Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Zakochałam się w księdzu

Ilość listów napływających do działu: "Miłość czy miłość?", w których poruszacie ten problem jest bardzo duża. Bardzo mnie to dziwi, bo nie przypuszczałabym, że aż tyle kobiet (bo nie dostałam jeszcze ani jednego listu od chłopaka zakochanego w zakonnicy) wzdycha w ukryciu albo i całkiem jawnie do własnego proboszcza albo wikariusza. Albo choć do kleryka.

Listy są różne. Z niektórych wieje grozą, bo okazuje się, że inicjatorem uczucia jest sam duchowny, z większości jednak tchnie rozpaczą, poczuciem bezsilności i poczuciem winy. Piszecie, że zdarzyło się coś co nigdy nie powinno zaistnieć. Co zrobić, jak wyjść z tej sytuacji?

No, owszem, ma miejsce coś, co nie powinno zaistnieć, ale się stało. Jak to się mówi: "serce nie sługa...". Zdarza się. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Ludźmi z krwi i kości. Mamy uczucia, jesteśmy wrażliwi na poruszenia serca. Może się zdarzyć, że spodoba nam się ktoś, kto podobać się już "nie powinien", bo ma już swoje powołanie. Z początku nawet nie uświadamiamy sobie lub nie chcemy dopuścić myśli, że po prostu się zakochaliśmy. To może zdarzyć się każdemu. Ale uwaga! - to samo w sobie, choć jest bardzo trudnym doświadczeniem nie jest jeszcze tragedią i - co najważniejsze - nie jest grzechem. Dlaczego?

Samo zakochanie czyli odpowiedź naszych emocji, uczuć i hormonów na pewne cechy pociągające nas w drugiej osobie nie jest czymś za co jesteśmy odpowiedzialni. Człowiek bowiem nie jest w stanie kierować pewnymi procesami zachodzącymi w jego podświadomości, a więc nie może za te procesy ponosić odpowiedzialności. Dopiero wówczas gdy uczucia sterują naszym świadomym działaniem zmierzającym do ucieleśnienia tego zakochania bądź miłości rodzi się dobrowolność, a zatem i odpowiedzialność. Tylko wówczas możemy mówić o winie człowieka gdy świadomie i dobrowolnie dokonuje on pewnych czynów. Naturalnie, nie możemy przy takim postawieniu sprawy wpaść w pułapkę następującego myślenia: "no, ja co prawda chodzę na tą Mszę, którą nasz wikary odprawia i siadam w pierwszej ławce, ja chodzę do Caritasu codziennie, żeby się z nim zobaczyć, ale ja tego nie robię dobrowolnie! Ja jestem zniewolona przez uczucie, za które nie jestem odpowiedzialna, więc to jest silniejsze ode mnie". Takie myślenie jest prawdziwe tylko w części. Bo owszem, uczucia robią swoje, ale i na Mszę św. akurat tą z wikarym i do Caritasu to nie nogi same nas noszą tylko my świadomie chodzimy. I tak jak nie jesteśmy odpowiedzialni za falę uczuć, drżenie serca i myśli wędrujące w jego stronę to za kroki podejmowane po to, żeby się z nim zobaczyć już tak. Widzicie różnicę? Każdy z nas obdarzony został rozumem i wolną wolą. Skoro zatem serce mówi co innego, trzeba czasem posłuchać rozumu.

Ksiądz ma już swoje powołanie: służy Bogu i ludziom. Przed laty, przyjmując sakrament kapłaństwa wybrał drogę służby poprzez głoszenie Ewangelii, sprawowanie Eucharystii, pełnienie posług sakramentalnych oraz służbę bliźniemu. Zobowiązał się do tego odpowiadając pozytywnie na następujące pytania zadawane mu przez biskupa podczas święceń kapłańskich:

Kapłani leżący krzyżem Drodzy synowie, zanim przystąpicie do święceń prezbiteratu, musicie wobec ludu wyrazić wolę ich przyjęcia. Dlatego pytam każdego z was:

Czy chcesz wiernie pełnić urząd posługiwania kapłańskiego w stopniu prezbitera, jako gorliwy współpracownik biskupów w kierowaniu ludem Bożym pod przewodnictwem Ducha Świętego?

Czy chcesz pilnie i mądrze pełnić posługę słowa, głosząc Ewangelię i wykładając prawdy katolickiej wiary?

Czy na chwałę Boga i dla uświęcenia chrześcijańskiego ludu chcesz pobożnie i z wiarą sprawować misteria Chrystusa, a zwłaszcza Eucharystyczną Ofiarę i sakrament pokuty, zgodnie z tradycją Kościoła? Czy chcesz razem z nami wypraszać Boże miłosierdzie dla powierzonego ci ludu, modląc się nieustannie według nakazu Chrystusa?

Czy chcesz coraz ściślej jednoczyć się z Chrystusem, Najwyższym Kapłanem, który z samego siebie złożył Ojcu za nas nieskalaną Ofiarę i razem z Nim poświęcać się Bogu za zbawienie ludzi?

Czy mnie i moim następcom przyrzekasz cześć i posłuszeństwo?

Czy swojemu ordynariuszowi przyrzekasz cześć i posłuszeństwo?

Czy biskupowi diecezjalnemu i swojemu prawnie ustanowionemu przełożonemu przyrzekasz cześć i posłuszeństwo?

Niech Bóg, którzy rozpoczął w tobie dobre dzieło, sam go dokona.1

Tak jak małżonkowie podczas ślubu składają przysięgę małżeńską tak ksiądz podczas święceń dokonał ślubowania Chrystusowi - swojej Oblubienicy. Od tego momentu ksiądz jest zaślubiony Jezusowi. Jest już "zajęty" dokładnie tak jak "zajęty" jest żonaty mężczyzna.

To był jego wybór. Takim powołaniem obdarzył go Pan a on je przyjął. Jest na swoim miejscu w życiu. Ty jesteś na innym miejscu i dlatego wasze światy nie mogą się spotkać. Nie ma nadziei, że będzie inaczej. Czasem otrzymuję pytania co zrobić, by ksiądz przestał być księdzem, by "zrzucił sutannę". Chcę zapewnić, że gdyby ksiądz faktycznie myślał o porzuceniu sutanny to sam by to zrobił. On na pewno dobrze wie jaką drogą może się to odbyć. A ta droga jest bardzo trudna, bardzo bolesna i bardzo rzadko uczęszczana. Jeśli zaś kapłan sam się o to nie zwrócił do osoby w tej materii kompetentnej, czyli do papieża to znaczy, że nie ma takiego zamiaru. W każdym razie ty nie musisz się o to martwić ani mu w tym pomagać. Kapłan po święceniach jest jak żonaty mężczyzna: ślubował komu innemu i nie może być z Tobą. Co zrobić w takiej sytuacji?

Po pierwsze: jeśli obiekt twoich uczuć nie domyśla się swojej roli to absolutnie mu o tym nie mówić, bo może to spowodować jego wyrzuty sumienia i obawy, że swoją postawą się do tego przyczynił.

Po drugie: nie obwiniać za to, że pokochałaś osobę duchowną, natomiast pamiętać, że jesteś odpowiedzialna za to co z tym uczuciem zrobisz.

Po trzecie: koniecznie trzeba rozluźnić kontakty - na ile tylko jest to możliwe: jeśli to ksiądz z parafii to może przez jakiś czas chodzić na Mszę św. gdzie indziej, jeśli pomagasz w czymś w kościele to trochę mniej się angażować. Po prostu unikać sytuacji gdzie może dojść do spotkania. Oczywiście czasem jest tak, że całkiem spotkania nie unikniemy np. jeśli jest to ksiądz katecheta czy opiekun grupy oazowej. Trudno bowiem przestać chodzić na religię. Wtedy pilnować, by kontakty nie wykraczały poza to na co nie mamy wpływu. To trudne nie myśleć ale trzeba się starać zająć umysł czymś absorbującym (np. jakaś praca na rzecz potrzebujących - tylko koniecznie w innym kościele!) bo to na pewno pomoże. Chodzi o to, by robić coś co pomoże zapomnieć, co zaangażuje myśli.

Czas leczy rany. No i modlitwa. A może za jakiś czas ten ksiądz trafi na inną parafię?

Miłość to pragnienie dobra dla drugiej osoby, a dobrem dla osoby duchownej jest służenie Bogu i ludziom poprzez trwanie w wybranym powołaniu. Trzeba zatem pragnąć dla niej dobra poprzez umożliwienie realizacji drogi życiowej a zranione serce leczyć modlitwą i absorbującymi zajęciami.

No dobrze, a co zrobić jeśli to sam ksiądz jest inicjatorem tego związku, nawet gdy nie spotyka się z żadną odpowiedzią z naszej strony? Jeśli on chce spotkań, jeśli on zachowuje się jakby żadne śluby go nie wiązały albo nie obchodziły? Bywa i tak. To bolesne ale się zdarza. Każdą sytuację należy przeanalizować odrębnie. Czasem wystarczy konkretna rozmowa z tym kapłanem, aby się opamiętał, czasem sprawa musi oprzeć się o proboszcza albo o kurię. Jeśli ksiądz mimo rozmów nadal tak się zachowuje to trzeba będzie poinformować jego przełożonych. Oczywiście to jest ostateczność, ale nie można ukrywać sprawy swoim kosztem. Nie może być tak, że to ty będziesz się bała, że sprawa wyjdzie a jak wyjdzie ty zostaniesz obarczona za to odpowiedzialnością - przynajmniej w opinii ludzkiej. To bolesna sprawa, ale nie wolno ci chronić go kosztem siebie, swojej opinii, swoich uczuć i lęków. Nie możesz się winić za jego czyny jeśli nie miałaś w tym udziału.

Jednakże dobrowolne związanie się z osobą duchowną, która postanowiła "zrzucić sutannę" to tak jakby związać się z żonatym mężczyzną, bo on postanowił "zrzucić obrączkę". Dokładnie na to samo by wyszło. Księdzem lub małżonkiem jest się do śmierci, chyba, że zaistnieją bardzo szczególne okoliczności jak stwierdzenie nieważności zawartego małżeństwa i zwolnienie z celibatu przez papieża. Są to jednakże zupełnie wyjątkowe i bolesne przypadki, badane latami. Zazwyczaj jednak księdzem się jest dożywotnio; nawet bowiem kapłan, który zdradził kapłaństwo w niebezpieczeństwie czyjejś śmierci nie tylko może, ale powinien udzielić potrzebującym lub proszącym rozgrzeszenia - będzie to czynił zawsze w sposób ważny i godziwy. Skoro zatem naprawdę masz w sobie poczucie przyzwoitości i chcesz dobrze dla tego księdza to zerwij z nim wszelki kontakt i trzymaj się od niego z daleka. Nie przyczyniaj się do czyjegoś grzechu ani nie pozwól aby niesłusznie winą obarczano Ciebie - jeśli nie ma ku temu powodów.

Twoja jednoznaczna postawa będzie znakiem, że Jezus dla Ciebie jest najważniejszy i że Ty, zwyczajna dziewczyna jego-kapłana swoją postawą możesz zawstydzić. Módl się i działaj, a Bóg tak pokieruje tą historią, że może się ona przyczynić do pogłębienia wiary i większego duchowego wzrostu twojego i tego księdza.

Na koniec kilka słów o przyjaźni z księdzem. Dostaję czasem listy w których pytacie czy ksiądz może być przyjacielem. Naturalnie, ksiądz też jest człowiekiem i na pewno przyjaciół ma. Ale zapewne są to osoby z grona kapłańskiego lub z czasów kiedy jeszcze nie był osobą duchowną.

Natomiast mam bardzo duże wątpliwości czy ksiądz może lub powinien przyjaźnić się z kilkunastoletnią dziewczyną. Pomijając już nawet fakt, że chodzi właśnie o dziewczynę uważam, że ksiądz w ogóle nie może przyjaźnić się ze zbyt dużą liczbą osób. Dlaczego? Bo przyjaźń to coś więcej niż znajomość, to takie wzajemne porozumienie dusz, to otwartość i gotowość do bycia w każdej chwili, gdy przyjaciel tego potrzebuje. To zobowiązanie. Natomiast ksiądz ma być dla wielu - to wynika z jego powołania. Gdyby zaczął się przyjaźnić ze zbyt wieloma osobami to na nic innego czasu by już nie miał. Bo ciągle ktoś z tych jego przyjaciół potrzebowałby spowiedzi, porady, pocieszenia, miałby dylemat moralny, a może zwyczajnie chciałby się spotkać na kawie czy pograć z nim w piłkę. No tak, to nic dziwnego, w końcu z przyjacielem pije się kawę i gra w piłkę. Dlatego nie można księdza "zawłaszczać" dla siebie.

