RóżaniecRóżańcem wymodlił sobie łaskę WiatykuPrzed kilku laty o. Umberto Davoli chodząc ze swoim katechistą od wioski do wioski, zabłądził. Noc zastała ich w buszu. W tropiku ciemność zapada tuż po zachodzie słońca. Szukając drogi dostrzegli w dali światło. Poszli w jego kierunku. Natrafili na jakąś chatynkę. Weszli do jej wnętrza. Na macie leżał wynędzniały starzec.- Icungulo mukwai - pozdrowił kapłan. - Natofeła sana mukwai - odpowiedział starzec i dodał: - Witaj boży człowieku. - Dlaczego nazywasz mnie "bożym człowiekiem?" - pytał o. Umberto. - A bo widzisz, ojcze, musungu (biali) z wyjątkiem misjonarzy nie mówią do nas naszym językiem. Ty zwróciłeś się do mnie w moim języku, jesteś więc misjonarzem, tzn. bożym człowiekiem. - Dlaczego mieszkasz sam w głębi buszu i jesteś taki opuszczony? - pytał dalej o. Umberto. - Father (Ojcze), przed pięciu laty zamordowano przywódcę naszej wioski. Mnie posądzono o to zabójstwo. A że nie było świadków, skazano mnie nie na karę śmierci, ale na wygnanie. Pokąd miałem siły, uprawiałem tu poletko. W buszu, w sezonie, uzbierałem trochę grzybów, jarzyn, owoców. Teraz żyję tylko tym, co mi z litości przyniosą moi krewni. W tej samotności modlę się ciągle na różańcu, który sam sobie zrobiłem, prosząc Matkę Bożą, abym przed śmiercią mógł przyjąć Komunię świętą. Tu starzec podniósł wychudłą dłoń, w której trzymał sznurek powiązany w supełki na kształt różańca. O. Umberto wyspowiadał staruszka. Otworzył walizkę, która tym razem posłużyła takie za ołtarz, i odprawił w owej chatynce Mszę św. i udzielił mu Komunii św. Potem wyjął, co miał w plecaku do zjedzenia, i posilili się we trójkę. Po tej uczcie katechista zaraz zasnął. "Ja - opowiadał potem o. Umberto - mimo zmęczenia, nie mogłem zostawić starca samego. Pozwoliłem mu się wyżalić. Potem modliliśmy się razem do rana". Przed odejściem misjonarz powiedział do starca: - Przyjdę tu z powrotem i zabiorę cię do naszego misyjnego szpitala. On odpowiedział: - Nie, ojcze, ja chcę tu pozostać, abym w ciszy dobrze się przygotował na moje spotkanie z Panem Jezusem i Jego Matką. Żył ten starzec jeszcze dwa tygodnie. Kapłan odwiedzał go często. Modlitwą różańcową uprosił sobie łaskę Wiatyku przed przejściem do wieczności. Br. Patrycy M. Gumienny b. misjonarz w Zambii
|
[ Strona główna ] |
Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Polityka Prywatności Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |