena. Nie wiem czy opisałam jasno, o co mi chodzi... Proszę,
pomóżcie... Jeśli nie wyjaśniłam jakiejś kwestii wystarczająco, to
piszcie - zrobię co w mojej mocy... :\'(
* * * * *
Rozumiem Cię, rozumiem co czujesz. Wydaje mi się, że Twoje uczucie to nie tylko przyjaźń, to coś więcej. Ten chłopak zaś deklaruje się jako przyjaciel. W zasadzie jesteś w kropce bo ani jej ani jego nie wypada zapytać jak jest naprawdę. W zasadzie zostaje Ci tylko wiara w szczerość jego słów. Co możesz zrobić? Przebywaj z nim nadal, po jakimś czasie na pewno zauważysz jaki jest jego stosunek do Ciebie, do niej. Polecam też tą modlitwę: [zobacz] Ufam, ze niedługo wszystko się wyjaśni.
|
anonim, ?? lat
|
 |
434 |  |
|
04.11.2005
|
Mam powazny problem i prosze o rade.
Jestesmy malzenstwem od paru lat, mamy cudowne dziecko i
wszystko nam sie swietnie uklada. Problemem chyba jestem ja
sam... Na poczatku naszej znajomosci, po szczerej rozmowie
dowiedzialem sie, ze moja partnerka miala juz kontakty
seksualne z kims innym. Zostawila decyzje dla mnie czy chce
kontynuowac znajomosc. Ja nie chcac tracic tak dobrej przyjazni i
moze dla dowartosciowania jej (bo zalowala tamtego)
postanowilem utrzymac z nia kontakt. Byla i jest naprawde
wartosciowa osoba. Nasza przyjazn zamienila sie z czasem w
milosc, zaczelismy byc ze soba. Po jakims czasie zaczelo do mnie
wracac to, ze on juz z kims byla wczesniej i wtedy pojawily sie
pierwsze problemy. Stalem sie chorobliwie zazdrosny, co jakis
czas wracaly mysli z tym zwiazane - zastanawianie sie godzinami,
obmyslanie wszystkiego.
Musze zaznaczyc, ze ja zawsze wierzylem ze moja zona bedzie
dziewica, sam nigdy przed nia tego nie zrobilem - owszem mialem
rozne milosci i doswiadczenia ale nie az takie.
Ktoregos razu zapytalem ja o szczegoly - poprostu juz nie
moglem wytrzymac, to mnie dreczylo. Powiedziala mi ze byla
bardzo zakochana, uwierzyla mu, popelnila blad i bardzo tego
zaluje i ze to byl jeden lub dwa nieudane, bolesne razy.
Uwierzylem jej. Oczywiscie problem co jakis czas sie pojawial -
mysli wracaly, ale jakos moglem z tym zyc. Po paru latach
pobralismy sie. Bylo nam ze soba naprawde dobrze - podobne
zainteresowania, realizujemy te same marzenia. Zdazaly sie
klotnie, kryzysy - wiadomo, jednak teraz wiem ze ich powodem
podswiadomie bylo wlasnie to. Ostatnio w czasie rozmowy o
czasach szkolnych po raz kolejny do tego wrocilem. Tym razem
poznalem jednak szczegoly. Okazalo sie ze to nie byl raz tylko
kilka w odstepach czasu, ze oni normalnie wspolzyli ze soba.
Ponoc ona nie miala z tego zadnej przyjemnosci (w co watpie),
nie przezywala nic szczegolnego tak jak ze mna - mowila.
I co ja mam teraz zrobic? czuje sie oszukany zdradzony, swiat
zawalil mi sie na glowe, nie jestem w stanie pracowac normalnie.
Ciagle o tym mysle. Jestam zalamany, wsciekly. Zaluje, ze ja
dochowywalem czystosci a tu spotyka mnie cos takiego. Czy ona
mnie oszukala? Skoro pozniej przyznala co innego to
rzeczywistosc moze byc jeszcze gorsza... Moje najwieksze
marzenie i pragnienie zycia umarlo. Mam rozne mysli teraz, nie
wiem co robic, odechciewa mi sie wszystkiego i wszystko traci
sens jak tylko o tym pomysle - a mysle nonstop. Myslalem juz o
zdradzie i innych glupotach... Szukam zrozumienia. Prosze o rade.
* * * * *
Mój Drogi nie przyznajesz się ani do imienia ani do wieku - dlaczego?
Aż chce się zapytać ile Ty naprawdę masz lat? Piszesz, że macie cudowne dziecko i wszystko się świetnie układa. Chyba nie wszystko skoro napisałeś tu z problemem.
Fakty są takie:
Masz żonę, wiedziałeś, że nie jest dziewicą żeniąc się z nią, teraz macie dziecko, a Ty nagle zaczynasz wyciągać jakieś rzeczy z jej przeszłości i zadręczać się nimi. Zamiast cieszyć się, że jest Wam dobrze, cieszyć się potomkiem Ty grzebiesz w przeszłości, która na nic teraz nie ma już wpływu. Na nic, rozumiesz? Zmienisz coś tym myśleniem? Osiągniesz coś? Coś naprawisz? Nic. A zepsuć możesz wiele. Czujesz żal do swojej żony a to się odbija na Waszych stosunkach.
Ok., fakt, marzyłeś o dziewicy. A ona nią nie była. Nie oszukała Cię - powiedziała prawdę. Kilka lat później dowiedziałeś się, że nie był to jeden stosunek czy dwa tylko kilka. I co? Coś to zmienia? Czy to różnica czy jeden czy dziesięć? Nie. Ona nie dochowała czystości. To prawda. Ale żałowała za to i powiedziała Ci o tym. Żałowała tego przed Bogiem, który jej wybaczył. Czy uważasz się za większego od Boga, że masz jej to za złe? Czy masz prawo Ty jej wymierzać za to sprawiedliwość? Nie masz takiego prawa. Ty - kochający mąż chcesz być dla swojej ukochanej surowszym sędzią niż sam Bóg, który ma prawo osądzać ludzkie czyny a który jej powiedział: " Idź i nie grzesz więcej". I ona poszła i więcej nie grzeszyła.
A Ty nie tylko nadal ją za to potępiasz, a nawet nie wierzysz, że z Tobą jest jej lepiej niż z tamtym. Jakim prawem??
Jestem kobietą i uwierz mi: pierwsze razy NIE SĄ przyjemne. Dlatego ona mówi prawdę.
Zastanowiłeś się kto tu bardziej cierpi? Ty czy ona? Ja nie chciałabym mieć takiego męża, który gnębiłby mnie i powodował wyrzuty sumienia za coś, co już dawno odpokutowałam. Zastanów się kto cierpi: czy przypadkiem nie Twoja żona?
Ty dochowałeś czystości. Chwała Ci za to. Naprawdę, chylę przed Tobą czoło, bo mało takich mężczyzn. Czy żałujesz tego? Żałujesz w kontekście tego, że ona nie dochowała? Żałujesz, że nie zgrzeszyłeś? To absurd. Lepiej byś się czuł gdybyś Ty też kogoś wcześniej miała? Byłby jeden do jednego?
Mówię Ci człowieku: nawet nie masz pojęcia, ale mówię Ci: ona poniosła już za to karę - i poniesie ją jeszcze wieczności. Jej karą była niemożność ofiarowania Ci dziewictwa w dniu Waszego ślubu. Myślisz, że nie cierpiała z tego powodu? Na pewno ogromnie. To była dla niej wielka kara, tym większa, że Ty ten dar dla niej miałeś. I co, teraz żałujesz, że jej to dałeś? Żałujesz, że dałeś swój dar osobie, którą ukochałeś najbardziej na świecie? Kolejny absurd.
A zatem zastanów się: czy Ty ją naprawdę kochasz? Czy kochasz siebie bardziej niż ją skoro cierpisz, że ona daru nie odwzajemniła? W miłości większym szczęściem jest dawanie niż branie. Czy dla Ciebie również?
Wiesz, czasami piszą do mnie o tym problemie chłopcy przed podjęciem decyzji o małżeństwie. Wtedy im mówię: jeśli kochasz naprawdę - wybacz i zapomnij. Jeśli nie potrafisz - odejdź i nie krzywdź, ona znajdzie kogoś, kto będzie na tyle silny, ze poniesie ten ciężar, bo miłość będzie większa niż on.
Ty już decyzję podjąłeś - ożeniłeś się. Co zatem Ci da rozpamiętywanie?
Poradzę Ci to co tym chłopcom: przebacz i zapomnij.
Twoja żona wiele by dała by cofnąć czas. Ale to nie jest w jej mocy. Ona już nic więcej nie może zrobić w tej sprawie, rozumiesz???
Ok, poczułeś się oszukany, bo nie powiedziała Ci wszystkiego od razu tylko zminimalizowała problem. Może się bała, że ją zostawisz? Nie usprawiedliwiam jej, próbuję zrozumieć. Przyznaję Ci w tym rację - powinna powiedzieć całą prawdę od razu. Więc to też musisz jej przebaczyć. Musisz chłopie, jeśli ją kochasz, jeśli Ci zależy na szczęśliwej rodzinie.
Czy nie widzisz, że szatan Cię podburza? Jego razi Wasze szczęście i podsyła Ci te myśli.
Jesteś facetem, walcz. Nie poddasz się chyba tak łatwo? To Ty jesteś rycerzem swojej żony. Walcz o nią. Nie pozwól jej sobie obrzydzić.
To co Ci jeszcze mogę polecić to rozmowę z mądrym księdzem a wspólnie żoną rekolekcje małżeńskie, weekendowe, gdzie wyjaśnicie sobie wszystko, gdzie nastąpi Wasze wzajemne oczyszczenie. Wejdź na strony: www.spotkaniamalzenskie.pl, www.malzenstwo.pl i poszukaj informacji.
Bądź prawdziwym, dojrzałym mężczyzną. Pomóż swej żonie w dźwiganiu tego krzyża. Nawet nie wiesz jaki spotka Cię za to dar: i w wieczności i tu na ziemi: bezpieczna, kochająca, ufająca żona, zdrowa atmosfera i rosnące w niej Wasze dziecko. Czyż można mieć coś piękniejszego?
Szczęść Wam Boże!
|
Artur, 23 lat
|
 |
433 |  |
|
04.11.2005
|
Tydzień temu rozstalem sie ze swoja dziewczyna!Byla to jej
decyzja!Stwierdzila ze juz mnie nie kocha wiec dlatego nie moze
ze mna byc!A bylismy ze soba 2,5 roku!Nasza znajomosc byla
bardzo prawdziwa!Kochalismy oboje naprawde wielka miloscia!
Mieszkamy w dwoch roznych miastach oddalonych o 350 km!Ale
jesli tylko ktores z nas mialo chwile wolnego to odrazu sie
widzielismy!Jakies 3 tygodnie temu poznala chlopaka w
pracy,zauroczyla sie nim i rozstajac sie ze mna powiedziala mi ze
chcialaby go lepiej poznac!Budowalismy nasza milosc przez ponad
2 lata i dobrze nam szlo!Fakt ze od jakiegos czasu nie bylo w
naszym zwiazku juz takiej magii i iskry jak na poczatku ale chyba
w kazdy zwiazek wkrada sie przyzwyczajenie!?Nie wiem co mam
robic!Ona nie chce zebym o nia walczyl!Ja nie chce sie narzucac
ale nie moge tez bez niej zyc,bez jej glosu,ust,dotyku dloni!
Wiem...jestem tego pewien ze chcialbym z nia spedzic cale moje
zycie!W grudniu zamierzalem sie oswiadczyc!Ona o tym nie wie i
sie nie dowie!Mowi mi ze juz nigdy nie bedziemy razem poniewaz
nie mozna wejsc dwa razy do tej samej rzeki!Kochani co mam
robic!?Czy mam walczyc wbrew Niej o nasz milosc ktora gdzies
sie zapodziala!?Czy odejsc!?Ale wiem ze moje zycie wowczas nie
bedzie mialo sensu bo wszystko co ma lub mialo dla mnie sens
odejdzie razem z Nia!:(
Artek
* * * * *
Drogi Artku!
Współczuję sytuacji w jakiej się znalazłeś i wiem, że żadne słowa Cię teraz nie pocieszą, bo Ty po prostu chcesz z nią być!
Trochę się dziwię jej jak można tak nagle zerwać po 2,5 roku "bo już Cię nie kocha". A kochała? Czy nie kochała? Co zrobił ten chłopak - poznany zaledwie 3 tygodnie temu, że ona zerwała z Tobą? Przecież ona go nawet nie zna? A może ona po prostu cały czas szukała, nawet będąc z Tobą? To byłoby nieuczciwe. Rozumiem Twoje rozgoryczenie, bo ta miłość została nagle przerwana, nie zakończyła się tylko uległa tragicznemu wypadkowi...Masz prawo być wściekły i smutny. Ktoś potraktował Cię nie fair. Jak teraz żyć? Nie wstrzymywać łez, nie zaciskać zębów, masz prawo wykrzyczeć swój ból. Masz nawet prawo zażądać wyjaśnień od tego chłopaka. W końcu zabrał Ci prawie narzeczoną. Czy on zdaje sobie sprawę z Twojego istnienia? A może powinieneś jej powiedzieć o tych oświadczynach? Ona zachowuje się tak jakby Twoje uczucia nie istniały, jakby ten czas między Wami nie był nic wart.
Czy walczyć? Jesteś mężczyzną i zależy Ci na kobiecie, którą ktoś Ci odbiera, a zatem...Ale decyzję podejmujesz Ty sam.
A jeśli mimo wszystko nie zechce?
Pewnie banalne jest to co powiem, ale czas leczy rany.
Jak ból troszkę minie - zajmij się tym co lubisz, co daje Ci satysfakcję, w czym czujesz się dobry i wartościowy. Bywaj w towarzystwie - to da Ci wiele korzyści: nie będziesz sam, poza tym zobaczysz problemy innych, co pozwoli Ci choć trochę zapomnieć o Twoich. Przy okazji innym pomożesz. No i może poznasz kogoś wartościowego? Odwagi i powodzenia!
|
Karol, 14 lat
|
 |
432 |  |
|
04.11.2005
|
Jeżeli teraz w wieku 14 lat czuję powołanie do kapłaństwa, to czy
to jest prawdziwe powołanie??
* * * * *
Odpisałam Ci już wyżej, ale polecam wszystkie odp. na ten temat: 39, 93, 215, 381, 383 a najlepiej porozmawiaj z jakimś księdzem.
|
Karol, 14 lat
|
 |
431 |  |
|
04.11.2005
|
Piszę do was bo mam problem. Poznalem w wakacje na oazie
fajną dziewczyne. Zaprzyjażniłem się z nią. Tylko że ona mieszka
ode mnie 50 km. Planuję iść na księdza i jestem w kropce.
* * * * *
No mój drogi! Odległość to nie problem - polecam odp. nr 97, 112, 120.
Natomiast co do dziewczyny to musisz się zastanowić czego bardziej w życiu pragniesz bo nie można mieć tych dwóch powołań na raz. Co z tego może wyniknąć poczytaj sobie w odp. nr 381.
Swoją drogą zapytam Cię czemu już w tym wieku postanowiłeś "iść na księdza"? Jesteś jeszcze bardzo młody. Nie możesz robić takiego założenia. Ja oczywiście nie oceniam prawdziwości Twojego powołania i jeśli masz zostać księdzem to nim zostaniesz, bo Jezus może wszystko. Poczytaj trochę o tym w odp. nr 93 i 39.
|
Kasia, 19 lat
|
 |
430 |  |
|
04.11.2005
|
Witam serdecznie. Ja nie mam juz sil. Niedawno rozpoczelam
studia w nowym miescie. Mieszkam w akademiku. Moja milosc
zostala w rodzinnym miescie. Nie daje sobie rady. W nowym
miejscu czuje sie bardzo samotna. Tylu ludzi, a tak inne wartosci
od moich. Nie potrafie juz zaufac, a wiedza, choc bardzo sie
staram nie chce wchodzic mi do glowy. Mam dosyc. Do tego z
rodzina nie potrafie sie do konca dogadac. Ostatnim czlowieczym
ratunkiem, wydawal sie byc moj chlopak (ma 24 lata), ale
wczoraj bardzo mnie zranil...Doskonale wiedzial, ze dzis
wyjezdzam znowu. Spedzalismy sobie milo wieczor, kiedy
zadzwonila jego mama. Od razu, nic mi nie mowiac, nie pytajac o
zdanie zaczelismy sie szykowac do wyjscia. Nie wazna bylam ja,
ale kolacja u mamy, (ktora zreszta dzwonila 2 razy). A ja akurat
mialam bardzo kiepski humor...Potrzebowalam go bardziej niz
kiedykolwiek. Nawet pozegnal sie ze mna w biegu, bo biegl na
autobus...Ja nie rozumiem. Tyle razy o tym rozmawialismy, nasze
wartosci, poglady na milosc sa takie glebokie, a tu takie
cos...Jestem osoba bardzo angazujaca sie i oddaje cale swoje
serce ukochanej osobie...czuje, ze przez 2 lata wspolnego bycia
mojemu chlopakowi bardzo na mnie zalezy i okazuje to na wiele
sposobow...Nie rozumiem. Jest mi tak zle, zwlaszcza, ze za chwile
wsiadam w pociag, do miejsca, gdzie nie ma sie do kogo
przytulic, porozmawiac. Nie zobaczymy sie kolejne kilka dni, a on
wybral kolacje u rodzinki, z ktora juz nie mieszka, a przeciez
moze widziec sie, kiedy mnie nie ma, nawet codziennie. Nie mam
juz sil na nauke, nie mam sil na samotnosc, nie mam sil, nawet
na uwierzenie, ze ten ktory ma takie wartosci jak ja, ten ktory
tyle razy powtarza i okazuje, ze mnie kocha, naprawde tak
uwaza...Jestem dziwna.Inna.Nie dam sobie rady...Biegne na
pociag:(:(Najgorsze jest to, ze ja juz tesknie!!
* * * * *
Nie jesteś ani dziwna ani inna. Po prostu kochasz.
Nie rozumiem Twojego chłopaka, nie wiem dlaczego tak się zachował, nic nie pisałaś o jego relacjach w rodzinie. Natomiast nie jest normalne, że chłopak w tym wieku spędzając ostatni wieczór przed wyjazdem z dziewczyną natychmiast biegnie bo mama zadzwoniła. Nawiasem mówiąc nawet mama popełniła tu nietakt dzwoniąc by przyszedł jeśli wiedziała, że Ty wyjeżdżasz. Droga Kasiu nim Ci coś poradzę musisz ujrzeć w prawdzie jego relacje z rodziną: czy on nie jest od nich jeszcze psychicznie uzależniony? Jeśli tak to będzie Ci ciężko. Pisałam o podobnych problemach w odp. nr 114. Przede wszystkim jednak polecam Ci odp. nr 278 - tam jest też opisany problem samotności na studiach w innym mieście i tęsknocie za chłopakiem. A z chłopakiem rozmawiaj. Mów co Ci się nie podoba, co Cię boli, rani w jego zachowaniu, czego nie chcesz i jak się czujesz. Mów to we własnej osobie: "Ja nie lubię" "mnie boli" - tak, by nie oskarżać i nie atakować. Może Twój chłopak nie widzi, że to dla Ciebie problem? Niczego nie wolno przemilczać, bo to rodzi gorycz i frustrację. Wierzę, że sobie z tym poradzisz.
Powodzenia!
|
aga, 15 lat
|
 |
429 |  |
|
03.11.2005
|
Witam! Mam 15 lat. Znam pewnego chlopca z którym zaczelam
się spotykac rok temu. Było milo. Bardzo ciągnęło nas do siebie.
Spotkania, smsy itd. Trwalo to ponad 3 miesiace. Kilka razy nie
spodobalo mi się jego zachowanie i zerwaliśmy kontakty ale ja
caly czas o nim myślałam (nie wiem dlaczego) Jakoś nie umialam
się do tego przyznac nawet przed sama soba. Wydaje mi się ze w
pewien sposób go kocham. A teraz on znowu się odzywa i bardzo
zaluje ze się tak stalo. Mam do niego słabość ale moja druga
słabością jest byt duza wiara w ludzi. I wierze ze się zmienil ale
cos mi mowi ze mogę drugi raz się na nim zawieźć. I to mnie
troszke przeraza. Jak sadzisz co mam robic?
* * * * *
Jeśli jesteś w stanie podjąć ryzyko to możesz dać mu szansę. Rozważ tylko na ile ważne i nieodpowiednie było jego tamto zachowanie, czy on się zmienił, czy Ty mu wybaczyłaś? Być może on faktycznie zrozumiał swój błąd.
|
Dziewczyna, 15 lat
|
 |
428 |  |
|
03.11.2005
|
Mam chłopaka 5 lat starszego.. Jest ok, jeśli nie chce zbyt
intymnych przytuleń to on to rozumie, nawet ostatnio sam chce
trwać w czystości. Ale męczy mnie jedna rzecz.. Wiem że
chłopacy w tym wieku to już potrzebują jakiś doznań erotycznych,
ale niestety on nie wie że masturbacja to grzech.. Coraz bardziej
mnie to martwi, bo on chyba już w nałóg wpadł.. :( Jest wierzący i
wogóle, ale jak ja mam mu to wytłumaczyć ze onanizm to
grzech? Naczyta się różnych kolorowych pisemek i potem twierdzi
że przecież jakoś musi sie wyładować bo nie chce mieć \"mokrych
nocy\".. Wiem że to potem może zaszkodzić w małżeństwie, ale
nie tylko o to chodzi.. On robiąc to przystępuje do Komunii bo nie
chce przyjać do wiadomości że to jest grzech! I to mnie
najbardziej boli.. Wiem że to może nie jest temat na jaki
powinnam tu pisać, ale ma to ze sobą powiązanie, iż obawiam sie
że kiedyś nie wytrzymam patrząc jak on sie niszczy, a kocham
go.. Prosze pomocy, z góry dziękuje.
* * * * *
Mylisz się twierdząc, że "chłopacy w tym wieku to już potrzebują jakiś doznań erotycznych" - gdyby tak było to i państwo i Kościół dopuściłby małżeństwa w tym wieku. A tak nie jest. Inna kwestia to popęd seksualny, który rzeczywiście w tym wieku się pojawia. Ale to nie jest tak, że on wymaga erotycznego rozładowania. To kłamstwo owych "kolorowych pisemek". Owszem chłopak (jaki i dziewczyna) musi tą energię gdzieś spożytkować, ale równie dobrze może to zrobić w sporcie, w pracy fizycznej itp. Radziłabym Ci dać mu do czytania "Miłujcie się", tam jest mnóstwo artykułów i świadectw jak wyjść z tego nałogu.
Co do "mokrych nocy" - akurat tego nie powinien się obawiać ani wstydzić - to normalna reakcja organizmu, na którą nie ma wpływu. Każdy mężczyzna który nie współżyje ma polucje, dotyczy to także księży. Organizm musi pozbyć się nadmiaru nasienia. To oczywiście żadnym grzechem nie jest. Natomiast dobrowolne używanie narządów płciowych poza małżeństwem w celu uzyskania przyjemności seksualnej już tak. Koniecznie powinien porozmawiać z jakimś księdzem. Skoro Twoje słowa do niego nie przemawiają to powinien to usłyszeć od duchownego - bądź co bądź przedstawiciela Kościoła. To JEST grzech i to ciężki. Pokaż mu tez (może być na tej stronie) Ruch Czystych Serc. Warto by było, byście się oboje do niego zapisali.
Masz rację, ze masturbacja może zaszkodzić w małżeństwie. To już osobny temat, nie będę go tu rozwijać. Przede wszystkim szkodzi jednak człowiekowi samemu i jego duchowej relacji. Koniecznie namów go na rozmowę z księdzem. Pokaż mu też dział "Czystość" na tej stronie.
|
Karolina, 17 lat
|
 |
427 |  |
|
03.11.2005
|
witam.moj problem jest dla mnie zaciezki.nie pociagne z nim
dlugo :( pewnien chlopak zabujal sie we mnie tez cos do niego
czuje ale to nie jest to na co czekam... nie wiem co mam zrobic.
juz mialam ochote byc z nim ale jednak nie moge zaduzo mysle o
osobie ktora mi sie spodobala ale jest zajeta :(:( on jest tego
swiadomy piszemy ze soba ale co mi to daje on jest i tak z
inna.juz z nim rozmawialam na ten temat i postanowilismy ze
zostaniemy przyjaciolmi zgodzilam sie... ale nie moge przestac o
nim myslec boje sie ze to mnie zgubi... nie chce sie wiazac z
tamtym chlopakiem bo nie darze go az takim wielkim uczuciem.
prosze pomoz mi troszke... z gory dzieki i czekam na odpowiedz
pozdrawiam
* * * * *
Tak jak zawsze mówię: nic na siłę. Jeśli miałabyś kogoś oszukiwać będąc z nim to lepiej z nim nie być. A co do tego drugiego chłopaka (też się powtórzę): jeśli on ma dziewczynę, jeśli powiedział Ci, że zostaniecie przyjaciółmi to daj mu spokój. Ty też nie chciałabyś, żeby Ci ktoś mieszał w związku. Poza tym ta "umowa o przyjaźni" to według mnie jest trochę na wyrost. Wyobraź sobie taką sytuację: masz chłopaka, zakochała się w nim jakaś dziewczyna. On o tym się dowiedział, chce zostać z Tobą i powiedział tamtej, że nic między nimi nie będzie. I teraz: jak to powiedzieć, żeby tamtej osoby nie zranić? Ano najczęstszy chwyt to właśnie wspomniana "umowa o przyjaźni": nie mogę dać Ci miłości, ale nie obraź się, możesz być moją przyjaciółką. Tylko, ze w 90 % taka przyjaźń nie jest możliwa. No bo czym jest przyjaźń? To żywa relacja miedzy dwoma osobami, pragnąca obecności, wyrażająca się w pragnieniu dobra, wzajemnej pomocy. Chciałabyś, żeby Twój chłopak tak się z jakąś dziewczyną przyjaźnił? Nie chciałabyś. Widzisz, na wszystko trzeba patrzeć też od tej drugiej strony: czy ja chciałabym, żeby mnie to spotkało? Jak reagowałabym? Jeśli rodzi się w Tobie jakiś wewnętrzny bunt to znak, że Ty też nie powinnaś tak postąpić. Co zrobić? Rozumiem, że Ci ciężko. Za swoje uczucia nie jesteś odpowiedzialna i nie możesz się winić dlatego, że się w nim zakochałaś Ale: za czyny, za to co z tymi uczuciami zrobisz to już odpowiedzialna jesteś. A zatem masz wybór: dać się zwieść złożonej z grzeczności obietnicy przyjaźni i denerwować dziewczynę tego chłopaka albo dać mu i sobie wolność i zacząć żyć własnym życiem. Nie mówię, że masz nie czuć bo tego się nie da zrobić. Tylko, żeby zgodzić się na to, że on jest zajęty a Ty czekasz na swoją prawdziwą miłość. A teraz co zrobić, żeby zapomnieć? Pisałam o tym w odp. nr 80 - poczytaj.
|
Zuzanka, 16 lat
|
 |
426 |  |
|
02.11.2005
|
Witam!
Mam 16 lat i jestem dziewczyną bardzo wierzącą . Jednak od
zawsze wiadomo że serce nie sługa i zakochałam sie w chłopaku
który nie dokońca wierzy w Boga . Jest jak wielu ludzi , którzy
nazywaja się katolikami . Mój chłopak rzadko bywa w kościele ,
praktycznie w ogóle do niego nie chodzi Nie uczestniczy też w
katechezie . Jestem silna i moja miłośc do Boga rónież jest silna .
Jeśli zrozumiem że mój związek z nim to grzech ( prosze o rade ,
odpowiedz) tom postaram sie zakończyć ta znajomość . Ale
zastanawiałam sie jeszcze , że może jets tu jakaś moja rola . Ze
to może ja mam pokazać Cghrystusa chłopakowi który mnie
kocha . Który potrafi kochac , więc może pokocha i Jezusa tylko
tak naprawde nikt jeszcze ich sobie nie przedstawił . Proszę o
radę i modlitwę.
* * * * *
A skąd pomysł, że taki związek to grzech? Przecież możliwe są nawet małżeństwa z niewierzącymi. Owszem, nic w życiu nie dzieje się bez sensu, nie wiem jaka jest Twoja rola w życiu tego chłopaka. Być może masz mu ukazać Boga. Tylko nie rób tego słowem a przykładem. Poczytaj o tym w odp. nr 69. Życzę siły i Błogosławieństwa Bożego.
|
kaktusia, 15 lat
|
 |
425 |  |
|
02.11.2005
|
kochałam(i nadal kocham) chlopaka, spotykalismy sie, na jakis
czas tak po prostu zerwal znajomosc, a teraz niby zaluje (niby bo
nie moge byc pewna) czy mam sie spotykac??
* * * * *
No ja nie wiem czy chcesz mu jeszcze raz zaufać jak zerwał bez powodu. Jeśli jesteś w stanie to zrobić to możesz mu dać szansę, ale nie rób tego wbrew sobie.
|
Małgorzata, 23 lat
|
 |
424 |  |
|
02.11.2005
|
Witam! Nie wiem jak zacząć ale moze tak.Jestem mężatka od 3
lat,jakiś rok temu mój mąż miał romans z koleżanka z
pracy.Okłamywał mnie bo mieszkalismy ze soba a on każdego
dnia widywał sie z nia,całował,spotykali sie itd.nie wiem czy sie
kochali ale podejrzewam że tak,chodz on twierdzi że nigdy mnie
niezdradził fizycznie.Ich romans trwał jakies 3 miesiące w tym
czasie ja wyprowadzałam sie chyba ze 3 razy ale zawsze po jego
prośbach wracałam.Za każdym razem prosił żebym
wróciła,obiecywal że wszystko z tamta kobieta skończone ale
nadal otrzymywałam wiadomości ze jednak ktos gdzieś ich razem
widział.Sama wiedziałam o ich spotkaniach,ale nic niestety
nierobiłam.Tak okłamywał mnie 3 miesiące.Tak jak pisałam minął
rok od tego zdarzenia a ja nadal nie mogę sobie z tym
poradzić,cały czas mu to wypominam i juz głupieje,płacze po
nocach.Dodam tylko ze zmienił sie strasznie oczywiscie na dobre i
robi wszystko żebym o tym nie myslała.Mamy 5 miesięczne
dziecko i chyba gdyby nie to że jest ten maluch na swiecie
odeszłabym od niego,ale strasznie go kocham.Prosze powiedz jak
mam sobie z tym poradzić z tymi myślami,złymi wspomnieniami
itd.Mam ich razem przytulonych przed oczami każdego
dnia.Nieraz niepozwalam sie mu dotykać po prostu brzydze się
jego rąk.Jak mam o tym zapomnieć?
* * * * *
Pisałam o zdradzie, to ciężki temat.
Powiem Ci tyle: masz prawo być rozżalona, brzydzić się nim i nie pozwalać mu się dotykać. Masz prawo cierpieć. Do przebaczenia też trzeba dojrzeć i nikt Ci nie każe robić tego od razu. Mówisz, że mąż się zmienił. To bardzo dobrze ale ja zapytam: jak on się zachował po zdradzie? Jak Ci to powiedział? Jak Cię przepraszał? Czy to się rzeczywiście i definitywnie skończyło? Jaki jest jego stosunek do dziecka?
O podobnym problemie pisałam w odp. nr 188 - zajrzyj tam. Tamtej dziewczynie poleciłam rekolekcje dla małżonków. Wam też by bardzo pomogły. Jeśli mąż Cię kocha, chce zacząć na nowo, to niech z Tobą pojedzie. Tam wszystko sobie na nowo określicie.
A swojej psychice daj czas. Nic nie jest na zawołanie. Zostałaś bardzo zraniona. Musisz poukładać sobie wszystko, przebaczyć (a będzie to proces). Pytasz jak zapomnieć? Nie zapomnisz, możesz tylko nie myśleć o złym, natomiast faktów z pamięci nie wymażesz. Tego nie da się zrobić. Możesz jednak próbować zaufać na nowo. Teraz Twój mąż ma tu pole do popisu - to on powinien zabiegać o Twoje zaufanie i miłość. Musi naprawić to co zepsuł. Na pewno może między Wami być dobrze, jeśli będziecie oboje tego chcieli i będziecie się starali. Pozwólcie też, by inni pomogli Wam. Pojedźcie na te rekolekcje (szczególnie te dla małżeństw w kryzysie), pójdźcie do poradni małżeńskiej albo do katolickiego ośrodka psychologicznego. Ten ciężar jest za duży, byś sama go dźwigała. Skorzystaj z pomocy. Znajdziesz ją też tu: www.spch.pl
|
zakłopotana, 15 lat
|
 |
423 |  |
|
02.11.2005
|
Czy warto jest rezygnowac z wielkiego uczucia w imie
koleżeństwa?
* * * * *
Moim zdaniem nie.
A co Cię zmusza do tak rozpaczliwego kroku?
|
Ania, 17 lat
|
 |
422 |  |
|
02.11.2005
|
Kiedys na ognisku poznałam bardzo fajnego chłopaka-Józka.Jest on
z tej samej miejscowości co ja. Drugi raz spotkalismy sie na
urodzinach kolegi i wtedy on wyznał mi ze się mu podobam i
chciałby ze mna chodzić,ja poprosiłam go o czas na zastanowienie
choć w głębi duszy czułam że się zgodzę.Kiedy chciałam mu
powiedziec ze się zgadzam, zdarzyła się nieprzewidziana
sytuacja. Józek usłyszał jak rozmawiałam z przyjaciółką , w
pewnym momencie powiedziałam jej,ze on \"jest głupi\" wynikało to
z kontekstu zdania,a nie z tego że ja tak uważam. Później on
powiedział mojej przyjaciółce,że jego propozycja jest
nieaktualna.Wtedy poczułam jak bardzo mi na nim zalezy.Teraz on
nie chce ze mna rozmawiać i unika mnie,a ja tak bardzo za nim
tęsknie. Co powinnam w tej sytuacji zrobić ?????
* * * * *
Niedojrzale się ten chłopak zachował, że na podstawie jednego słowa wyrwanego z kontekstu wycofał swoją sympatię do Ciebie! I to przekazując tą decyzję przez koleżankę. To śmieszne. Uważam, że gdyby mu naprawdę na Tobie zależało to chciałby z Tobą porozmawiać, nawet wyjaśnić to co usłyszał. Na pewno niefortunnie się zachowałaś, mówiąc, że "jest głupi", ale może tak miało być, żeby pokazał swoje prawdziwe oblicze.
Jest bardzo niedojrzały jeśli nawet nie chce z Tobą rozmawiać i nie pozwala Ci na wyjaśnienia. Widocznie nie dorósł jeszcze do związku.
Wiem, że Ci przykro. Pomyśl jednak co by było gdyby nie doszło do tej sytuacji a Ty byłabyś z nim i on przez jakiś drobiazg obraziłby się i zerwał. Cierpiałabyś bardziej. A jestem prawie pewna, że do takiej sytuacji by doszło.
Więc może lepiej się stało...?
|
Wera, 19 lat
|
 |
421 |  |
|
02.11.2005
|
Jak pomóc osobie, ktora ma niską samoocene?? Która ma gdzieś
głęboko w sobie poczucie, że nie zasługuje na moją przyjaźń,
miłość? Proszę o jakieś przktyczne rady, lub też może jakąś
literature. Bardzo chce mu pomóc lecz oprócz modlitwy nie wiem
co więcej mogłabym uczynić... Prosze, pomóżcie.
* * * * *
Myślę, że taka niska samoocena jest sygnałem jakichś problemów wewnętrznych: z samoakceptacją, z relacją w rodzinie, może jest pochodną jakiegoś zranienia. Najważniejsze jest zatem zbudowanie swojego pozytywnego wizerunku, dojście do ładu ze sobą, bo nie można pokochać kogoś jeśli nie kocha się siebie. Trzeba najpierw siebie polubić, uwierzyć, że jest się wartościowym człowiekiem, że można sobie poradzić z problemami i że otoczenie wcale nie czyha na nasze potknięcia. Bo to jak inni nas widzą zależy też od nas samych. Znamy ze swego otoczenia wiele osób, zupełnie przeciętnych, które swoim sposobem bycia, mówienia, zachowaniem sprawiają wrażenie mądrzejszych, bardziej pewnych siebie, tzw. dusze towarzystwa. Są też ludzie bardzo inteligentni, a małomówni i nikomu nie przyjdzie do głowy wybrać ich na przywódcę czegokolwiek. Tak więc nasze zachowanie wpływa na postrzeganie przez innych. Myślę więc, że problemem do rozwiązania Twojego kolegi jest uporanie się z sobą, inaczej nie zaakceptuje faktu, że Ty jego akceptujesz. Traktuj go normalnie, nie przekonuj na siłę. Ciesz się na jego widok, rozmawiaj z nim, on przez Twoje działania (mniej niż przez słowa) musi poczuć, że jest wartościowym człowiekiem. A to = normalne traktowanie. Co do literatury to polecam "Młodzi i miłość" - tam właśnie znajdziesz rozdział o samoakceptacji.
|
Beata, 17 lat
|
 |
420 |  |
|
02.11.2005
|
czy to milosc?
* * * * *
Ale co? Może zajrzysz do odp. nr 19 i tam znajdziesz odpowiedź?
|
aneta, 25 lat
|
 |
419 |  |
|
01.11.2005
|
co to znaczy,że miłość jest decyzją o wzięciu odpowiedzialnośći,
jak Pani napisała?
* * * * *
To znaczy dokładnie to co napisałam. Czego w tym nie rozumiesz?. Polecam dokładną lekturę odp. nr: 273, 276, 311, 313, 356, 370.
|
Paula, 16 lat
|
 |
418 |  |
|
01.11.2005
|
Mój chłopak ma 19 lat ja 16, jestesmy ze soba prawie rok, moji
rodzice nie zabraniają sie nam spotykac choc na początku mieli z
tego powoduu jakies \"ale\", teraz sie nawet troche cieszą. Jest
jeden problem, moja mama nie chce zeby on do mnie przychodził,
chodi o to ze nie chce zeby były sytuacje kiedy moze do czegos
dojsc, rozmowy szczere zbytnio nie pomagają, jak przyjdzie zima
to będzie trudno sie spotykac na dworze a u niego w domu jako
dziewczyna nie będe cały czas siedziec. Co mam zrobic?
* * * * *
Szczerze mówiąc dziwne podejście ma Twoja mama, bo ja bym wolała właśnie, żeby się córka z chłopakiem w moim domu spotykała. Wtedy przecież miałabym ich "na oku". Chyba Twoja mama nie podejrzewa, że moglibyście współżyć w Twoim pokoju podczas gdy inni będą za ścianą? Równie dobrze moglibyście to robić u niego w domu i ona nawet nie miałaby o tym pojęcia. Czy tak jest lepiej? Przecież to czy "do czegoś dojdzie" zależy od ludzi a nie od zakazu mamy.
Skoro szczere rozmowy nic nie dają...Może należałoby poprosić o rozmowę z rodzicami kogoś dorosłego np. starsze rodzeństwo, babcię, ciocię? W każdym razie osobę, która cieszy się ich zaufaniem. A co na to Twój tata? Bo tylko o mamie napisałaś. Czy to ich wspólne stanowisko? Może z nim warto porozmawiać, żeby przekonał mamę, że to nie jest dobre wyjście. Możesz też poruszyć ten temat w rozmowie z księdzem, może on Ci coś doradzi?
A może to wcale nie o to chodzi, może rodzice z jakichś względów są temu związkowi przeciwni a to jest tylko wymówką?
|
Kasia, 16 lat
|
 |
417 |  |
|
01.11.2005
|
Otóż od niespelna roku jestem z cudowna osoba, dzieki ktorej tak
naprawde kazdego dnia ucze sie znaczenia slowa \"milosc\". Poprzez
rozwiazanie wspolnie wielu mniejszych badz wiekszych problemow
naprawde wiele nauczylam sie o sobie, o nim i o tym, jak nalezy
pracowac nad soba aby umiec dojrzale kochac. Jest tylko jedna
sporna kwestia. Mianowicie od czasu kiedy jestesmy ze soba oboje
bardzo zblizylismy sie do Kosciola i Boga (wczesniej nasza wiara
pozostawala jedynie pusta deklaracja), stajemy sie dojrzalymi
chrzescijanami. Z tym, ze ja z natury bardziej wylewna mam
chwilami potrzebe podzielenia sie z Piotrkiem moimi
przemysleniami na temat wiary, jego natomiast takie rozmowy
krepuja. Wiele tlumaczy fakt, ze wychowal sie w praktycznie
ateistycznej rodzinie gdzie nikt z nim o takich sprawach nie
rozmawial, i teraz ma w zwiazku z tym pewne opory. Pomimo, iz
widze ze naprawde stara sie i szczerze wierzy tak jak potrafi,
nie umie o Bogu mowic, rozmawiac. Mnie sytuacja ta lekko
frustruje, bo bardzo chcialabym podzielic sie z tak bliska mi
osoba tak waznymi sprawami jak wiara i stosunek do Boga, ale
Piotrek na wiekszosc poruszanych przeze mnie tematow raczej nie
chce rozmawiac... po prostu przeprasza, mowiac, ze bardzo trudno
mu swobodnie poruszac sie po tej tematyce, ze czuje sie
niezrecznie. Czy powinnam zaakceptowac taki stan rzeczy, czy
moze sprobowac osmielic go w tej materii? A jesli tak, to w jaki
sposob, zeby Piotrek nie poczul sie naciskany a sytuacja nie
ulegla pogorszeniu?
* * * * *
Nie naciskaj. Jeśli on nie rozmawiał o tym w domu to jest mu naprawdę bardzo trudno. Lekarstwem na to jest jakaś wspólnota. Tam nawet ludzie mający duże opory widzą, że mówienie o Bogu, o wierze jest czymś normalnym. Widzą, że inni to robią i nikt ich nie wyśmiewa więc zaczynają ufać, czuć się bezpiecznie. Nawet jeśli sami niczym nie są się w stanie na razie dzielić to wiedzą, że ich przemyślenia będą przyjęte zwyczajnie. Po jakimś więc czasie zaczynają się otwierać, ta potrzeba przychodzi. Co więc zrobić? Najlepiej, żebyście zaczęli działać w jakiejś wspólnocie. Możecie też chodzić na jakieś wykłady, odczyty, podsuwaj mu książki i czasopisma. Jeśli się czymś szczególnie zainteresuje to sam Ci o tym powie.
W każdym razie nic na siłę.
|
paulina, 16 lat
|
 |
416 |  |
|
01.11.2005
|
co zrobić by najszybciej poznać kolesia co mi sie podoba od paru
ładnych lat ok 3?
* * * * *
Jak Ci się trzy lata już podoba to co Ci się tak nagle zaczęło spieszyć? Poczytaj w odp. nr 3, 30, 37, 134.
|
Klaudia, 15 lat
|
 |
415 |  |
|
01.11.2005
|
Jak można się odkochać i czy to jest wogóle możliwe??? Kocham
Adriana :* ale cierpię bardzo bo on nie odwzajemnia mojego
uczucia... Co mam zrobić???
* * * * *
Proszę poczytaj odp. nr 80, może znajdziesz jakąś radę?
|
zaneta, 18 lat
|
 |
414 |  |
|
01.11.2005
|
czy mozna kochac bez wzajemnosci?
* * * * *
Tak, można, ale to miłość niepełna, jednostronna. Powoduje niemożność spełnienia i w efekcie frustrację. Powoduje ból, bo samemu się ofiarowuje nie uzyskując nic w zamian. Miłość oblubieńcza nie może być miłością bez wzajemności, tzn. o ile można kochać miłością jednostronną wszystkich bliźnich, życzyć im i czynić im dobrze, można - choć to pewnie bardzo trudne - kochać taką miłością swoje dzieci - i znajdować w tym radość i spełnienie, to nie można być szczęśliwym kochając tak mężczyznę lub kobietę. Ta miłość zakłada wzajemność.
|
paolina, 24 lat
|
 |
413 |  |
|
01.11.2005
|
Witam. Moje pytanie dotyczy związków z mężczyznami. Każdy
związek w którym byłam nie trwał dłużej niż 3 tygodnie.
PO tym okresie aranżuję zerwanie. Powód zawsze się znajdzie. Ja
sobie to tłumaczę że to nie był ten. Ale tak naprawdę chyba boję
sie stałego związku, uzależnienia od innej osoby. Z drugiej strony
nie mam problemu z relacjami jeżeli chodzi o żonatych mężczyzn.
Coraz częściej pakuję sie w takie związki. I tego nie rozumię.
Może może mi pani to wytłumaczyć albo chociaż zaproponować
jakąś pozycję ksiązkową do poczytania która rozwiałaby moje
wątpliwości. Z góry dziekuje
* * * * *
To ja powinnam Ciebie zapytać czego brakuje Ci w relacjach z chłopakami, że po 3 tygodniach zrywasz. Przecież przez ten czas to nawet nie można kogoś dobrze poznać, a co dopiero pokochać. Czyżbyś więc uciekała z obawy przez zaangażowaniem? A może Twoje związki z "żonatymi" jak "bezpieczniejsze" dlatego właśnie Cię pociągają?
Po pierwsze na Twoim miejscu najpierw przyjrzałabym się Twoim relacjom z rodzicami i relacji Twoich rodziców. Czy wszystko jest ok.? Bo może właśnie Ty się boisz, że Twój związek mógłby wyglądać tak jak rodziców, może w rodzinie nie zaznałaś ciepła, miłości, bezpieczeństwa? Może mówisz sobie, że jeśli Twoje małżeństwo miałoby tak wyglądać to Ty wolisz przeżyć przygodę z żonatym (on nie będzie chciał się z Tobą wiązać) i nadal być wolna? Mówisz o uzależnieniu od innej osoby, więc właśnie ten problem u Ciebie podejrzewam. Małżeństwo nie jest uzależnieniem. Jest wzajemnym zaufaniem i powierzeniem się sobie ale dobrowolnie - z radością. Tu nie ma stosunku podległości, nie ma panującego i poddanego, nie ma zatem uzależnień. To nie jest tak, że w małżeństwie nie możemy żyć bez siebie. Jeśli się z takim nastawieniem wchodzi w związek to nie jest on zdrowy. Dwoje ludzi może żyć bez siebie, bo są wolni i samodzielni (także a nawet przede psychicznie, emocjonalnie) a decyduje się na życie wspólne nie dlatego, że nie potrafi żyć samodzielnie czy z powodu jakichś korzyści tylko z miłości. Dlatego, że chce, że ich wolna wola pozwala im taki stan wybrać, a nie dlatego, że bezradność czy jakakolwiek potrzeba ich do tego zmusza. Natomiast do samodzielnej egzystencji jest się zdolnym.
Robiąc takie założenie nie będziesz się bała "uzależnienia".
Poczytaj też o miłości w odp. nr 19, 18, 15.
Nie możesz też zakładać po 3 tygodniach, że to nie ten człowiek. Aby kogoś ocenić należy go poznać, a Ty nawet nie dajesz mu szansy się wykazać.
Albo...boisz się odsłonić swego prawdziwego "ja". Coś ukrywasz, albo boisz się zranienia jeśli pokażesz się komuś taka jaka jesteś. Boisz się, że angażując się na dłużej ten ktoś Cię pozna. A Ty tego nie chcesz. Nie chcesz się odsłonić.
Co do książek to polecam te, które są wymienione pod formularzem. Głównie p. Pulikowskich. Poczytaj też "Zakochani Marsjanie i Wenusjanki" Johna Graya.
|
mariusz, 21 lat
|
 |
412 |  |
|
31.10.2005
|
Moim problemem jest nieszczesliwa milosc. Kocham pewna
dziewczyne, ale ona niekocha mnie. Dala mi jedna szanse na to,
zeby byc razem ale zepsulem to. Obecnie ejst za granica , ma
chlopaka a ja nadal ja kocham i mam nadzieje ze moze jeszcze z
nia bede. Chcialbym wiedziec czy warto czekac nadal czy dac
sobie spokoj z nia a moze chociasz zostac jej przyjacielem??
* * * * *
No trochę mało wiem o przyczynach rozstania, ale: jeśli ona ma chłopaka to uszanuj to. Widocznie tak wybrała. Miała do tego prawo. O co chcesz teraz walczyć? O rozbicie związku? O narażenie się jej chłopakowi? O to, by miała do Ciebie żal, że "mieszasz" jej w życiu? Nie wiem co by wyszło z tej przyjaźni bo po pierwsze: Ty ją nadal kochasz ( o takiej przyjaźni po związku pisałam w odp. nr 7) a po drugie to chyba w najlepszej atmosferze się nie rozstaliście skoro mówisz, że zmarnowałeś jakąś szansę. A zatem niekoniecznie ona by sobie tej przyjaźni życzyła, a przyjaźń przecież wymaga zaangażowania dwojga osób.
Co do Ciebie: rozumiem, że Ci ciężko. Może skorzystasz z jakichś rad w odp. nr 80?
|
LuckyUnlucky, 15 lat
|
 |
411 |  |
|
31.10.2005
|
Szanowna Redaktorko tej wspaniałej rubryki,
mam pytanie może naiwne, ale ja naprawdę nie wiem, jak. Jak co?...
Otóż czuję coś - być może to miłość - do pewnego chłopaka, z
którym jednak dotąd nie zamieniłam słowa. Ja osobiście nie, ale
obserwowałam jego zachowanie, reakcje - i nie zraził mnie
niczym. Nie przeklina, nie bluźni. Ależ to nie miał być jego
opis - problem polega na tym, że nie wiem, jak go zaczepić.
Uczucia - z tego, co odczytałam z jego zachowania, spojrzenia i
uśmiechu - są odwzajemnione.
Oboje jednak zachowujemy się jak zalęknione dzieci - ależ,
dzieci są przecież śmiałe ! Przechodzimy obok siebie, czuję w
sercu, \"zbieram\" z atmosfery jego uczucie, i nie mam odwagi
zapytać go o cokolwiek ! Nawet jeśli jesteśmy sami, a wtedy to
chyba najbardziej.
Jak zacząć ?
O co go spytać ? Co zrobić ? Wpaść na niego ? Wręczyć mu
wyznanie na papierze, a potem uciec ? Z każdym dniem coraz
gorzej mi wytrzymać z myślą, że marnuję tyle godzin, dni bez
niego ! Proszę o pomoc i pozdrawiam.
* * * * *
Co zrobić?
Zapytać o godzinę.
Zapytać o jakiś przedmiot/nauczycielkę/książkę. Np. jeśli jest w równoległej klasie i uczy Was choć jeden wspólny nauczyciel możesz zapytać: " u was też dziś matmy nie było? Nie wiesz czy pani x jest chora? Dokąd jej nie będzie? Kto będzie na zastępstwie?"
Jeśli jest w wyższej klasie spytaj o jakiś przedmiot/nauczyciela, który u nich już jest a u Was jeszcze nie.
Spytaj o akademię dotyczącą całej szkoły albo jakieś inne wydarzenie.
Pożycz jakąś książkę.
Poproś o pomoc w czymś drobnym, proponuję zgłosić się na ochotnika do wyniesienia z klasy stojaka/mapy/ekranu/tablicy itp. i jeśli on jest w pobliżu poprosić o pomoc w niesieniu.
Broń Boże nie wręczać żadnego wyznania miłości ani nie mówić o tym! Miałabyś gwarantowany początek końca. Chyba byś nie chciała, żeby ktoś Ciebie tak potraktował. Można się wystraszyć na dobre. Pisałam o tym w odp. nr 18, 61, 74, 217.
|
ANITA, 25 lat
|
 |
410 |  |
|
31.10.2005
|
KIM SĄ AUTORZY KSIĄŻEK - O. MEISSNER I B. SUSZKO?
DZIĘKUJĘ ZA ODP.
* * * * *
Ojciec Karol Meissner jest benedyktynem, kapłanem i lekarzem.
Bolesław Suszka jest mężem i ojcem czwórki dzieci, profesorem specjalizującym się w biologii nasion drzew i krzewów.
|
aneta, 23 lat
|
 |
409 |  |
|
31.10.2005
|
właśnie oglądałam poniżej polecane książki na temat miłośći i
mam pytanie kim jest autor książki J. Pulikowski?
gdzie można nabyć książkę ks. pawlukiewicza, bo w
internetowych księgarniach nie mogę znależć tej pozycji?
* * * * *
Jacek Pulikowski jest mężem i ojcem trójki dzieci. Napisał wiele książek na temat rodziny, małżeństwa, miłości. Co do książki ks. Pawlukiewicza to widziałam ją chyba we wszystkich księgarniach katolickich (tych w realu, w internecie nie sprawdzałam) a nich dystrubucją zajmują się Oficyna Wydawnicza "Liberton" www.liberton.com.pl |
she:), 22 lat
|
 |
408 |  |
|
31.10.2005
|
witam:) wlasciwie to mam pytania natury refleksyjnej bo tak sie
zastanawiam dlaczego tak ciezko trafic na ta jedyne osobke ta
wlasciwa? trafialam na roznych chlopakow i jakos tak dziwnie
sprawdzala sie zasada ze jak ktos mi wpadl oko i bylam nim
zainteresowana to niestety ja komus nie odpowiadalam i taka samo
na odwrot. ja juz wymiekam nie zebym byla jakas zdesperowana
szukaniem czy cos w tym stylu ale zaczyna to by zastanawiajace
jeszcze ten wiek moj ktory mnie pomalu doluje:( to chyba nic
zlego ze zwracam uwage na wyglad zewnetrzny? wiem ze to nie jest
najwazniejsze bo liczy sie rowniez charakter osobowosc i wogole
ale jednak wyznaje zasade ze ten ktos no musi mi sie spodobac od
razu albo co najmniej poczuc jakas sympatie zeby byla mowa o
spotykaniu sie i blizszym poznaniu. ale jak nie ma tego pociágu
fizycznego to niestety. nie wykluczam ze moze to nastapic w
trakcie przyjazni ale jakos u mnie sie to zadko zdarza. czy to
jakies wygorowane oczekiwania z mojej strony? modle sie o to by
spotkac kogos wlasciwego dla mnie nie ma dnia bym o tym Bogu nie
wspominala a obecnie jestem po rozstaniu z kims kto do tej pory
podobal mi sie wiele dla mnie znaczyl i w ogole mi odpowiadal
pod kazdym wzgledem ale chociazby z szacunku do siebie rozstalam
sie musialam bo przeciez nie mozna tego ciagnac za dwoje. temu
komus tez musialam odpowiadac skoro trwalo to ponad rok ale tym
bardziej to bolalo kiedy zrywalam gdy sie uswiadamia jedna rzecz
ze tak zadko spotkac kogos do kogo czuje sie cos z wzajemnoscia
i kiedy to ma szanse rozwoju bo obie strony tego pragna. nie
ukrywam ze jestem na etapie takich luznych poszukiwan nie
uciekam gdy jest jaka okazja spotkania sie poznania kogos przez
to szukam swego powolania. troche sie rozpisalam ale moze sa
jakies rady na tego typu rozsterki? dziekuje i pozdrawiam
* * * * *
Masz rację uważając, że dwoje ludzi musi się sobie podobać także fizycznie, nie można przecież zmuszać się do bycia z kimś do kogo nie czuje się żadnego pociągu. Miłość to nie kara. Uroda naturalnie nie jest najważniejsza, ale przecież nie o urodzie mówimy tylko o podobaniu się, a to mogą być dwie całkiem różne sprawy :) Nieraz przecież słyszy się uwagi : "co jej się w nim podoba???". Ano coś jej/jemu się musi podobać. To są cechy bardzo indywidualne i wcale nie muszą mieć nic wspólnego z urodą, a jednak powinny zaistnieć. Czasem jednak jest tak, że faktycznie na samym początku ktoś nam się wcale nie podoba a później odkrywa się "to coś". Chcę zatem przez to powiedzieć, że nie należy się zrażać tym, że nie czujemy tego od razu. Nie szukajmy tylko kogoś kto spodoba się od razu. Po to jest etap przyjaźni. Właśnie to nieokreślone i dla każdego indywidualne "coś" decyduje o tym, że z czasem zaczynamy kogoś kochać a z kimś innym chcemy pozostać na etapie przyjaźni, bo jest super kumplem, ale jakoś nie możemy sobie wyobrazić jego przytulenia czy pocałunku. No nie ciągnie nas do niego i tyle. A zatem może robisz błąd dając szansę jedynie temu, który od razu Ci się podoba?