Natomiast jeśli wiedza i duchowość księdza tak bardzo ci imponuje zawsze można zapytać czy zgodziłby się być twoim kierownikiem duchowym. Tylko i z tym trzeba ostrożnie jeśli osoba danego księdza bardzo cię pociąga. Poza aspektem uczuciowym, tzn. tym, że ty się możesz w nim zakochać lub on w tobie (tego nigdy nie możesz wykluczyć) grozi Ci jeszcze jedno niebezpieczeństwo: że osoba księdza przesłoni Ci Boga. Że zaczniesz podziwiać cechy księdza, że to on będzie twoją wyrocznią i nie będziesz na jego słowa patrzeć jak na słowa Boga tylko jego własne. Że to będzie taki kult księdza. Dlatego tę sprawę też należy dobrze przemyśleć. A przyjaciół szukać nie na plebanii tylko w swoim gronie.

1 Tekst pochodzi z Pontyfikału rzymskiego. Obrzędy święceń biskupa, prezbiterów i diakonów.

Kasia i Tomek

Redakcja portalu



Wasze komentarze:
 Kinga: 08.04.2009, 07:55
 Do wiosennej: Nie jestem po "przejściach", ani zwiędnięta. Jestem pełna życia i radości. Moje uczucie było piękne, bo platoniczne i nie szkodziło nikomu! No może czasem było mi smutno, ale już nie jest.
 wiosenna: 07.04.2009, 20:21
 Kingo, czytam Twoje wypowiedzi i widzę że jesteś kobietą po przejściach, jesteś już zwiędnięta, cała nadzieja w wiośnie- może Cię rozweseli.
 edii: 07.04.2009, 14:13
 Kinguś! Mi bardzo pomogłaś. Choć nie było efektów tak od razu to z czasem przyszły. Już nie pałam takim zafascynowaniem do Iksa, nie chcę go w sobie rozkochać. Staram się trzymać go na dystans. Choć wiadomo często rozmawiamy, spotykamy się - jak to w przyjaźni- to patrzę na to wszystko już z innej strony. Że widocznie Bóg postawił mi go na drodze żebym zrozumiałą pewne wartości życia. I dziękuję Bogu za Jego osobę. I cieszę się, że nie jest to miłość, że tylko tak mi się wydawało. A Ty Bardzo mi pomogłaś, dziękuję ;*
 Kinga: 07.04.2009, 13:35
 Dziewczynki kochane, tak mi miło, że pamiętacie o mnie.Ja tu ciągle zaglądam i czytam to, co piszecie. Współczuję Wam, bo wiem jak to jest , gdy się kocha kogoś "niedostępnego". Trzymajcie się wiosennie!
 edii: 07.04.2009, 12:02
 No, mnie też ciekawi co się z nią stało. Kinguś odezwij się do nas :)
 Kinga: 07.04.2009, 10:23
 Na szczęście nic mnie nie zjadło, ale jestem już bezsilna wobec tych Waszych miłości do księży. Udzielam różnych porad, bo sama mam za sobą takie zakochania, ale one i tak nie skutkują? Pozdrawiam serdecznie wszystkie nieszczęśliwie zakochane! Uda się Wam stłumić te uczucia, ale tylko wtedy, gdy tego szczerze będziecie chciały!
 wiosenna: 06.04.2009, 20:25
 Tak się zastanawiam że nie słychać tu Kingi, może sie rozchorowała a może to wiosenne osłabienie - niemoc Ją dopadło.
 edii: 06.04.2009, 17:40
 Hm... Dlaczego nikt nic nie pisze? Co tam u Was dziewczyny? Jak sobie dajecie radę? Cieplutkie pozdrowienia
 edii: 01.04.2009, 20:14
 Moim zdaniem nic nie da takie ostrzeganie przed tą miłością. Bo żeby naprawdę zmienić swoje nastawienie itd trzeba się sparzyć. Trzeba tego doświadczyć aby zrozumieć. Sama przez to przechodziłam. Na nic rady innych- zapomnij, zerwij kontakt itp. Musiałam sama zrozumieć.