Owszem trudno trafić na właściwą osobę. Pozostaje tylko pytanie co my rozumiemy przez określenie "właściwa"? A stwierdzeniem, że Twój wiek Cię dołuje dołujesz starsze osoby, które tu zaglądają ;-).
|
wiktoria, 25 lat
|
 |
407 |  |
|
30.10.2005
|
prosze pani , na stronie katolickiej:
www.karmel.pl/modlitwa/katechizm/rozdzial1.html w punkcie pt:
co to jest miłość są wyróżnione dwie miłośći: miłość woli i miłość
uczuciowa. kościół tą pierwszą uznaje za prawdziwą, czy miłość
którą pani opisuje w odpowiedziach do listów to jest miłość woli?
proszę mi polecić jakieś katolickie książki o miłośći, co to jest
miłość, napisane przez świeckich, chciałabym poczytać, dziękuję
* * * * *
Generalnie tak, ale zawsze zaznaczam, że nie można kierować się w miłości jedynie rozsądkiem, gdyż rozsądek bez uczucia to wyrachowanie. Miłość bez rozsądku to szaleństwo. A zatem jestem zwolenniczką miłości rozsądnej.
Co do książek to są one polecane w tym dziale pod formularzem zapytania. Wkrótce rozszerzymy tę listę. Z autorów świeckim polecamy przede wszystkim Pulikowskich i Wołochowiczów.
|
ania, 25 lat
|
 |
406 |  |
|
30.10.2005
|
Dlaczego tak trudno wybaczyc ojczymowi zabawianie sie mną
(mimo ze on nie zyje juz jakis czas)? Dlaczego nie mija lek przed
mezczyznami?
* * * * *
To poważny problem. Sama nie porywam się na wskazówki dla Ciebie, bo nie jest to tylko kwestia przebaczenia. Radziłabym Ci skontaktować się z katolickim psychologiem. Informacje znajdziesz tutaj:
www.spch.pl
A swoją drogą porozmawiaj o tym z mądrym księdzem.
|
Angelika, 20 lat
|
 |
405 |  |
|
30.10.2005
|
Witam:) mam pytanie takiej treści: którą miłość wybrać: tą co
płynie z serca, ale jest prawie niemożliwa, wymaga wielkiego
ryzyka..,gdzie trzeba wiele poświęcenia i pewnie niemało
cierpień.. i niewiadomo, czy zostanie odwzajemniona,o której
myślisz nieustannie, czy miłość z rozsądku, gdzie wszystko
jest \"poukładane\", gdzie niczego nie trzeba zaczynać \"na nowo\",
gdzie wiesz, że ta druga osoba ogromnie Cię kocha i
potrzebuje..Walczyć o własne szczęście przy boku osoby, która
byćmoże odwzajemnia Twoje uczucie, czy pozostać przy kimś kto
Cię bardzo potrzebuje i byćmoże wielka miłość tu się zrodzi..??..
Która miłość jest tą prawdziwą?? proszę o pomoc..i dziękuję:)
pozdrawiam
* * * * *
Tak jak kiedyś napisałam w odp. nr 9 (polecam lekturę): Rozsądek bez uczucia to wyrachowanie. Miłość bez rozsądku to szaleństwo.
Nikt nie odpowie Ci na pytanie kogo wybrać, nikt nie zdecyduje za Ciebie. Jednak w miłości nie możemy kierować się tylko tym, że ktoś nas potrzebuje, nie można bowiem być tylko szczęściem dla kogoś, ale samemu też trzeba być szczęśliwym. Nie wolno zatem być z kimś z litości, z grzeczności. Z drugiej strony nikogo do miłości się nie zmusi. Nie można zatem ofiarowywać całe życie miłość nic w zamian nie oczekując. Nie można być z kimś dla uniknięcia samotności - prędzej czy później przyjdzie gorycz, złość.
Związek dwojga ludzi nie może być karą ani nawet czyśćcem, to ma być wolna, przemyślana, radosna decyzja. Pomyśl co czujesz będąc z każdym z nich? Czy chciałabyś by ten stan trwał całe życie?
A może - jeśli nie jesteś zdecydowana - lepiej poczekać na prawdziwą miłość?
A może po prostu Ty kochasz tylko tego nie "czujesz" i wydaje Ci się, że powinno być inaczej? Poczytaj o tym w odp. nr 15 i o prawdziwej miłości - nr 19.
|
wojtek, 16 lat
|
 |
404 |  |
|
30.10.2005
|
mam problem dotyczący miłośći a może i zauroczenia.chodziłem
do szkoły z dziewczyną która mi się podobała ale wstydziłem się
podejść do niej ,więc namawiałem kolegów aby oni podeszli i
mówili o tym że ona mnie się podoba,ona widać było myślała że
to żart.Kiedyś podszedłem do niej z chęcią rozmowy,ale ona nie
chciała.więc póżniej robiłem sobie z niej żarty.kiedyś nawet
podłożyłem jej róże pod domem z moim podpisem .cała szkoła
wiedziała i chuczała o tej miłości mojej do niej.Były okresy kiedy
myślałem o niej bardzo ,ale też i wysyłaliśmy sobie głupie
sms.ona mówiła abym dał jej spokój a ja nie mogłem bo
kochałem..teraz nawet nie chce się patrzeć w moją stronę.a ja o
niej wciąż myślę. nie wiem co mam robić.
* * * * *
No, ona pewnie myśli, że nadal sobie żarty z niej robisz i wcale nie traktujesz jej poważnie. Boi się zaangażować bo nie wie czy dla Ciebie nie jest to zabawa. Boi się być pośmiewiskiem dla całej szkoły. Jeśli nie chce rozmawiać z Tobą to napisz do niej: list lub mail. Napisz, że od dawna Ci się podoba tylko nie wiedziałeś jak się zachować. Przeproś, że zrobiłeś to tak nieudolnie i że miała z tego powodu przykrości. Przyznaj się do błędu. Zaproponuj spotkanie (ale niezobowiązująco), na którym wszystko jej wyjaśnisz jeszcze raz. Tylko pamiętaj: ten list ma być poważny, żadnych żartów, żadnych złośliwości. I żadnych róż. I daj jej czas do namysłu. Dużo czasu i wolność wyboru. I absolutnie nie zaczynaj od wyznania miłości, o tym w odp. nr 18, 61, 74, 217.
Nie można kogoś zdobyć gwałtownością. Nie można też tego zrobić przez osoby trzecie. Jeśli jej się podobasz to być może da Ci jeszcze szansę, tylko musi się przekonać, że działasz racjonalnie.
|
Patrycja, 13 lat
|
 |
403 |  |
|
30.10.2005
|
kocham kogoś ale niewiem czy on mnie bardzo go lubie
uwielbiam i niewiem co mam zrobić....
* * * * *
A co to znaczy, że go uwielbiasz? Poczytaj o miłości i zakochaniu w odp. nr 19 i 18.
|
Sara, 12 lat
|
 |
402 |  |
|
29.10.2005
|
Zakochalam sie po uszy.Chlopakowi ktorego kocham chyba tez
sie podobam.Niestety ktoregos wieczoru ten chlopak
powiedzial:zapomnij o mnie ,raz na zawsze.Nie mysl o mnie juz
nigdy.Gdy spytalam co on wogole wygaduje powiedzial ze nie
wie.Potem oznajmil ze smutkiem ze chyba tez sie we mnie
zakochal.Nie wiedzialam co mu powiedziec.Nie dam rady o nim
zapomniec caly czas o nim mysle i ta noc mialam cala
zaplakana ,zreszta i rano ryczalam.Bardzo go kocham i
chcialabym z nim byc.Wiem ze on tez tego chce ,ale podobno ma
jakies problemy.Co mam teraz zrobic ,zeby zmienil swoja
decyzje ???
* * * * *
Nie naciskać. Nie wiem jakie on ma problemy, może musi je sam rozwiązać? Ewentualnie możesz zaoferować swoją pomoc jeśli będzie chciał. To pozwoli Wam się poznać.
|
Paulina, 11 lat
|
 |
401 |  |
|
29.10.2005
|
Poznałam kilka tygodni temu miłego ładnego chłpaka on nie jest
najmodniejszy ale mi się podoba moja kolezanka mu powiedziała że
ja go kocham pozniej on zapytał mnie czy to prawda a ja mu
powiedziałam ze jest ładny ale pomyslalam troche i myslę ze jest
w wysokim stopniu nim zauroczona co mam o tym myśleć ??
* * * * *
Ale kto jest zauroczony? Ty czy koleżanka? Bo nie do końca zrozumiałam. Co masz myśleć? Czekaj na jakiś krok z jego strony, przecież nie wiesz jak to u niego wygląda
|
|
Ostatnia aktualizacja:
09.06.2021, 10:11
[ Powrót ]
|
|