 słonko: 01.04.2009, 08:00
 Dziewczyny uciekajcie od takiej miłości jak najdalej ksiadz patrzy uśmiecha sie nie do jednej sa adorowani przez kobiety i niebardzo sie angazuja a kobieta kocha całym sercem i bardzo cierpi zadna to miłosc to tylko ból.
 edii: 01.04.2009, 07:55
 Ja również uważam tak jak Gwiazdka. Musisz zaufać Jezusowi. Modlić się za niego i za siebie. A wszystko będzie ok.
 Basia: 01.04.2009, 06:30
 nie da sie tak po prostu zapomniec jeeli widzi sie go prawie codziennie jesli sie z nim romawia od czasu do czasu :(((
 Gwiazdka: 31.03.2009, 22:28
 Możesz tylko więcej ufać Jezusowi i sie modlić. Może odmawiaj w tej intencji koronkę ? Musisz sama walczyć o to , aby zapomnieć . Nasze rady niewiele dadzą jezeli nie będziesz chciała nic zmienić.
 edii: 31.03.2009, 21:34
 Basiu otrzymałaś już pomoc od dziewczyn. Doskonale Ci poradziły. Nic więcej nie można chyba zrobić.
 Basia: 31.03.2009, 20:23
 moze to fakt nie powinnam go ranic jesli go kocham:(( on w tym roku albo przyszlym odchodzi z mojej parafi wiec bedzie ciezko ale on wybral Boga dzieki niemu bylam szcesliwa a tera znow jestem smutna boze czemu ja go tak bardzo kochan:(((( pomozcie mi
 edii: 31.03.2009, 15:54
 Ja też już daje sobie spokój. Dojrzałam do tego, aby nie prowokować go do pisania. Jestem po sakramencie pokuty. Trzeba zmienić coś w sobie na lepsze. Proszę o modlitwę, aby mi się udało.
 yhm...: 31.03.2009, 11:39
 Dziewczyny naprawde dajcie sobie spokój...!!! Mi też wydawalo się,że ten Ksiądz sie do mnie uśmiecha i wgl... i być może tak było ale nigdy nie zapomne tego dnia gdy biskup był u nas w parafii była akurat jakaś okazja i nagle zaczął dziękować temu ks za posługę w tej parafii i poinformował, że ks jedzie na Polską Misję do Hamburga... potem dowiedziałam sie od przyjaciela ministranta,że być może ja byłam tego powodem... Patrzyliśmy na siebie z żalem w tym dniu.. Ja przez zaszklone oczy.. ale w sercu dziękowałam Bogu, za to,że go zabrał daleko... To bardzo bolało.. On wyjechał... jest w niemczech na tej misji mi przeszło choć nadal sie za niego modle i jakieś miejsce w moim serduszku zajął... dzięki niemu przybliżyłam sie do Boga i myśle nad swoim powołaniem.. zakon??? a może jednak małżeństwo..? nie wiem... Pozdrawiam Was
 Gwiazdka: 30.03.2009, 21:51
 Basiu , nie brnij dalej w to uczucie, bo ranisz nie tylko Jego ale i siebie. I będziesz przez bardzo długi czas próbowała sie wyleczyć z tej miłości . Dlaczego nie możesz oddać Bogu tych myśli. Po co księdzu zawracasz głowę sms i dlaczego podszywasz się za kogoś ? To taka dziecinada z Twojej strony nie uważasz ? Przecież ksiądz też ma uczucia , nie rań Go . Czy chciałabyś aby ktoś Ciebie też tak traktował ?
 Basia: 30.03.2009, 06:13
 ale to bardo trudno podaje mu sie jako inna osoba nie potrafie sie przyznac a na dodatek on mnie przygotowuje do bierzmowania widze go prawie codziennie:((( jest taki sliczny gdyby mi odp to chyba bym byla tak szczesliwa ze szok jak by zareagowal gdybym mu powiedziala co by sie stalo na dodatek on teraz wyjechal na rekolekcje bedie w czwartek poprostu sie zalame mam jego zdjecie nr tel @ ale coz z tego jak nie dostaje zadnej odp...tyko kiedys powiedzial ze sie stesknil i tak slicznie sie usmiechnal
 wiosenna: 29.03.2009, 18:56
 tak
[1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] (15) [16] [17] [18] [19] [20] [21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30] [31] [32] [33] [34] [35]


Autor

Treść

Nowości

Tajemnice Bolesne Różańca ŚwiętegoTajemnice Bolesne Różańca Świętego

św. Ludwik Bertrandśw. Ludwik Bertrand

Modlitwa do św. Ludwika BertrandaModlitwa do św. Ludwika Bertranda

św. Pelagia z Antiochiiśw. Pelagia z Antiochii

Modlitwa do św. Pelagii z AntiochiiModlitwa do św. Pelagii z Antiochii

ks. Stanisław Jojczykks. Stanisław Jojczyk

Najbardziej popularne

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Godzina Łaski 2023Godzina Łaski 2023

Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej